We wtorek wieczorem brytyjska Izba Gmin ma głosować nad dopuszczalnością nowatorskiej — i kontrowersyjnej — techniki zapłodnienia in vitro wykorzystującej materiał genetyczny dwóch kobiet i jednego mężczyzny. Ma to zapobiegać występowaniu nieuleczalnych chorób genetycznych.

Jeżeli parlamentarzyści pozwolą na wykorzystanie takiej procedury (w tej sprawie nie obowiązuje dyscyplina partyjna) pierwsze dziecko trojga rodziców może przyjść na świat jeszcze w tym roku. Głosować będą również członkowie Izby Lordów, jednak zdaniem ekspertów, na których powołuje się brytyjska sieć BBC, to właśnie rozstrzygnięcie niższej izby parlamentu będzie miało kluczowe znaczenie dla dopuszczalności stosowania tej techniki.

Wielka Brytania może stać się pierwszym państwem zezwalającym na tworzenie dzieci z materiałem genetycznym od trzech osób. Wprowadzenie tej techniki popierają brytyjscy naukowcy — nobliści. – Te badania były prowadzone na życzenie pacjentów, były wspierane przez pacjentów i one są dla pacjentów. To jest w tym wszystkim najważniejsze — mówi sieci BBC prof. Doug Turnbull z Wellcome Trust i Uniwersytetu Newcastle. „To gigantyczny postęp naukowy dający nadzieję wielu rodzinom w tym kraju i na całym świecie” – cytuje słowa przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia „The Guardian”.

Przeciw są konserwatywni parlamentarzyści i kościół. Oponenci z organizacji protestujących przeciw manipulacjom genetycznym wskazują, że to pierwszy krok do stworzenia „designerskich dzieci”, których cechy wyglądu i osobowości będziemy programować na poziomie DNA. Wskazują również, że bezpieczeństwo stosowania tej procedury nie zostało jeszcze dowiedzione. Z tego powodu ok. 60 parlamentarzystów usiłuje przełożyć głosowanie.

O co cały spór? Technika została opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Newcastle i przeznaczona jest dla małżeństw, w których kobieta obciążona jest genetyczną wadą powodującą złe funkcjonowanie mitochondriów — komórkowych elektrowni. Dzieci takich kobiet cierpią na zanik mięśni, uszkodzenia układu nerwowego i narządu wzroku, problemy z układem krążenia, przewodem pokarmowym itp.

Ale jest na to sposób. Mitochondria dysponują własnym zestawem genów — dziedziczonym tylko po matce. Nie wpływają one ani na wygląd, ani na charakter czy zachowanie. Pomysł polega na tym, aby DNA w mitochondriach zastąpić materiałem od kobiety pozbawionej mutacji. Dziecko posiadałoby wówczas zaledwie 0,1 proc. DNA od „trzeciego rodzica” — dawczyni.

Co istotne, wada mitochondrialnego DNA byłaby wyeliminowana raz na zawsze. Ale aby tę procedurę przeprowadzić konieczne jest wykonanie zabiegu zapłodnienia in vitro. Możliwe jest skorygowanie wad jeszcze na poziomie komórki jajowej — wtedy jądro komórkowe jest „wyjmowane” z komórki jajowej matki i przenoszone do opróżnionej z jądra komórki jajowej dawczyni. Dzięki temu znajdujące się w komórce mitochondria pochodzą od dawczyni, a główna część materiału genetycznego — od matki. Druga metoda zakłada przeniesienie DNA z zarodka do zarodka dawczyni. W tym przypadku oznacza to zniszczenie zarodka dawczyni.

Piotr Kościelniak

rp.pl

foto: edma-ivd.be