Rekordowy ISM

Amerykański protoplasta wskaźnika PMI znalazł się na najwyższym poziomie od 37 lat. Indeks S&P500 postanowił uczcić ten fakt przekroczeniem poziomu 4 000 punktów. Co ciekawe, wzrosty na Wall Street napędzały niezbyt lubiane ostatnio spółki technologiczne. Wskaźnik ISM mierzący koniunkturę w amerykańskim przemyśle w marcu wspiął się na wysokość 64,7 punktów, sygnalizując najszybsze od przeszło 37 lat ożywienie w sektorze wytwórczym USA. Po raz ostatni tak wysoki odczyt odnotowani w grudniu 1983, czyli w początkowej fazie reaganowskiego boomu gospodarczego. Wieloletnie maksima ISM korespondowały z „przemysłowymi” wskaźnikami PMI ze strefy euro, gdzie odnotowano najwyższe odczyty w 24-letniej historii tych badań. Choć przemysł w krajach rozwiniętych zwykle generuje jedynie 15-20 proc. PKB, to wielu ekonomistów uważa, że to właśnie sektor wytwórczy wyznacza rytm cyklu koniekturalnego w całej gospodarce. Zatem przemysłowe ożywienie powinno być tylko preludium do odbudowy aktywności gospodarczej, gdy tylko władze wycofają się z antycovidowych restrykcji krępujących przedsiębiorców i konsumentów. Ale jeszcze przed publikacją raportu ISM indeks S&P500 po raz pierwszy w historii przełamał barierę 4 000 punktów, ustanawiając nowy rekord wszech czasów. Ostatecznie S&P500 zakończył wielkoczwartkową sesję z wynikiem 4 019,87 pkt., po wzroście o 1,18 proc.

To o tyle interesujące, że czwartkowej zwyżki nie napędzały spółki przemysłowe, lecz technologiczne. Akcje Amazona podrożały o ponad 2 proc., Microsoftu o 2,8 proc., Alphabetu o 3,3 proc., a Nvidii o 3,5 proc. Załadowany technologicznymi gigantami Nasdaq poszedł w górę o 1,76 proc., ale nowego rekordu nie ustanowił. Podobnie jak średnia przemysłowa Dow Jonesa, która urosła tylko o 0,52 proc. Wielki Piątek jest na nowojorskich giełdach dniem bez sesji. Dziś była więc ostatnia szansa, aby spozycjonować się pod piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy. Ekonomiści spodziewają siepo nim solidnego, szacowanego na 600-700 tys. przyrostu zatrudnienia w sektorach pozarolniczych. Stopa bezrobocia ma się obniżyć do 6,0 proc.

Apetyt na ryzyko pozostaje solidny po rozpoczęciu nowego kwartału z nowymi rekordami na Wall Street i cofnięciem się dolara. Przy małej ilości istotnych wydarzeń, inwestorzy uczepiają się tego, co jest dostępne. Aktualnie obawy o trzecią falę zachorowań przykrywane są optymizmem wokół propozycji nowego pakietu fiskalnego USA. Dziś w centrum uwagi znajdzie się raport z rynku pracy USA. Na razie jednak rynki są w trybie odbudowy optymizmu po burzliwym zamknięciu kwartału i każdy pretekst do reaktywacji hossy jest dobry. Na pewno łatwiej jest indeksom na Wall Street piąć się wyżej, gdyż z pakietem czy bez realizowane już przyspieszenie ożywienia i otwieranie gospodarki przemawia za kupowaniem akcji. Mniej jestem przekonany do ścigania proryzykownych ruchów na FX, głównie sprzedawania dolara. Bardziej skłaniam się ku opinii, że o zmianach cen wciąż decydują przepływy domykające pozycje po ostatniej fali awersji do ryzyka, a przed świątecznym długim weekendem. Przed nami obchody chrześcijańskiego święta z uczestnictwem w nabożeństwach i rodzinnymi zgromadzeniami.

 

Wielki Piątek pełen nadziei

Najważniejszą informacją piątkowej sesji była niewątpliwie publikacja raportu z amerykańskiego rynku pracy autorstwa BLS. Po wyniku na poziomie 379 tys. nowych etatów w sektorze pozarolniczym (NFP) z lutego 2021 r., w raporcie marcowym ekonomiści spodziewali się zauważalnej poprawy sytuacji i wyniku na poziomie 647 tys. W marcu br. amerykańska gospodarka wytworzyła natomiast aż 916 tysięcy nowych miejsc pracy, co było dla rynków niezwykle pozytywnym zaskoczeniem.  Jak wynika z najnowszego raportu amerykańskiego biura pracy (BLS) zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym (NFP) w marcu 2021 roku wyniosła aż 916 tys. etatów, co okazało się najlepszym rezultatem od października 2020 r. Jakby tego było mało, lutowy rezultat został zrewidowany dodatnio do aż 468 tys. z 379 tys. Okazuje się więc, że znoszenie antycovidowych restrykcji poskutkowało ogromnym wzrostem zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych. Pozytywny wydźwięk tej publikacji wspierał także spadek stopy bezrobocia do 6,0 proc. z 6,2 proc. Negatywnie wypadły natomiast dane dot. inflacji płacowej. Okazało się bowiem, że przeciętne godzinowe wynagrodzenia spadły w ciągu miesiąca o 0,1 proc., przez co ich wzrost w ciagu roku wyniósł zaledwie 4,2 proc., co okazało się odczytem gorszym nie tylko od ubiegło miesięcznego, kiedy płace rosły w tempie 5,2 proc. rocznie, lecz również od i tak już pesymistycznych prognoz zakładających ich wzrost o 4,5 proc.

NFP: 916 tysięcy, prognoza 647 tysięcy, poprzednio 468 tysięcy (zrewidowane dodatnio z 379 tys.)

Stopa bezrobocia: 6,0 proc., prognoza 6,0, poprzednio 6,2

Średnie zarobki godzinowe m/m: -0,1 proc., prognoza 0,1, poprzednio 0,3

Średnie zarobki godzinowe r/r: 4,2 proc., prognoza 4,5, poprzednio 5,2

Spoglądając na notowania głównych par walutowych zauważymy jednak, że mimo niezwykle optymistycznego wzrostu zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych, raport rządowego Biuro Statystyki Pracy (BLS) nie przyczynił się do znacznego umocnienia dolara amerykańskiego. Jak widać, większość inwestorów zrobiło sobie już dziś dzień wolny od pracy, w związku czym zmienność na rynku jest dziś jedynie symboliczna.