To nie podwyżki płac windują inflację
Wielu analityków ostatnimi czasy zaczęło się obawiać, że w Stanach Zjednoczonych powstała spirala cenowo-płacowa. Jednakże, jak zauważa starszy ekonomista w Centre for Economic Policy Research (CEPR), Dean Baker, obawy te są irracjonalne, a wzrost wynagrodzeń w USA nie odpowiada za rosnącą inflację. Z jego wyliczeń wynika, że udział płac w dochodach amerykańskich przedsiębiorstw w 2021 roku spadł i to aż o 2,4 pkt proc. Jak wskazuje Dean Baker, popularnym wyjaśnieniem niedawnego wzrostu inflacji w USA jest rzekomo powstała spirala cenowo-płacowa. Otóż na skutek niskiego bezrobocia w Stanach Zjednoczonych, pracownicy mają relatywnie łatwo wywalczać podwyżki, mające uchronić ich przed stosunkowo szybkim wzrostem cen, co powoduje, że koszty przedsiębiorców rosną, a ci są zmuszeni podnosić ceny. Z kolei rosnąca inflacja powoduje, że realne pensje pracobiorców maleją, przez co ci ponownie walczą o podwyżki, po czym cykl się powtarza.

Co warto zaznaczyć, faktycznie amerykański rynek pracy jest obecnie w relatywnie dobrej kondycji. Z danych opublikowanych przez Bureau of Labor Statistics wynika, że w lutym wolnych miejsc pracy było aż 11,27 mln. Z kolei stopa bezrobocia w USA wyniosła wtedy zaledwie 3,8 proc., czyli bez pracy pozostawało jedynie 6,27 mln Amerykanów. Oznacza to, że na jednego bezrobotnego w Stanach Zjednoczonych przypadało aż 1,8 miejsca pracy. Jednakże, jak twierdzi Dean Baker, wzrost wynagrodzeń w USA nie jest odpowiedzialny za rosnącą inflację. Otóż jak wynika z danych zaprezentowanych na poniższym wykresie, udział płac w dochodach amerykańskich korporacji po wybuchu pandemii spadł! Z obliczeń ekonomisty wynika, że w 2021 roku ten zmniejszył się z 76,1 do 73,7 proc. Oznacza to, że spadł on aż o 2,4 pkt proc. Gdyby hipoteza o tym, że w USA powstała spirala płacowo-cenowa była prawdziwa, zaobserwowaliśmy coś zupełnie odwrotnego. Udział płac w dochodach rósłby tak jak w latach 70., kiedy to amerykańska gospodarka faktycznie się z nią zmagała.

W takim razie, co odpowiada za historycznie wysoką inflację w Stanach Zjednoczonych? Zdaniem Deana Bakera są to głównie zakłócenia po strony podaży. Otóż rosyjska inwazja doprowadziła do tego, że podaż wielu surowców znacznie spadła, a ich ceny wzrosły. Do tego pandemia koronawirusa dalej wpływa na to, że ceny wielu dóbr rosną. W Chinach z jej powodu zostało zamkniętych wiele portów, przez co natychmiastowo powstały zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw. Ponadto pandemia doprowadziła do tego, że 2021 roku ceny frachtu znacznie wzrosły, co jeszcze przez ten rok będzie przyspieszać tempo wzrostu cen na całym świecie.

Indie pędzą jak szalone
Indie to obecnie najszybciej rozwijająca się gospodarka świata. Państwo dąży do zawarcia jak największej liczby umów o wolnym handlu z GCC, UE i Wielką Brytanią. Ambicją Indii jest osiągnięcie celu eksportowego w wysokości 1 bln dolarów do 2030 roku. W tym roku zawarto już umowy z ZEA oraz Australią. Pozytywnie zakończyło się również zacieśnianie relacji gospodarczych z Wielką Brytanią (Więcej: Umowa o wolnym handlu między Wielką Brytanią a Indiami coraz bliżej). Eksport w Indiach rósł w ubiegłym miesiącu w tempie najszybszym od 1989-90 do rekordowych 418 mld dolarów, podczas gdy import osiągnął poziom 610 mld dolarów, również najwyższy w historii.

Kluczowymi kategoriami produktów przeznaczonymi na eksport według Konfederacji Przemysłu Indyjskiego mają być: farmaceutyki, maszyny elektryczne, pojazdy, tworzywa sztuczne, meble i tekstylia. Mniejsze znaczenie mają mieć paliwa, klejnoty i biżuteria. Konfederacja wyznaczyła również cel 5 proc. udziału w eksporcie światowym do 2030 roku, co oznacza 11-krotny wzrost 0,55 proc. udziału w 2019 roku.

W osiągnięciu ambitnego planu ma pomóc bliskie partnerstwo z krajami GCC. GCC (Gulf Cooperation Council) składa się z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Bahrajnu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Omanu. Umowa o partnerstwie gospodarczym między Indiami a ZEA ma wejść w życie 1 maja 2022 roku. Na jej podstawie przedsiębiorstwa obu krajów mogą liczyć na podniesienie dwustronnej wymiany handlowej do 250 mld dolarów do 2030 roku. W roku fiskalnym 2021 Indie importowały z krajów GCC towary o wartości 80,5 mld dolarów, podczas gdy eksport wyniósł 40,5 mld dolarów. Ok. 50 proc. tego handlu odbywa się z ZEA. Dla porównania, eksport towarów z Indii do krajów UE wyniósł ok. 57 mld dolarów w latach 2021-22 (kwiecień-luty), podczas gdy import wyniósł 46,36 mld dolarów. Współpraca handlowa z GCC ma pozwolić Indiom na osiągnięcie ambitnego celu eksportowego, który pozwoli państwu znaleźć się w czołówce gospodarek. Zmiany ekonomiczne mają pociągać za sobą przemiany kulturowe, w tym polepszenie życia Hindusów oraz minimalizowanie wpływu archaicznego systemu kastowego na społeczeństwo.

ChRL zadowolona, ale mialo być lepiej
Pomimo że PKB ChRL wzrasta powyżej prognoz analityków, najnowsze dane dotyczące wskaźników konsumpcji oraz bezrobocia są znacznie poniżej oczekiwań. Na obecną sytuację wpływa lockdown w Chinach, m.in. w Szanghaju. Chiny, w przeciwieństwie do Zachodu, stosują politykę zero-covid W związku z tym rząd stara się całkowicie wyeliminować wirusa ze społeczeństwa. Aby liczba osób zakażonych nie rozprzestrzeniała się, wprowadzane są lockdowny. Duży wpływ na gospodarkę ma przede wszystkim zamknięcie Szanghaju, które bezpośrednio wpływa na życie 25 mln Chińczyków. Według oficjalnych danych chińskiego Narodowego Biura Statystycznego konsumpcja detaliczna spadła o 3,5 proc. r/r. Tym samym zanotowano pierwszy spadek od marca 2020 roku. Niepokojące są dane dotyczące bezrobocia, które wzrosło do 5,8 proc., co jest najwyższym poziomem od maja 2020 roku.
Pomimo że PKB wzrósł 4,8 proc. r/r, co jest wynikiem lepszym od przewidywań analityków, pojawiają się obawy dotyczące gwałtownego spowolnienia w najbliższych miesiącach, które może być spowodowane wskaźnikami bezrobocia i konsumpcji. Niepokoi również przedłużające się zamknięcie Szanghaju. Jeśli sytuacja się nie unormuje, ponowny przestój nadejdzie już w maju Oprócz produkcji przemysłowej wstrzymano również logistykę wokół miasta. Obecnie rekordowa liczba statków czeka na wpłynięcie do portu, co może destabilizować nadszarpnięte już łańcuchy dostaw. Zatory dotyczą również transportu drogowego, destabilizując cały rynek. W pierwszym kwartale tego roku spadła produkcja półprzewodników (o 4,2 proc.), co może zwiastować kolejne problemy m.in. w sektorze motoryzacji. Jeśli liczba zakażeń nie będzie maleć, prawdopodobnie zostanie wdrożona bardziej restrykcyjna polityka. Pomimo że pozwolono na wznowienie produkcji, problemy związane z logistyką mogą w przyszłym miesiącu wymusić kolejny przestój, co negatywnie odbije się na wskaźnikach makroekonomicznych.

Co nowego na rynku ropy
Cena ropy Brent nieznacznie opada w porannej części wtorkowej sesji, gdy niepokoje związane z wojną na Ukrainie pozostają wysokie w obliczu nowej ofensywy rosyjskiej na wschodzie kraju. Kryzys polityczny w Libii i zamieszki doprowadziły do wyłączenia pola naftowego, a chiński rząd rozważa poluzowanie lockdownu w Szanghaju. Cena ropy naftowej Brent notowanej w kontraktach terminowych na giełdzie ICE we wtorek rano wzrasta o 0,1 proc. do 112,80 dol. za baryłkę. Wcześniej w tym tygodniu, ropa Brent zbliżyła się tymczasowo do poziomu 115 dol./bbl. Od początku kwietnia surowiec podrożał o blisko 7 proc., a od końca 2021 roku o 45 proc.

Sankcje nałożone przez kraje zachodnie mają wywrzeć istotny wpływ na zdolności produkcyjne rosyjskiego przemysłu naftowego. Według IEA do maja sankcje mogą wpłynąć na produkcję ropyw Rosji o 3 mln bpd, a rosyjska agencja Interfax podała, że w pierwszej połowie marca rosyjska produkcja spadła o 7,5 proc. W Libii w weekend protestujący spowodowali zamknięcie jednego małego pola naftowego i całkowicie przerwali załadunek w dużym terminalu przybrzeżnym. Miało to spowodować wyłączenie produkcji na poziomie 75 tys. baryłek. – Chociaż wyłączono tylko 75 000 baryłek ropy, to przy tak ograniczonych dostawach światowych nawet najmniejsze zakłócenia mogą mieć ogromny wpływ na ceny. – skomentował Edward Moya, analityk surowcowy OANDA. – Ogólnie rzecz biorąc, nadal oczekuję, że cena ropy Brent pozostanie w przedziale od 100 dol. do 120 dol., a ropa WTI w przedziale od 95,00 dol. do 115 dol. . Dalsze wsparcie dla ropy Brent znajduje się na poziomie 96 dol., a dla WTI na poziomie 93 dol. za baryłkę. – dodał Moya z OANDA.

OPEC w marcu nie osiągnął celu określonego w comiesięcznym porozumieniu zwiększania produkcji, jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez agencję Reuters. Powodem ponownie były problemy infrastrukturalne i przestoje w niektórych państwach afrykańskich. OPEC wydobywał w marcu 28,54 mln baryłek dziennie, co oznacza wzrost o 90 tys. bpd w porównaniu z lutym. To znacznie mniej niż wyznaczony cel zwiększenia wydobycia o 253 tys. bpd. W rezultacie, 10 członków OPEC pompuje znacznie mniej niż zakładało porozumienie. Produkcja w Nigerii spadła o 100 tys. bpd, a w Libii o 50 tys. bpd z powodu przestojów na dwóch polach naftowych na początku miesiąca. Największy wzrost w marcu, o 110 tys. bpd, nastąpił w Arabii Saudyjskiej. Kuwejt i Irak zwiększyły produkcję o 30 tys. bpd, a Zjednoczone Emiraty Arabskie o 10 tys. bpd. Iran, zwolniony z obowiązku ograniczania wydobycia, w ostatnich miesiącach wysyłał więcej ropy do Chin, choć w marcu nie odnotował znaczących zmian w produkcji, jak wynika z ankiety Reuters. Produkcja w Wenezueli, innym zwolnionym z planu producencie, nadal wzrastała. Natomiast w Gwinei Równikowej i Gabonie nie uległa zmianie.