Ostatnia sesja kwietnia przyniosła spadki cen amerykańskich akcji. Niemniej jednak był to najlepszy miesiąc od 33 lat w wykonaniu nowojorskich indeksów. Odbicie po marcowym krachu było więc naprawdę silne.  W Stanach Zjednoczonych poprzedni tydzień przyniósł ponad 3,8 mln nowych bezrobotnych. Przez ostatnie sześć tygodni po zasiłek zgłosiło się ponad 30 milionów Amerykanów, co jest wynikiem porównywalnym jedynie z czasami Wielkiego Kryzysu z lat 30-tych. Ma to jeden pozytyw – szybko rosnące rzesze bezrobotnych skłaniają kolejnych stanowych gubernatorów do poluzowania restrykcji i przyspieszenia „otwierania gospodarki” w kolejnych stanach na czele z Florydą. Kontakt z brutalną rzeczywistością nieco utemperował wybujały optymizm  z ostatnich dni. Część inwestorów mogło zdać sobie sprawę, że ani biliony dolarów z Rezerwy Federalnej ani rzekome leki na COvid-19 nie rozwiążą istoty problemów gospodarczych i finansowych. A część graczy mogła po prostu realizować zyski z ostatniego miesiąca. I choć w czwartek Dow Jones i S&P500 straciły po ok. 1 proc., to w skali całego kwietnia prezentują znakomite wyniki. DJIA w ciągu miesiąca zyskał 13,7 proc., co jest najlepszym wynikiem od stycznia 1987 roku. S&P500 poszedł w górę o blisko 14 proc., czyli także najmocniej od 33 lat. Dla indeksu Nasdaq Composite był to najlepszy miesiąc o 2000 roku. W marcu rekordowo, aż o 7,5 proc., spadły wydatki Amerykanów, co przy umiarkowanym wzroście dochodów spowodowało, że stopa oszczędności wzrosła najwyżej od 39 lat. Jest niemal pewne, że dane dla kwietnia będą jeszcze gorsze.

 

Czwartkowym spadkom na Wall Street towarzyszyły silne wzrosty cen ropy naftowej. Najaktywniejsze kontrakty terminowe na amerykańską ropę WTI poszły w górę o ponad 23 proc., do przeszło 19 dolarów za baryłkę.  Ropa Brent zyskała prawie 9 proc., osiągając cenę $26,61  za baryłkę.  Larry Kudlow, doradca ekonomiczny prezydenta Donalda Trumpa zaprzeczył, że USA rozważają ukaranie Chin przez anulowanie części swojego długu będącego w posiadaniu tego kraju, pisze Reuters. Agencja przypomina, że The Washington Post napisał, powołując się na anonimowe źródła, że w administracji Trumpa prowadzona jest dyskusja na temat ukarania Pekinu za niewłaściwe informowanie o epidemii koronawirusa przez anulowanie części długu USA należącego do Chin.

 

Wstępne odczyty PKB w Europie okazały się fatalne już w I kwartale, mimo że koronawirusowym zamknięciem gospodarki naznaczona była tylko część marca. W głębokiej recesji znalazły się Francja i Włochy, a w strefie euro spadek PKB był głębszy niż w najgorszym kwartale kryzysowego 2009 roku. Aż strach pomyśleć, co przyniosą statystyki za II kwartał, który już teraz jest znacznie gorszy niż pierwszy. W Europie zaczynamy wydłużony majowy weekend, lecz na Wall Street handel będzie przebiegał normalnie. Regularna sesja odbędzie się zarówno w piątek jak i w poniedziałek. Na Starym Kontynencie handlu akcjami nie będzie w piątek, a w Chinach i Japonii także w poniedziałek. Razem z Polską, 1 maja świętują w piątek przedstawiciele wielu państw z różnych kontynentów. Mowa tutaj o co najmniej kilkudziesięciu krajach – w związku z czym dzisiejsza sesja na rynkach zapowiada się stosunkowo spokojnie. Święto wprowadziła w 1889 roku II Międzynarodówka dla upamiętnienia wydarzeń z pierwszych dni maja 1886 roku w Chicago, w Stanach Zjednoczonych, kiedy to zorganizowanego strajk będący częścią ogólnokrajowej kampanii na rzecz wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy.

W tygodniu zakończonym 25 kwietnia 2020 roku po zasiłek dla bezrobotnych wystąpiło 3,839 mln Amerykanów – poinformował w czwartek Departament Pracy. To o 603 tys. mniej niż tydzień wcześniej, gdy zarejestrowano ponad 4,4 mln nowych bezrobotnych.  Ekonomiści szacowali, że po „kuroniówkę” w zeszłym tygodniu zgłosiło się 3,5 mln Amerykanów. Zatem wczorajszy odczyt, choć wciąż ekstremalnie wysoki, był tylko nieznacznie wyższy od większości prognoz większości analityków. Gdy do najnowszych danych dodamy statystyki z wcześniejszych pięciu tygodni, to otrzymamy liczbę ponad 30,2 milionów Amerykanów, którzy stracili pracę i zgłosili się po zasiłek dla bezrobotnych. Z taką sytuacją w USA nie mieliśmy do czynienia od czasów wielkiego kryzysu z lat 30. XX wieku, a nawet wtedy przyrost bezrobocia był rozłożony na wiele miesięcy i nie był tak gwałtowny jak obecnie. Warto dodać, że w ramach tzw. pakietu stymulacyjnego (The Coronavirus Aid, Relief, and Economic Security Act) specjalny zasiłek dla bezrobotnych należy się każdemu, kto stracił pracę (lub nie może jej wykonywać) z powodu administracyjnego zamknięcia gospodarki. Na mocy CARES rząd federalny dopłaca do stanowego zasiłku dodatkowe 600 dolarów tygodniowo. Oznacza to, że w wielu stanach wysokość tego zasiłku przekracza 1200 dolarów  tygodniowo i jest on wyższy od mediany tygodniowego wynagrodzenia pracownika (wynoszącej 957 dolarów) w Stanach Zjednoczonych. Zatem dla wielu Amerykanów uzyskanie statusu bezrobotnego faktycznie oznacza wzrost dochodów. Maksymalny czas pobierania tego zasiłku do 39 tygodni. Do połowy marca cotygodniowe raporty o liczbie nowych bezrobotnych w USA przynoszą wyniki rzędu 200-300 tys. i tylko w okresach recesji przekraczały 400 tys. tygodniowo. Obecne odczyty są kilkukrotnie wyższe od poprzednich rekordów: w marcu 2009 roku oraz w sierpniu 1982 roku po „kuroniówkę” zgłaszało się po niespełna 700 tys. Amerykanów tygodniowo. Bezprecedensowe załamanie aktywności gospodarczej wywołanej falą lockdownów zapewne w kwietniu wyniosło stopę bezrobocia w USA do dwucyfrowych wartości. A jeszcze w lutym oficjalna stopa bezrobocia wynosiła 3,5 proc. i była na najniższym poziomie od 50 lat.

 

Chociaż restauracje McDonald’s są otwarte mimo pandemii koronawirusa, ich działalność została ograniczona. Zamówienia można realizować jedynie z dostawą, na wynos lub w McDrive. Blokada odcisnęła swe piętno na wyniki spółki za I kwartał, które nie spełniły oczekiwań odnośnie zysków. Po otwarciu NYSE dowiemy się, jak wpłynęło to na notowania akcji MCD.  McDonald’s podał, że około 75 proc. z około 39 tysięcy restauracji na całym świecie działa od czwartku, w tym prawie wszystkie z niemal 14 tysięcy punktów w Stanach Zjednoczonych. Także w Chinach wznowiona została działalność większości restauracji, jednakże popyt pozostaje tam niski.  Zysk netto spadł do $1,11 mld, co daje $1,47 na akcję, w pierwszym kwartale zakończonym 31 marca. Rok wcześniej zysk wyniósł $1,33 mld  (1,72 USD na akcję).  Przychody spadły o 6,2 proc. do $4,71 miliarda dolarów, jednak były wyższe od szacunków z Wall Street, które plasowały się na poziomie $4,65 miliarda. Na początku obecnego miesiąca McDonald’s wycofał swoje prognozy na 2020 rok. Firma dołączyła tym samym do innych sieciówek z branży restauracyjnej, powołując się na niepewność związaną z kryzysem zdrowotnym i jego wpływem na globalne warunki gospodarcze.

Opracował: Sławek Sobczak