„Żyj między ludźmi tak, jakby Bóg patrzył; rozmawiaj z Bogiem tak, jakby ludzie słuchali”

Nie jest obojętne jak przejdziemy przez życie, czy zostawimy po sobie choćby jeden powód, dla którego  pozostanie po nas jakaś skromna pamięć?

Nie boję się śmierci – jeno zapomnienia.

Większość czasu w naszej wędrówce przez życie poświęcamy pracy zawodowej i wcale nie chodzi tu o jakąś chytrość, ale zwyczajną egzystencję. Wszystko, co nas otacza (przynajmniej w Ameryce) związane jest z zadłużeniem.” Plastikowe dolary” do reszty pustoszą nasze skromne budżety. By nadążyć za przyspieszonym kalendarzem, wyrównać zaległe rachunki czasami jedna praca nie wystarcza. Doba sie kurczy, a człowiek nie traktor z sił opada i co zarobi wyda na lekarzy. Ktoś powie opieka zdrowotna – i owszem, ale nic za darmo.

Można być bogatym na dwa sposoby: albo mieć dużo pieniędzy, albo dużo przyjaciół;              albo, albo.

Wskazówki zegara wciąż na tych samych obrotach i lat coraz więcej przybywa. Zrzeszenie Literatów w Chicago ukończyło dziesięć lat, a więc nie jest to jakaś przypadkowa, sezonowa organizacja. To kawałek historii, którą wspólnie tworzymy. Poeci od Jezuitów już na trwałe wpisali się w krajobraz kulturalny miasta, stali się cząstką każdego z nas. Nie wszyscy jednak tak uważają. Zazdrość domniemanych geniuszy i krytyków literackich  nie może tego strawić. Robią wszystko, by podważyć zasługi tej organizacji, a przy okazji zniszczyć jej dorobek. Kiedy jednego depczemy obok wyrastają nowi „genialni’ ale tymczasowi (sezonowi) twórcy. Nawet zmarli (jak się okazało) stali się okazją do niszczenia drugich. Cóż jesteśmy trudnym narodem i takim pewnie pozostaniemy. Zazdrość jest znacznie groźniejszą chorobą jak tyfus. Mamy wiele powodów do usprawiedliwienia naszego zachowania (komuna, wojny), ale i one niekiedy nie wystarczają. Piszemy na różnym poziomie, ale tak naprawdę żadnych dzieł wydanych przez poetów emigracyjnych w USA dotychczas  nie spotkałem. Wiersze jak wiersze: jedne mierne inne na nieco wyższym poziomie, są też dobre. Ale na Boga nikt nam nie może zabronić pisania: ani Kruszewska ani Dusza uważający się z geniuszy i krytyków literackich wszech czasów. Przynajmniej, to, co dotychczas napisali nie upoważnia ich do wydawania nieludzkich osądów i opluwania innych. Ja też mam swoje lata i coś mi momentami dolega, ale nie wyładowuję się na ludziach czasami zdolniejszych ode mnie. Takie jest życie i taka starość. Nikogo też nie uśmierciłm więc o co ta wojna? Nie zawsze nadążymy za marzeniami i nie zawsze amerykański sen się spełnia, nie wspomnę o sławie, która często przechodzi obok nas. Niech ktoś napisze podobny artykuł i porówna go z moim, no! do dzieła klasycy. Dlaczego nie piszecie w poważnych magazynach literackich i w Polsce skoro jesteście tak uzdolnieni? Gadać bo gadać każdy potrafi. Niekiedy zastanawiam się, czy w ogóle warto coś robić społecznie, tracić swój cenny czas tylko po to, by ktoś wytykał moje błędy, których nikomu nie brakuje. Nie wszyscy musimy pisać i nie każdy potrafi to robić w idealny sposób jak np. Marek Jastrząb, Sławomir Majewski czy inni profesjonalni pisarze w starym kraju. Wieloletnia emigracja w wielu przypadkach spustoszyła nasz piękny język, w zapomnienie poszły pobrane nad Wisłą nauki. Niestety nie każdy pracuje w swoim zawodzie, a to nie pomaga w tworzeniu. Ja bynajmniej traktuje swoje pisanie jako odskocznię od tej szarej codzienności, pewnie wielu podobnie czyni. Nikomu nie zabieram chleba, nie biegam za medalami, nie zabiegam o laury. Uważam, że pisać mogą wszyscy, tak jak jeździć samochodem. Prawo jazdy zdobyliśmy na podobnych kursach, a jak różnie jeździmy. Nie każdy piosenkarz ukończył konserwatorium i nie każdy pisarz filologię, a talenty rozdaje sam Bóg.  Nie mędrkujmy, bo w niczym nie jesteśmy lepsi od naszego kolegi czy koleżanki. Całe życie się uczymy, ale jak zauważyłem na jednym z portali na nic to się zdało. Wyniki edukacji są opłakane, by nie powiedzieć żałosne.

Do Zrzeszenia wciąż przychodzą nowi ludzie: poeci, prozaicy. Dziesięć lat trudno wymazać, one gdzieś się zapisały i ślad po nich nie zaginie. Niemal każdego roku rodzi się nowy almanach, przybywa tomików różnej treści i wartości. Oczywiście wszystko jest odpowiednio skrytykowane przez nieudolną konkurencję. Nikt z nas jednak nie prosił poznanego, acz też oplutego w  portalu poety z Ustki, by umożliwił wciśnięcie po znajomości wierszy do almanachu w Słupsku.  Wiersze poetów należących do zrzeszenia (bez protekcji) ukazują się w kwartalnikach literackich w Polsce, trafiając pod ostre pióra prawdziwych krytyków. Grono przyjaciół się rozrasta, co świadczy, że owe pisanie dociera do wielu odbiorców. Nigdy nie wspominałem, że jesteśmy najlepsi, ale mogę śmiało powiedzieć, iż mieścimy się w kryteriach jakie obowiązują w literaturze. Pragnę obalić, to co pisali o nas wcześniej i co nigdzie nie znalazło merytorycznego uzasadnienia. Dobre, bo dobre – złe, bo złe. Jeśli gdzieś brakuje prawdziwej opinii musi brakować również kompetencji.

Przychodzą do zrzeszenia ludzie z Polski. Kanady z Chicago i okolic, ale również opuszczają jego szeregi. Odchodzą na zawsze. Najpierw opuścił nas Adam Latusek- poeta, później odszedł ks.  Czesław Jan Polak- poeta i doskonały śpiewak, pożegnaliśmy Jadwigę Preger, która przygrywała  na akordeonie i skrzypcach , Natalia Poneta-Piekarska – poetka zam. w Polsce, autorka książki „Siedziałam za Katowice”,Leonarda Gogiela – poetę z Wilna, a teraz Stanisława J.Wąsika – świetnego wokalistę, aktora i recytatora.

Tak szybko ludzie odchodzą, a my tak mało mówimy o miłości i o nich zapominamy…

Piątkowy wieczór poświęcony był tym, co odeszli od nas na zawsze. Nie umarłem jeśli wciąż o mnie pamiętasz. Uważam, że wszyscy zasługujemy na pamięć.

„ Nic nie starzeje się tak szybko jak wdzięczność” słusznie zauważył  Horacy

W kawiarence JOM zebrało się kilkadziesiąt osób, by uczcić zmarłych, by powiedzieć im to, czego nie zdążyliśmy. Obecna była rodzina śp Jurka Wąsika, znajomi, poeci. Wspomnieniom osobistym nie było końca, każdy miał okazję się wypowiedzieć. Recytowaliśmy ich wiersze, śpiewaliśmy piosenki. Każdy ma coś ulubionego z czym się nie rozstaje. My też nie jesteśmy wieczni, urodziliśmy się z wyrokiem śmierci choć nie znamy daty wykonania. Czy ktoś o nas będzie pamiętał, to jedynie zależy od każdego z nas. Wszyscy posiadamy wiele zalet i tylko o nich należy mówić. Wad nie można ukryć, ale można się starać o nich zapomnieć- wszyscy je posiadamy.

(…) Wrócę ja o wiosennej porze-

Będą ptaki świergotać wszędzie.

Zakwitną przylaszczki już w borze.

Tylko liści jeszcze nie będzie.       Leonard Gogiel

 

(…) nić mego życia coraz cieńsza

w supełki wiążę ją

po każdym rodzę się na nowo

gdzieś jeszcze zdążyć chcę.    Ks. Czesław Jan Polak

 

Człowiek boi się śmierci tylko wtedy, gdy ma powody do życia.

 

Władysław Panasiuk