Wartość Nasdaq i S&P500 zmieniała się na zamknięciu w piątek o mniej niż 0,1 proc. Dow Jones tracił 0,2 proc. Przez tydzień indeks blue chipów zwiększył jednak wartość o 6,9 proc., S&P500 zyskał 7,3 proc., a Nasdaq aż 9 proc. Najlepszy od kwietnia tydzień na amerykańskich rynkach akcji zakończył się niewielką zmianą indeksów. Popyt dostał w piątek zadyszki po poprzednich czterech sesjach, w trakcie których wartość spółek wzrosła o łącznie ponad 1,5 bln dolarów. Inwestorzy kupowali akcje głównie w związku ze słabnącą obawą nadejścia tzw. Niebieskiej Fali, czyli przejęcia władzy przez Demokratów nie tylko w Białym Domu, ale także w kontrolowanym dotychczas przez Republikanów Senacie. Dla rynku oznacza to mniejsze ryzyko potężnej stymulacji fiskalnej, podwyżki podatków oraz zwiększenia regulacji. W piątek taniały mocno obligacje USA, co wiązano z publikacją lepszych niż oczekiwano danych o rynku pracy w październiku. Lider Republikanów w Senacie Mitch McConnell wskazał na nie jako dowód, że duża stymulacja nie jest gospodarce potrzebna.

 

Ostatni dni przebiegały na światowych rynkach finansowych niezwykle interesująco. Wszystko to za sprawą ubiegłotygodniowych wyborów prezydenckich, w których Joe Biden zyskał mandat do sprawowania urzędu 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych przez najbliższe cztery lata. Wybory te były szczególne pod wieloma względami. Jednym z nich jest historyczna zmienność na notowaniach głównych indeksów giełdowych.  Notowania amerykańskiego indeksu Standard and Poor’s 500 (S&P500), w którego skład wchodzi 500 wybranych akcji spółek giełdowych reprezentujących wszystkie główne gałęzie przemysłu wzrósł w poniedziałek o ponad 3,5 proc. powiększając tym samym zasięg trwającej od ubiegłego tygodnia aprecjacji do ponad 12,5 proc. Oznacza to, że w ciągu zaledwie kilku dni, notowania indeksu S&P500 wzrosły o ponad 400 punktów. Tak znaczna aprecjacja sprawiła, że jego kurs znalazł się na najwyższym poziomie w historii.  Podobne tendencje dostrzec można także na wielu innych indeksach giełdowych. Wzrosty te przedstawiają reakcję rynku na informacje podaną przez Pfizer. Spółka poinformowała bowiem, że posiada skuteczną szczepionkę przeciw koronawirusowai SARS-CoV-2, której skuteczność w zapobieganiu zachorowaniu wynosi ponad 90 proc.

Rynki w pełni wyceniły zwycięstwo prezydenta elekta Bidena w miniony piątek, a obecnie próbują ocenić, jaka część programu Trumpa zostanie rozwiązana przez nadchodzącą administrację Demokratów. Uczestnicy rynku są coraz bardziej przekonani, że Joe Biden zostanie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Indeks dolara spadł w minionym tygodniu o -1,75 proc. odnotowując najgorszy tydzień od połowy marca.  Znaczny spadek pary USD/CNY sygnalizuje wysokie oczekiwania, co do mniej konfrontacyjnych relacji z Chinami. W szerszym ujęciu, początkowa reakcja rynku na wygraną Bidena sygnalizuje, że inwestorzy biorą pod uwagę odbudowę wzrostu gospodarczego na całym świecie, w którym kluczowy czynnik niepewności – polityka zagraniczna Trumpa i napięcia handlowe – zostaje usunięty z równania.

 

Bezrobocie wciąż wielkim problemem

Październik przyniósł kolejny wzrost liczby zatrudnionych w sektorach pozarolniczych. Niemniej jednak tempo „odzyskiwania” miejsc pracy utraconych podczas koronakryzysu z miesiąca na miesiąc jest coraz słabsze. Liczba etatów w sektorach pozarolniczych (ang. non-farm payrolls) w październiku była o 638 tys. większa niż we wrześniu – poinformowało rządowe Biuro Statystyki Pracy (BLS). We wrześniu przybyło 672 tys. miejsc pracy (po rewizji z 661 tys.). Podobnie jak przed miesiącem wpływ na statystyki „payrollsów” miał dekadowy spis powszechny. Z tego tytułu w sierpniu liczba etatów w sektorze publicznym podskoczyła o 465 tys. Natomiast we wrześniu zmalała o 220 tys., a w październiku o spadła o kolejne 268 tys. W rezultacie październikowa zmiana zatrudnienia w sektorze prywatnym wyniosła 906 tys. wobec wzrostu o 892 tys. miesiąc wcześniej.

Dla porównania w sierpniu przybyło natomiast 1,489 mln miejsc pracy. W lipcu wynik wyniósł 1,61 mln, w czerwcu przybyło rekordowe 4,8 mln etatów, zaś w maju listy płac wydłużyły się o ponad 2,7 mln pozycji. Rzecz jasna trzeba jednak wziąć poprawkę na fakt, że w marcu i kwietniu zatrudnienie w sektorach pozarolniczych zmniejszyło się o ponad 22 mln. Łącznie od maja do października USA „odzyskały” więc nieco ponad 12 mln miejsc pracy, czyli nieco ponad połowę etatów utraconych podczas wiosennego lockdownu.

Konsensus ekonomistów dotyczący październikowych payrollsów zakładał wzrost liczby miejsc pracy o 600 tys. Dane można więc uznać za nieznacznie lepsze od oczekiwań rynku. Wyraźnie lepiej od oczekiwań wypadła natomiast stopa bezrobocia, która spadła z 7,9 proc. do 6,9 proc. przy prognozach rzędu 7,6 proc. Liczba bezrobotnych wyniosła 11,06 mln wobec 12,58 mln miesiąc wcześniej.

Przeciętne wynagrodzenie godzinowe wzrosło jedynie o 0,1 proc. mdm i wyniosło $29,50. Rynkowy konsensus zakładał nieco wyższy wzrost (0,2 proc.). Za sprawą zmiany struktury zatrudnienia w USA (na skutek lockdownu pracę tracili przede wszystkim najniżej opłacani pracownicy) przeciętna stawka godzinowa w październiku była o 4,5 proc. wyższa niż rok wcześniej. Przeciętna długość tygodnia pracy pozostała bez zmian, na poziomie 34,8 godzin.