“Wietrzne Miasto” nie będzie jednak organizatorem żeglarskiego Pucharu Ameryki.

W wyścigu o prawo goszczenia w 2017 roku dwóch najszybszych jachtów świata pozostało tylko San Diego i Bermudy, a Chicago i jezioro Michigan nie zostaną pierwszym w historii batalii o najstarszą nagrodę w nowożytnym sporcie i najbardziej prestiżowe trofeum w żeglarstwie miejscem regat na słodkowodnym akwenie.

Największym problemem okazał się brak gwarancji silnego wiatru przez całe trzy tygodnie trwania imprezy, którą planowano rozegrać na trasie od Navy Pier do Planetarium Adlera. Na odcinku tym można by umieścić dziesiątki tysięcy chętnych do obejrzenia match racingowych zmagań ogromnych jachtów, które przemieszczają się po wodzie z nieprawdopodobną prędkością, przy 15-węzłowej bryzie osiągają prędkość nawet 44 węzłów. Jednostki wyposażone są od pewnego czasu w sztywne skrzydła zamiast żagli, naszpikowane są elektroniką i kosztują ogromne pieniądze. Larry Ellison, który w ub. roku wygrał ostatnią edycję w San Francisco wydał na projekt ponad 200 mln dolarów, w użyciu było aż siedem jachtów, a jeden zatonął.

Prawdopodobnie w zamian Chicago dostanie organizację America’s Cup World Series czyli eliminacji do odbywającego się co cztery lata Pucharu Ameryki, tyle że to zawody trzydniowe  a ścigają się znacznie mniejsze łódki. Być może jeśli za trzy lata znów wygra Oracle Team USA wróci kandydatura naszego miasta, jeśli wygra europejski lub nowozelandzki zespół to na ich terenie odbędą się kolejne zawody. Trzymajmy więc kciuki za Oracle!

Sławomir Sobczak

meritum.us