Na parkietach znów marazm

Dow Jones rósł na zamknięciu o mniej niż 0,1 proc. S&P500 kończył dzień zwyżką o 0,3 proc. Nasdaq zyskał 0,4 proc. Amerykańskie rynki akcji starały się w poniedziałek odreagować spadek z piątku i całego ubiegłego tygodnia. Miały w tym pomóc wieści z Chin, gdzie zmalała liczba zakażeń COVID-19 i władze znoszą związane z tym restrykcje, co może pozytywnie wpłynąć na globalne łańcuchy dostaw. Dodatkowym dobrym sygnałem były doniesienia sugerujące zakończenie przez Pekin działań przeciwko największym krajowym spółkom technologicznym. Poniedziałkowa sesja na Wall Street mimo dobrego otwarcia zakończyła się zaledwie 0.3 proc. na plusie, a we wtorkowy poranek notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy osuwają się na południe.

Optymizm związany z pozytywnymi informacjami z Chin nie utrzymał się zatem długo. Na pierwszy plan ponownie wchodzą obawy związane z tempem zacieśniania polityki monetarnej i koniecznością schłodzenia gospodarki. Na wartości ponownie zyskuje dolar, a para USDJPY zdecydowanie wybiła się powyżej majowych szczytów i obecnie znajduje się 20-letnich maksimach. Rentowności amerykańskich dziesięciolatek wróciły powyżej 3 proc., a Bank Rezerwy Australii zdecydował się dziś na większą od oczekiwań podwyżkę stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Na rynku ponownie więc pojawiają się obawy o wejście gospodarki w recesję w końcówce roku. Najważniejsze dane, które będą kształtować te oczekiwania w najbliższym horyzoncie opublikowane będą w piątek. Rynek spodziewa się utrzymania dynamiki cen na poziomie 8.3 proc. r/r. Jeśli presja inflacyjna jeszcze bardziej wzroście będzie to eskalować niepokój wśród inwestorów.

 

Prezydent Biden na cenzurowanym

Polityka Joe Bidena wobec inflacji wiąże się z wieloma kontrowersjami. Nawet osoby popierające Demokratów krytykują podejście administracji Biden-Harris do zjawiska podwyższonych cen. Jednak, aby rozpoznać przyczynę obecnej inflacji, należy cofnąć się o kilka lat. Krytyka Bidena narasta od początku tego roku. Krytycy działań administracji Biden-Harris zarzucają przede wszystkim brak konsekwencji w działaniach oraz negowanie opinii ekonomistów. Niejednokrotnie w amerykańskich mediach powielana jest narracja, że prezydent nie rozumie podstawowych przyczyn obecnej inflacji, wobec tego jego działania są z góry skazane na porażkę. W artykule opublikowanym przez The Wall Street Journal prezydent podaje trzy wybory polityczne, dzięki którym ma dojść do złagodzenia inflacji. Podał, że jego decyzje mają na celu opanowanie problematycznej sytuacji rynkowej będącej pokłosiem nałożenia się na siebie przeszkód w łańcuchu dostaw, związanych z pandemią i nasilonych przez wojnę. Przyznaje, że ma pełne zaufanie do Rezerwy Federalnej i Jerome’a Powella. Biden żywi nadzieję, że Fed podniesie stopy wystarczająco szybko i na tyle wysoko, że okiełzna inflację bez załamania gospodarki. Prezydent krytykowany jest za chęć zwiększenia dotacji, wprowadzenia ulg podatkowych oraz ograniczenia deficytu bez cięcia wydatków.

Krytycy działań administracji Biden-Harris zarzucają przede wszystkim brak konsekwencji w działaniach oraz negowanie opinii ekonomistów. Niejednokrotnie w amerykańskich mediach powielana jest narracja, że prezydent nie rozumie podstawowych przyczyn obecnej inflacji, wobec tego jego działania są z góry skazane na porażkę. W artykule opublikowanym przez The Wall Street Journal prezydent podaje trzy wybory polityczne, dzięki którym ma dojść do złagodzenia inflacji. Podał, że jego decyzje mają na celu opanowanie problematycznej sytuacji rynkowej będącej pokłosiem nałożenia się na siebie przeszkód w łańcuchu dostaw, związanych z pandemią i nasilonych przez wojnę. Przyznaje, że ma pełne zaufanie do Rezerwy Federalnej i Jerome’a Powella. Biden żywi nadzieję, że Fed podniesie stopy wystarczająco szybko i na tyle wysoko, że okiełzna inflację bez załamania gospodarki. Prezydent krytykowany jest za chęć zwiększenia dotacji, wprowadzenia ulg podatkowych oraz ograniczenia deficytu bez cięcia wydatków. W artykule nie wspomniano jednak o krytykowanej w publicznym dyskursie polityce wydatkowej Bidena, zwłaszcza o amerykańskim planie ratunkowym o wartości 1,9 bln USD przyjętym w marcu 2021 roku. Krytycy przypominają, że wiele badań dowiodło, iż to właśnie polityka fiskalna wprowadzona w czasie pandemii jest głównym winowajcą dzisiejszej inflacji. Pogorszenie sytuacji miało nadejść wraz ze zbyt łagodnymi działaniami w ramach polityki pieniężnej Fed oraz zbyt powolną reakcją na inflację.

Szczególnie kontrowersyjna jest jedna z ostatnich wypowiedzi prezydenta, która odnosi się do polepszenia warunków życia zwykłych obywateli wskutek prowadzonej przez niego polityki. Eksperci Reason Magazine przypominają, że de facto inflacja zmniejsza siłę nabywczą dolara i zmniejsza wartość oszczędności Amerykanów. Prezydent wspomina, że „miliony Amerykanów dostają lepiej płatną pracę”. W rzeczywistości jednak inflacja obniża realne prace. Stopa inflacji w USA spadła nieznacznie do 8,3 proc. w kwietniu z 41-letniego maksimum 8,5 proc. w marcu. Wzrosły przede wszystkim ceny żywności (najbardziej od kwietnia 1981 roku), mieszkań oraz transportu. Eksperci podają, że inflacja osiągnęła już szczyt, jednak mało prawdopodobny jest szybki powrót do odczytów sprzed pandemii. Prezydent przypisuje sobie m.in. spadek bezrobocia. Po pierwotnym szoku pandemicznym stopa bezrobocia w USA spadła z 14,7 proc. w kwietniu 2020 roku do 6,3 proc.do stycznia 2021 roku, kiedy urząd objął Biden. Wskaźnik ten wynosi obecnie ok. 3,6 proc. Przeciwnicy prezydenta skupiają się na wydatkach rządu, m.in. ulgach podatkowych na zieloną energię czy dotacjach na opiekę nad dziećmi. Wiele z tych założeń obejmowała ustawa Build Back Better (BBB), która została odsunięta m.in. ze względu na obawy przed niekontrolowanym wzrostem cen. Wobec tego zarzuca się prezydentowi, że inflacja napędzana przez kwestie fiskalne wzrośnie w wyniku zwiększenia wydatków.

W tym kontekście najskuteczniejszym sposobem mogłoby być właśnie cięcie wydatków. W Stanach Zjednoczonych krytyka obecnej władzy staje się coraz powszechniejsza, pomimo wcześniejszego poparcia. Według sondażu przeprowadzonego przez Uniwersytet Quinnipiac w dniach 24 do 28 marca Amerykanie za wzrost cen gazu obwiniają politykę administracji Bidena. Według badania 41% mieszkańców USA stanowczo twierdzi, że sytuacja na rynku wynika z niewłaściwej polityki prowadzonej przez prezydenta. Już na początku tego roku poparcie Demokratów malało, co było szansą dla Republikanów na odbudowanie swojej pozycji. W styczniu oskarżano prezydenta o brak działań, mówiąc, że w ciągu roku od objęcia urzędu, wydaje się, że Biden nie wypełnił w pełni żadnej wyborczej obietnicy. Pomimo spadku inflacji poparcie dla prezydenta maleje, a coraz więcej wyborców wydaje się rozczarowywać polityką prowadzoną przez administrację Biden-Harris.