Index cen producentów, wyrównany sezonowo wzrósł o 0,4 proc. –  podało amerykańskie Biuro Statystyki i Pracy (BLS). Wartość ta była taka sama jak przed miesiącem. Analitycy oczekiwali wzrostu tylko o 0,1 proc. mdm. W ciągu ostatnich 12 miesięcy zakończonych w październiku wzrost cen wyniósł 2,8 proc., był to największy odczyt od lutego 2012 roku. Najmocniej rosły ceny usług, w październiku było to 0,5 proc., natomiast ceny dóbr poszły w górę o 0,3 proc. Popyt na żywność i energię wzrósł w ciągu miesiąca o 0,2 proc., a w ciągu 12 miesięcy zwiększył się o 2,3 proc. Spadek mdm zanotowano tylko w sektorze dóbr trwałych. Reakcją rynku na raport BLS było wspięcie się kursu głównej pary dolar/euro do poziomu 1.1690.

Miesiąc temu w mediach głośno było o problemach wenezuelskiego rządu w spłacie $200 mln. Wówczas rządzący wynegocjowali 30-dniowy okres w którym mieli zebrać środki. Problem w tym, że ten okres właśnie dobiegł końca, a dług nadal nie został spłacony. Większość wierzycieli Wenezueli może tylko pozostać cierpliwa i modlić się o szybki zwrot swoich pieniędzy, które powierzyli państwu wykupując obligacje. Jest jednak szansa na to, że zbiorą się oni w dużą grupę, a wówczas sprawy mogą przybrać zły obrót. W tym momencie niemal każdy w Wenezueli bacznie obserwuje ceny ropy. Zadłużony kraj jest dużym producentem tego surowca, odpowiedzialnym za 6 proc. całego wydobycia OPEC. Jeżeli sprawy potoczą się tak źle, jak mogą się potoczyć i Wenezuela przestanie wydobywać czarne złoto wówczas ceny ropy powinny natychmiastowo zareagować na te doniesienia. Obecnie ceny surowca są już i tak bardzo wysokie.

Ostatnie napięcia na Bliskim Wschodzie doprowadziły do wzrostu notowań ropy naftowej, surowiec stał się najdroższy od połowy 2015 roku. Pierwszy wzrost „czarnego złota” spowodowały doniesienia o aresztowaniu przedstawicieli elit Arabii Saudyjskiej. Oficjalnym powodem masowych aresztowań jest walka z korupcją. Niemniej jednak skala działania jest zbyt duża, prawdopodobnie chodzi o skupienie jeszcze większej władzy w jednych rękach księcia Mohammeda bin Salmana. Kolejnym czynnikiem doprowadzającym do wzrostu cen ropy naftowej była eskalacja konfliktu między Arabią Saudyjską a Iranem. Dalszy wzrost napięć na Bliskim Wschodzie powinien doprowadzić do kontynuacji obecnego ruchu na notowań tegoż surowca. Natomiast patrząc na dane z rynku ropy naftowej, to kontynuacja zwyżki notowań jest nieuzasadniona. Z jednej strony mamy ograniczenie podaży ropy naftowej ze strony OPEC oraz Rosji, ale z drugiej rekordową produkcję ze strony Stanów Zjednoczonych. Oficjalne dane rządowe wskazują, że dzienna produkcja w USA pobiła kolejny rekord. Jest to już 9.62 miliona dziennie baryłek ropy naftowej. Ponadto ostatni wzrost notowań surowca powinien wspierać zwiększanie wydobycia. Dla równowagi mamy ograniczenie podaży ropy naftowej ze strony OPEC, Rosji oraz pozostałych państw wydobywających ten surowiec. Na 30 listopada zaplanowane jest kolejne spotkanie producentów „czarnego złota”, konsensus rynkowy zakłada przedłużenie obecnego dealu do końca przyszłego roku.

Wtorek przyniósł prawdziwy zalew danych o PKB w poszczególnych krajach Unii Europejskiej. Polska uplasowała się na podium, choć do liderującej Rumunii dystans jest spory. Absolutnym hitem dzisiejszego przeglądu danych z unijnych gospodarek są doniesienia z Rumunii. PKB tego kraju w trzecim kwartale wzrósł o ponad 8 proc. Światowi komentatorzy ekonomiczni sporo uwagi poświęcają dziś także największej gospodarce Starego Kontynentu. W Niemczech w trzecim kwartale odnotowano wzrost na poziomie 2,3 proc. wobec prognoz rzędu 2,8 proc. To szybciej niż Francja (2,2 proc.), Włochy (1,8 proc.) i Wielka Brytania (1,5 proc.). Polska z wynikiem na poziomie 5 proc. (Eurostat porównuje dane wyrównane sezonowo, w Polsce często podaje się także niewyrównane – obecnie 4,7 proc.) plasuje się ex aequo na trzecim miejscu unijnego podium.  Eurostat wciąż nie podał danych dla wszystkich krajów. Pełny raport – już z danymi z Estonii, Irlandii, Grecji, Chorwacji, Luksemburga, Malty, Słowenii, Szwecji – poznamy 7 grudnia.

Przeciętny mieszkaniec Polski dysponuje 48 proc. średniej siły nabywczej mieszkańców Europy, co stanowi 6 710 euro (28 226 zł). W rankingu krajów europejskich Polska zajęła 29. miejsce – pozycja ta nie zmieniła się w porównaniu z ubiegłym rokiem, wynika z rankingu GfK Purchasing Power Europe 2017. Średnia kwota, jaką europejscy konsumenci dysponują na wydatki i oszczędności w 2017 r. wynosi 13 937 euro na osobę. – Rozporządzalny dochód netto konsumentów w 42 krajach znacznie się od siebie różni. Najwyższą średnią siłą nabywczą dysponują mieszkańcy Liechtensteinu, Szwajcarii i Islandii, natomiast najniższą – Białorusi, Mołdawii i Ukrainy – czytamy w komunikacie poświęconym rankingowi.  Liechtenstein, który mocno wyprzedza inne kraje w rankingu, dysponuje siłą nabywczą per capita w wysokości 63 267 euro, czyli wyższą o ponad 350 proc. od średniej europejskiej. Kolejna w zestawieniu jest Szwajcaria z kwotą 42 142 euro na mieszkańca. Siła nabywcza jest miernikiem rozporządzalnego dochodu per capita po odjęciu podatków, składek na ubezpieczenie społeczne, ale z uwzględnieniem wszelkich świadczeń otrzymywanych od państwa, podkreślono w materiale.
            Szwedzi coraz rzadziej korzystają z gotówki, dlatego szwedzki bank centralny rozważa emisję waluty wirtualnej. Pionierskie rozwiązanie zależy od odpowiedzi na pytania dotyczące m.in. wysokości oprocentowania e-korony oraz skuteczności polityki pieniężnej. We współczesnym systemie monetarnym funkcjonują równolegle dwa rodzaje pieniądza: pieniądz banku centralnego i pieniądz banków komercyjnych. Szwecja jest światowym liderem w wykorzystaniu płatności bezgotówkowych (czyli płatności w pieniądzu banków komercyjnych), a stosunek gotówki w obiegu do PKB jest tam najniższy na świecie. W ujęciu wartościowym jedynie do około 1,4 proc. transakcji w tej gospodarce wykorzystuje się pieniądz papierowy (czyli pieniądz banku centralnego). Co więcej, popularność gotówki wśród Szwedów systematycznie spada. Postępująca dominacja płatności bezgotówkowych nad tradycyjnymi w Szwecji generuje pewne ryzyka. Pierwsze jest związane z prawdopodobną konsolidacją na rynku płatności bezgotówkowych, która prowadzić będzie do uzależnienia systemu płatniczego od niewielu prywatnych podmiotów, co czyniłoby go wrażliwym i niestabilnym. Po drugie, część Szwedów nie ma dostępu do technologii płatności bezgotówkowych lub po prostu woli płacić gotówką. Po trzecie, w przypadku wystąpienia kryzysu zaufania do systemu bankowego silnie wzrasta popyt na aktywa wolne od ryzyka, czyli przede wszystkim pieniądz banku centralnego. Gdyby gotówka zniknęła z powszechnego obiegu, w sytuacji kryzysowej klienci uciekaliby w inne aktywa w sposób trudny do przewidzenia.

Opracował: Sławek Sobczak