Sowieci demolują Ukrainę i trują cały świat

Analitycy postanowili przyjrzeć się w swoim tygodniku między innymi temu, jakie będą koszty klimatyczne rosyjskiej inwazji. Jak się okazało, może ona doprowadzić do emisji ponad 695 mln ton ekwiwalentu CO2 rocznie, co doprowadzi do powstania rocznych kosztów klimatycznych opiewających na aż 56,1 mld euro.  Co interesujące, relatywnie najmniej do emisji CO2 przyczynia się funkcjonowanie rosyjskiej armii i niszczenie sprzętu do niej należącego. Z danych przytoczonych przez analityków PIE wynika, emisje w ten sposób powstałe nie będą stanowić nawet 0,1 proc. emisji, które wygeneruje łącznie rosyjska inwazja. Do znacznie większej produkcji CO2 przyczyniły się za to bezpośrednie działania rosyjskich żołnierzy.  Otóż ci celowo niszczą środowisko naturalne. Same pożary przez nich wzniecone są odpowiedzialna za emisję aż 181 mln ton CO2. Dla porównania plan zmniejszania emisji opracowany przez Europejska Agencję Środowiska zakłada, że roczne tempo redukcji CO2 w UE w latach 2022-2030 wyniesie 263 mln ton CO2. Oznacza to, że Rosjanie w kilka miesięcy jedynie doprowadzając do pożarów, wytworzyli ponad trzecie ilości dwutlenku węgla, które cała Unia Europejska zamierza zredukować w tym roku! Do tych pożarów zazwyczaj dochodzi na skutek bombardowań, które same z siebie generuję znaczne emisje. Na ich skutek doszło do zniszczenia znacznych obszarów i mienia. Choć według analityków PIE pełną skalę zniszczeń będzie można określić dopiero po zakończeniu rosyjskiej inwazji.

Jednakże do największej emisji dwutlenku węgla przyczyniają się celowe działania rosyjskich wojsk, na skutek których dochodzi do dewastacji ukraińskich zapasów ropy i gazu. Otóż Rosjanie konsekwentnie niszczą ukraińską infrastrukturę w tym magazyny wcześniej wspomnianych przeze mnie surowców. Jak informują analitycy PIE, gdyby jedynie 20 proc. rezerw ropy i produktów ropopochodnych, szacowanych na ok. 1 mln metrów sześciennych, oraz gazu ziemnego, szacowanych na ok. 4,92 mld metrów sześciennych, zostało zniszczonych, zostałoby wyemitowane ponad 1820 mln ton ekwiwalentu CO2. Dla porównania cała polska gospodarka w ciągu roku emituje netto pięć razy mniej ekwiwalentu dwutlenku węgla.  Do tego na skutek wojny doszło do masowej imigracji z atakowanego kraju, co również przyczyni się do znacznych emisji dwutlenku węgla. Choćby wielu Ukraińców uciekło ze swojego kraju do Polski. Z kolei polska gospodarka jest znacznie bardziej emisyjna niż ta naszego wschodniego sąsiada. Według danych Banku Światowego w 2018 roku emisja ekwiwalentu CO2 na jednego mieszkańca w Polsce wyniosła 8,24 ton metrycznych, a w Ukrainie 4,15 ton metrycznych.

Do tego do powstania znacznych kosztów klimatycznych przyczyni się również przyszła odbudowa Ukrainy. Według Kijowa straty infrastrukturalne stanowią ok. 30 proc. całego dobytku, natomiast łączny koszt zniszczeń opiewa na kwotę ok. 500 mld dolarów. Natomiast z raportu Banku Światowego wynika, że gospodarka Ukrainy w 2022 roku skurczy się aż o 45,1 proc. Do tego rosyjska inwazja spowodowała, że rozwój OZE na terenie Ukrainy się zatrzymał. Sumarycznie odbudowa gospodarki i wstrzymanie rozwoju niskoemisyjnej energetyki doprowadzi do emisji ok. 35,8 mln ton ekwiwalentu CO2 rocznie.

 

Koniec żenującego spektaklu gwiazd kina

Proces o zniesławienie, który wytoczył Johnny Depp swojej byłej żonie Amber Heard, żądając 50 mln dolarów, zakończył się wyrokiem skazującym. W międzyczasie aktorka złożyła kontrpozew na 100 mln dolarów. Przysięgli wrócili i ogłosili, że obydwoje są “odpowiedzialni za zniesławienie”, ale ława przysięgłych przyznała byłemu piratowi 10 mln dolarów plus 5 mln odszkodowania, a partnerce Aquamana – 2 mln. To oznacza “zwycięstwo” Deppa. Proces z Wirginii elektryzował inwestorów, prawników i miłośników popkultury przede wszystkim dlatego, że był transmitowany na żywo. Warto zaznaczyć, że proces dotyczył zniesławienia, a nie tego, kto jaką stosował w tym związku przemoc. To, że przysięgli przychylili się do wniosku Johnnego Deppa, oznacza, że ta opisywana w mediach przez aktorkę przemoc fizyczna i seksualna nie miała miejsca.

Przypomnijmy. Depp pozwał byłą żonę za zniesławienie z powodu artykuły, który napisała dla “The Washington Post”. Opisała w nim siebie jako osobę publiczną, która cierpi z powodu przemocy domowej. W konsekwencji ze współpracy z Deppem zaczęły się wycofywać kolejne firmy. Disney nie chciał już go w roli Jacka Sparrowa w kolejnej części “Piratów z Karaibów”, a rola Grindelwalda pisana specjalnie “pod niego” w “Fantastycznych zwierzętach 3: Tajemnicach Dumbledore’a” przypadła Madasowi Mikkelsenowi. Z kontraktów reklamowych pozostał mu jedynie Dior. Gwiazdor domagał się od niej 50 mln dolarów. W tym samym procesie aktorka złożyła kontrpozew, oskarżając Deppa o zniesławienie za słowa, które przedstawił w oświadczeniu aktora jego ówczesny adwokat.

To bezprecedensowy proces nie tylko z uwagi na fakt upublicznienia rozpraw, ale i ze względu na wyrok. W amerykańskim systemie bardzo trudno udowodnić zniesławienie m.in. przez pierwszą poprawkę do konstytucji, która gwarantuje każdemu prawo do wyrażania własnych myśli i opinii. W tym przypadku ława przysięgłych była jednogłośna – każdy może mówić, co chce, ale jeśli powie się coś, co jest fałszem, a na dodatek szkodzi reputacji i powoduje szkody, trzeba za nie odpowiedzieć. “Wartość” aktorki przed procesem wyceniano na około 10 mln dolarów. Teraz “wartość” Heard znacząco spadła, osiągając wynik na minusie (-8 mln dolarów). Z kolei “akcje” Johnnego Deppa poszybowały w górę – obecnie jest wyceniany na 150 mln dolarów, a za udział w filmie może swobodnie żądać 20 mln dolarów wynagrodzenia (nie licząc tantiem). Nic dziwnego. Filmy z jego udziałem zarobiły łącznie 3,4 mld dolarów w samej Ameryce, a 8,7 mld dolarów na świecie.

Manny Arora z kancelarii Arora Law Trail Attorneys wyliczył dla amerykańskiego wydania “Newsweeka“, że topowe kancelarie, a do takich należą zatrudnieni przez obydwie strony prawnicy, biorą średnio “600 dolarów za godzinę pracy”. Depp ma ich 7, a do tego należy dodać ich koszty: podróży, ekipy wspierającej i samej pracy nie tylko przez 6-tygodniowy proces, lecz także 2 lata przygotowań do niego. Można więc lekką ręką określić, że Depp wydał co najmniej 5,5 mln dolarów. Heard wybrała mniejszą grupę prawników, bo trzech, którzy są ze stanu Wirginia, więc odpadły koszty dojazdów. U niej to około 3 mln dolarów. Wizerunkowo na procesie zyskała kancelaria Brown Rudnick reprezentująca Deppa. Może ich za to stracić kancelaria Wood Rogers, Attoneys at Law reprezentująca Heard.

Warto zaznaczyć, że w wyniku rozwodu z Johnnym Deppem Amber Heard otrzymała 7 mln dolarów w ramach ugody. Zobowiązała się przeznaczyć je na cele charytatywne, m.in. szpitale dziecięce. I choć w wielu wywiadach podkreślała, że przelew został zrobiony, to jak się okazało na procesie, był to blef. Rzeczywiście część kwoty na podane przez nią cele przelał, ale… Elon Musk, z którym wówczas była związana. Nie była to jedyna nieścisłość w jej zeznaniach. Stąd też wniosek, że jej wizerunek znacznie ucierpiał. Teraz liczba proponowanych jej ról może się znacząco zmniejszyć, chyba że producentom będzie zależało “na rozgłosie”. Amber Heard stała się jedną z twarzy akcji “#metoo” ukazującej ofiary przemocy domowej. Wyrok, który zapadł za oceanem, może spowodować niestety, że te jeszcze dodatkowo ucierpią, każde bowiem oskarżenie o bicie, gwałt czy psychiczne znęcanie się będzie brane pod uwagę jako case Heard, która podobne oskarżenia rzucała w stronę byłego już męża. Jak się okazało, to raczej on powinien być twarzą akcji #metoo.

 

Giganci ograniczają liczbę etatów

Microsoft zapowiedział ograniczenie zatrudnienia nowych pracowników. Tym samym dołączył do grona innych koncernów, takich jak Meta, Twitter oraz Uber, które również nie planują ekspansji na amerykańskim rynku pracy. Jednocześnie redukcję etatów w Tesli miał zapowiedzieć Elon Musk. Informacja o ograniczeniu nowych rekrutacji pojawiła się równolegle do komunikatu Microsoftu o podwojeniu globalnego budżetu na pensje swoich pracowników – informuje portal Barron’s. Jak wytłumaczyło biuro prasowe koncernu, firma skupia się głównie na utrzymaniu i inwestowaniu w zatrudnianych przez siebie specjalistów. Jednym z powodów tej decyzji ma być wysoka konkurencja na rynku pracy. Jednocześnie Microsoft przygotowuje się do nowego roku podatkowego, który rozpocznie się już w lipcu. Założenia firmy opierają się o dopasowanie zasobów do możliwości poszczególnych zespołów. Jak wynika z raportu Bloomberga, spowolnienie rekrutacji może być szczególnie odczuwalne w grupach oprogramowania Windows, Office oraz Teams, które zostały rozszerzone w ostatnim czasie. Podobne plany zapowiedziały też inne Big Techy.

Na portalu społecznościowym Reddit zostały opublikowane maile, które miał przesłać do swoich pracowników Elon Musk. Z ich treści wynika, że właściciel Tesli przekazał kierownikom, że albo wrócą do pracy stacjonarnej, albo mogą pożegnać się z firmą. – Każdy, kto chce pracować zdalnie, powinien przebywać w biurze minimum 40 godzin tygodniowo lub odejść z Tesli. Jeśli się nie pojawisz, założymy, że zrezygnowałeś – miał napisać Elon Musk w swoich mailach. W następnych wiadomościach miliarder tłumaczył swoje stanowisko. Jako argument wskazał, że są firmy, które pozwalają na pracę zdalną, „ale kiedy ostatni raz zaoferowały nowy, wspaniały produkt?”. Jednocześnie podkreślił, że on sam „często mieszkał w fabryce”, bo gdyby nie taka postawa, to „Tesla już dawno by zbankrutowała”.