Inflacja rzutuje na wyniki giełdowe

Wbrew optymizmowi z początku dnia wtorkowa sesja przyniosła kontynuację spadków na nowojorskich giełdach. W centrum uwagi znalazły się dane o inflacji CPI i spekulacje względem przyszłych podwyżek stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Po wzrostowym otwarciu amerykańskie indeksy osuwały się przez resztę dnia, by w końcówce wtorkowego handlu zejść pod kreskę i zabarwić się na czerwono. Choć była to trzecia spadkowa sesja z rzędu, to skala przeceny była niewielka. Dow Jones oddał tylko 0,26 proc., S&P500 spadł o 0,34 proc., a Nasdaq osunął się o 0,3 proc.

Gwoździem wtorkowego programu były marcowe dane o inflacji CPI, po których wielu spodziewało się wszystkiego najgorszego. Ale tym razem ekonomiści trafili w punkt. Inflacja konsumencka napędzana galopującymi cenami paliw i energii wyniosła 1,2 proc.mdm i aż 8,5 proc.rdr. W ujęciu rocznym był to najwyższy odczyt od 40 lat, przeszło 4-krotnie przekraczający cel banku centralnego USA. Ale już inflacja bazowa – czyli wskaźnik pomijający zmiany cen żywności i energii – wyniosła „tylko” 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym, co było rezultatem niższym od oczekiwanych przez rynek 0,5 proc. mdm. Dodajmy tylko, że w skali roku bazowa CPI wyniosła aż 6,5 proc. (oczekiwano 6,6 proc.), co było najwyższym odczytem od sierpnia 1982 roku.

To lekkie przeszacowanie inflacji bazowej pozwoliło na wzrosty w pierwszej części sesji na Wall Street. W dół poszły też rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, które wcześniej w trakcie dnia zameldowały się na kilkuletnich maksimach. I choć rynek terminowy wciąż daje ponad 86% szans, że w maju Fed podniesie stopy procentowe o 50 pb., to na rynku pojawiły się nadzieje, że może jednak podwyżki nie będą musiały być aż tak gwałtowne (tj. po 50 pb. na posiedzenie). Lecz później te nadzieje nieco schłodziła Lael Brainard z zarządu Rezerwy Federalnej. Pani Brainard, która przez lata słynęła z ultra-gołębiego nastawienia do polityki monetarnej, teraz powiedziała, że stopy procentowe muszą być podnoszone „pospiesznie”, aby okiełznać już niemal galopującą inflację CPI. Dodajmy do tego, że Fed jest we wręcz niewiarygodnym stopniu „poza krzywą” – jest spóźniony z podwyżkami stóp o przynajmniej rok i utrzymuje niemal zerowe koszty kredytu, podczas gdy teoria (np. tzw. reguła Taylora) sugerowałaby ich podniesienie przynajmniej w rejon 8-10 proc. – Wypowiedzi przedstawicieli Fedu były bardziej „jastrzębie”, niż się tego spodziewano – przyznał Paul Nolte z Kingsview Asset Management cytowany przez agencję Reuters.  Według wycen rynkowych do końca 2022 roku stopa funduszy federalnych ma wzrosnąć w rejon 2,50-3,00 proc. – wynika z danych FedWatch Tool.

Wyższe stopy procentowe uderzają w wyceny akcji poprzez redukcję bieżącej wartości przyszłych przepływów pieniężnych, jakie giełdowe spółki mają wygenerować w ocenie inwestorów. Uderza to zwłaszcza w wyceny tzw. spółek wzrostowych, których wartość zasadza się na oczekiwany silny wzrost zysków w odległej przyszłości. Widać to po słabości Nasdaqa, który od początku roku stracił już ponad 14,5 proc., podczas gdy DJIA obniżył swą wartość tylko o 5,7 proc. W tym tygodniu na Wall Street zaczyna się sezon wyników za pierwszy kwartał. W środę raport kwartalny przedstawi JPMorgan, a w czwartek Citigroup, Goldman Sachs, Morgan Stanley i Wells Fargo. Analitycy spodziewają się, że dynamika zysków amerykańskich spółek wyraźnie spowolniła względem poprzednich kwartałów.

 

Drogo, drożej, co w przyszłości?

Inflacja konsumencka w Stanach Zjednoczonych w marcu przekroczyła 8 proc. i była najwyższa od 40 lat. Niemniej jednak tym razem dane nie zaskoczyły ekonomistów. Marcową inflację CPI w znacznej mierze napędzały silnie rosnące ceny paliw. Benzyna w USA byłą w marcu o 18,3 proc.droższa niż w lutym (oraz o 48 proc. droższa niż rok temu), zaś olej napędowy w miesiąc podrożał o 22,3 proc., a przez poprzedni rok aż o 70 proc. Dwucyfrową roczną dynamikę odnotowały też ceny energii elektrycznej (11,1 proc. rdr) oraz gazu ziemnego (21,6 proc.).

Drugi miesiąc z rzędu taniały za to używane samochody – czyli inflacyjny hit poprzednich dwóch lat. Pomimo spadku w marcu o 3,8 proc. mdm używane auta w Ameryce wciąż były o 35,3 proc. droższe niż przed rokiem. Ceny nowych samochodów poszły w górę o 0,2 proc. mdm i 12,5 proc.rdr. Warto odnotować fakt, że amerykańska inflacja nie ogranicza się tylko do paliw, energii i samochodów. Bardzo szybko (o 8,8 proc.rdr) drożała żywność, a także meble (6,8 proc.), usługi transportowe (7,7 proc.) czy usługi (4,7 proc.). Przyspiesza także roczna dynamika kosztów wynajmu mieszkania, które wzrosły o 5 proc.rdr.

Od roku mamy do czynienia z bardzo wysoką inflacją konsumencką w największej gospodarce świata. Jeszcze w lutym 2021 roku inflacja CPI wynosiła zaledwie 1,7 proc., w marcu osiągnęła wartość 2,6 proc. W kwietniu było to już 4,2 proc., a w maju amerykańska inflacja osiągnęła 5 proc. i w czerwcu doszła do 5,4 proc. Lipiec i sierpień przyniosły stabilizację powyżej 5 proc. utrzymaną także we wrześniu. Jednakże już w październiku inflacja CPI przyspieszyła do 6,2 proc., osiągając najwyższą wartość od 30 lat i przełamując ten szczyt w listopadzie, a następnie w grudniu, styczniu i lutym.

Przyspieszająca, uporczywa i najwyższa od dekad inflacja powoduje, że na majowym posiedzeniu Fed zapewne podniesie stopy procentowe o 50 pb. Rynek ocenia prawdopodobieństwo takiego scenariusza na 85 proc. Rezerwa Federalna jest mocno spóźniona z reakcją na inflacyjny wystrzał. Przy inflacji CPI podchodzącej już pod 9% stopa funduszy federalnych pozostaje bliska zera. Fed dokonał zaledwie jednej podwyżki (w marcu, o 25 pb.) przez większość poprzedniego roku deklarując, że inflacja jest „przejściowa”. Pomimo zmiany nastawienia amerykańskich władz monetarnych, jest praktycznie niemożliwe, aby Fed podniósł stopę funduszy federalnych do poziomów choćby zbliżonych do obecnych odczytów inflacji CPI. Dla porównania, na początku lat 80-tych i 90-tych, gdy inflacja wynosiła mniej więcej tyle, co obecnie, to stopa funduszy federalnych sięgała ok. 8 proc.