Giełdowa bessa faktem

Poniedziałek przyniósł istny pogrom na rynkach finansowych. Taniało praktycznie wszystko: akcje, obligacje, złoto, kryptowaluty i surowce. To pokłosie obaw o to, że Rezerwa Federalna zostanie zmuszona do tak mocnego zaostrzenia polityki pieniężnej, która wpędzi gospodarkę w recesję. Wiara w tzw. miękkie lądowanie ulotniła się już po publikacji piątkowych danych o inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Majowy odczyt przebił oczekiwania wszystkich rynkowych ekonomistów i podsycił spekulacje względem ostrych podwyżek stóp procentowych w Rezerwie Federalnych. Rynek terminowy wycenia teraz szansę na podwyżkę nawet o 75 pb. już na środowym posiedzeniu FOMC.  Na razie szanse te wyceniane są na niespełna 30 proc., ale tak gwałtownych ruchów Fed nie wykonywał od dekad. Bardziej prawdopodobne jest to, że do końca września Powell i spółka podniosą koszty kredytu łącznie o 150-175 pb. (czyli trzy podwyżki po 50 pb. z szansą na jedna o 75 pb.) i że do końca grudnia stopa funduszy federalnych „dojedzie” do 3,25-3,75 proc. Jeśli tak się stanie, będzie to najmocniejsze zaostrzenie polityki pieniężnej w USA od 28 lat (a nie zapominajmy, że oprócz tego Fed  rozpoczął właśnie program redukcji sumy bilansowej – QT).

Na współczesnych rynkach finansowych wszystko oparte jest o kredyt. Jeśli jego cena rośnie, to wyceny praktycznie wszystkich aktywów finansowych idą w dół. I tak właśnie było w poniedziałek. Największą ofiarą zmiany percepcji inwestorów był dług. Rentowność 10-letnich obligacji rządu USA poszły w górę o 22  pb. (!), rosnąc do 3,38 proc. i osiągając najwyższy poziom od przeszło 10 lat! Dochodowość amerykańskich 2-latek podniosła się o prawie 27 pb., do 3,34 proc., czyli najwyższego poziomu od 2008 roku. Wzrost rentowności sygnalizuje spadek ceny rynkowej obligacji. W kontekście tego, co działo się na rynku Treasuries, spadki na Wall Street wydają się błahą igraszką. S&P500 spadł o 3,88 proc. i na zamknięciu znalazł się na poziomie 3 749,61 pkt. W ten sposób S&P500 przebił majowy dołek i znalazł się na najniższym poziomie od stycznia 2021 r. S&P500 zszedł 22 proc. poniżej szczytu hossy i tym samym przekroczył umowną granicę bessy. Nasdaq zanurkował o 4,68 proc. i finiszował z wynikiem 10 809,23 pkt. To także przebicie dołka bessy i najniższy poziom tego indeksu od listopada 2020. Dow Jones oddał 2,79 proc. i zszedł do poziomu 30 516,74 pkt.

Jeszcze większy pogrom miał miejsce na rynku kryptowalut. Notowania bitcoina poszły w dół o 15 proc., a ethereum o blisko 16 proc. W ten sposób kurs BTC spadł do najniższego poziomu od końcówki 2020 roku. Więcej na ten temat przeczytacie Państwo w artykule zatytułowanym  „Pogrom na rynku kryptowalut”. Taniało nie tylko „cyfrowe złoto”. To prawdziwe zostało dziś przecenione o  2,7 proc., do 1 823,70 USD za uncję. W dół poszły też notowania większości surowców, z czego najmocniej ucierpiały pallad (-7,5 proc.), nikiel (-5,4 proc.) oraz drewno (-7 proc.) i platyna (-4,7 proc.).

 

Na rynkach cisza przed burzą

Wtorkowy poranek przynosi niewielkie odreagowanie po poniedziałkowej wyprzedaży. Azjatyckie indeksy giełdowe i popularne kryptowaluty nieznacznie wzrastają, zaś dolar amerykański, który wczoraj był najsilniejszą spośród walut G10, dziś jest najsłabszy i traci najbardziej w relacji do euro i franka szwajcarskiego. Dziś poznaliśmy najnowszy raport z brytyjskiego rynku pracy. Wynika z niego, że pomimo oczekiwanego spadku stopy bezrobocia w Zjednoczonym Królestwie do 3,6 proc. z 3,7 proc., ta finalnie wzrosła w kwietniu do 3,8 proc., a średnie wynagrodzenia wzrosły “zaledwie” o 6,8 proc., podczas gdy konsensus rynkowy zakładał wzrost o 7,6 proc. Mimo tak fatalnej publikacji, funt szterling i tak nieznacznie zyskuje o poranku względem dolara amerykańskiego i pozostaje trzecią najsilniejszą walutą grupy G8. Nieco większą zmienność na globalnych rynkach finansowych wywołać może bowiem jedynie publikacja raportu dot. inflacji producenckiej (PPI)  w Stanach Zjednoczonych. Oczekuje się, że ceny wzrosły w maju br. w stosunku do kwietnia br. o 0,8 proc. po wzroście o 0,5 proc. przed miesiącem.

Wtorek można nazwać swego rodzaju ciszą przed burzą. To na jutrzejszą sesje czekają bowiem inwestorzy na całym świecie. W środę odbędzie się bowiem kolejne posiedzenie Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku. W ocenie ekonomistów, Rada Gubernatorów zdecyduje w czerwcu o podniesieniu stóp proc. o kolejne 50 punktów bazowych. Decyzje tą cementować mogą ostatnie dane z amerykańskiego rynku pracy (NFP) oraz ubiegłotygodniowy odczyt inflacji konsumenckiej (CPI). Biorąc jednak pod uwagę, iż podwyżka ta jest już prawdopodobnie ujęta w cenach, większe znaczenie od samego wzrostu stóp proc. będzie miał układ tzw. kropek, które wskażą jak kształtować się gdzie ścieżka dalszych podwyżek stóp proc. w USA.