Silne spadki na parkietach karą za środową ignorancję

Czwartkowa sesja na nowojorskich parkietach przyniosła najmocniejsze spadki od sześciu tygodni. S&P500 poszedł w dół o 2,49%, zatrzymując się na poziomie 3 895,75 pkt.  Po raz ostatni tak silny spadek indeks ten odnotował 2 listopada. Nadsaq zniżkował o 3,23% i ponownie znalazł się poniżej 11 000 punktów.  Dow Jones po utracie 2,25% wylądował na poziomie 33 202,22 pkt. W zgodnej opinii komentatorów była to odroczona reakcja na środowy komunikat Rezerwy Federalnej. W dniu decyzji inwestorzy nie wystraszyli się ani dodatkowej ćwiartki punktu procentowego, o którą członkowie FOMC chcieliby podnieść stopy procentowe w przyszłym roku, ani mocno „jastrzębiej” retoryki przewodniczącego Powella. – Tu nie chodzi o to, co zrobili, ale o to, co powiedzieli. Z pewnością wygląda na to, że nadal są zaniepokojeni inflacją i że nie zamierzają zakończyć podwyżek stóp procentowych – powiedziała agencji Reuters Melissa Brown z nowojorskiego Qontigo. Tymczasem przez ostatnie dwa miesiące na Wall Street dominowała narracja, że Fed zakończy cykl podwyżek, gdy tylko inflacja CPI zacznie spadać.

Owe spekulacje były o tyle dziwne, że od kilku miesięcy Jay Powell wprost mówi inwestorom, że chce doprowadzić do lekkiej recesji, która osłabi rynek pracy, obniży popyt konsumpcyjny i w ten sposób stłumi wewnętrzną presję inflacyjną w sektorze usług bazowych (tj. po wyłączeniu sektora mieszkaniowego). I że będzie podnosił stopy procentowe tak długo, aż nie zobaczy pożądanych efektów. A tych wciąż nie widać, ponieważ statystyki amerykańskiego rynku pracy na papierze prezentują się znakomicie. Cotygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych obniżyła się z 213 tys. do 211 tys. wobec oczekiwanych 230 tys. Za to pozostałe publikowane dziś dane makro z USA zalatywały recesją. Produkcja przemysłowa w listopadzie zmalała o 0,2% mdm, choć rynkowy konsensus zakładał jej wzrost o 0,1% mdm. Sprzedaż detaliczna spadła aż o 0,6% mdm (i to w ujęciu nominalnym!), a więc trzy razy mocniej od rynkowego konsensusu (-0,2%). Nawet po wyłączeniu paliw i samochodów (czyli najbardziej zmiennych komponentów tego wskaźnika) odnotowano spadek o 0,2% mdm.

Na dodatek to samo co Fed powiedział opinii publicznej Europejski Bank Centralny, który nie tylko przygotował rynek na kolejne podwyżki stóp procentowych, ale też zapowiedział rozpoczęcie ilościowego zacieśniania polityki monetarnej (QT). EBC wprost napisał, że prognozuje recesję w strefie euro, co jednak nie powstrzyma go przed prowadzeniem restrykcyjnej polityki monetarnej. To samo już we wrześniu mówił Bank Anglii. To fatalna wiadomość dla rynków akcji, które przez wszystkie poprzednie kryzysy z ostatnich 35 lat przechodziły ze wsparciem od banków centralnych. Ale w tej bessie monetarne kierownictwo nie zamierza ratować portfeli inwestorów. O ile zapewne globalnie znaleźliśmy się (lub nawet minęliśmy) szczyt inflacji, to najwyraźniej jeszcze nie dotarliśmy do szczytu stóp procentowych w krajach rozwiniętych. Kombinacja nawet umiarkowanie restrykcyjnej polityki monetarnej z kiełkującą recesją nie wróży niczego dobrego rynkom akcji. Oczekiwany od połowy października „pivot Fedu” znów się oddalił.

 

Amerykańska waluta wypiera akcje i towary

Dolar amerykański (USD) odnotował w czwartek przyzwoite zyski w stosunku do walut towarowych o wysokim współczynniku beta. Nastąpiło to po tym, jak decydenci z EBC i Fed przekazali wczoraj i przedwczoraj bardzo jastrzębie komunikaty. Ten ruch został opisany jako „jastrzębi zwrot” przez Carstena Brzeskiego z ING Banku, co ponownie wzmocniło apetyt na bezpieczną przystań jaką jest dolar. Jego indeks (DXY) nieznacznie się umacnia w piątek oscylując na lokalnym oporze 104,65. Reakcja rynku walutowego pokazała wyraźnie jak inwestorzy patrzą obecnie na świat, czyli przez pryzmat wzrostu gospodarczego i próbują ocenić czy lądowanie gospodarcze w 2023 roku będzie miękkie czy twarde. Wczorajsze działania EBC osłabiły argumenty przemawiające za „miękkim lądowaniem” i skierowały globalny kapitał w kierunku „greenbacka” – gdzie depozyty jednodniowe przynoszą obecnie 4,35%.

Krzywa rentowności w USA pozostaje bardzo odwrócona po jastrzębim komunikacie FOMC w tym tygodniu, a teraz jastrzębi komunikat EBC powoduje, że krzywa swapowa EUR jeszcze bardziej się odwraca, więc mamy obecnie dwa największe na świecie bloki handlowe z coraz bardziej restrykcyjną polityką pieniężną. – Obawy o spowolnienie nadal będą dominować, co wygląda na złe środowisko dla akcji i towarów (chociaż ta ostatnia klasa aktywów może znaleźć wsparcie ze strony podaży) – napisano w raporcie ING.

Jeśli chodzi o globalny popyt, raporty wydają się sugerować, że odejście Chin od polityki zerowego COVID-19 może doprowadzić do chaosu w Państwie Środka – rozwój sytuacji, który może wylać kubeł zimnej wody na tych, którzy obstawiają za szybkim otwarciem Chin/globalnym ożywieniem w 2023 r. Rynki akcji źle zniosły środową podwyżkę stóp Rezerwy Federalnej w USA o pół punktu procentowego (do przedziału 4,25-4,5 proc.; 7-ma podwyżka w tym cyklu) oraz podobne decyzje o półpunktowych podwyżkach wysokości podstawowych stóp w Szwajcarii (do 1 proc.; 3-cia podwyżka w tym roku), w Wielkiej Brytanii (do 3,5 proc.; 9-ta podwyżka) i strefie euro (do 3 proc.; 4-ta podwyżka). Po silnych spadkach głównych indeksów w Europie (DAX -3,28 proc., CAC 40 -3,09 proc.) przyszły wczoraj podobne zniżki głównych amerykańskich indeksów (S&P 500 -2,49 proc., DJIA -2,25 proc., Nasdaq Composite -3,23 proc.).