Raporty ekonomiczne poprawiły nastroje giełdowe

Wall Street odnotowało wzrosty podczas czwartkowej sesji handlowej, do czego przyczyniły się między innymi raporty ekonomiczne publikowane tego dnia. Dow Jones zyskał na zamknięciu 0,25 proc., a technologiczny Nasdaq wykazał się nieco mniejszą finezją, rosnąc 0,23 proc. Tego dnia Prezes Banku Rezerwy Federalnej w St. Louis James Bullard stwierdził, że USA prawdopodobnie odnotuje w tym roku wzrost gospodarczy na poziomie 2,8 proc. W czwartek główne rynki akcji w Stanach Zjednoczonych odnotowały wzrosty na zamknięciu sesji, w głównej mierze poprzez raporty ekonomiczne. Zgodnie z raportem Departamentu Pracy USA, liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych zmniejszyła się o 5 tys. do 166 tys. w tygodniu kończącym się 1 kwietnia, lądując na najniższym poziomie od 54 lat.  4-tygodniowa średnia krocząca spadła o 8 tys. w porównaniu do poprzedniego tygodnia i wyniosła 170 tys. Średnia z poprzedniego tygodnia została skorygowana w dół do 178 tys. z 208,5 tys. o 30,5 tys. Stopa bezrobocia wyrównana sezonowo wyniosła 1,1% w tygodniu kończącym się 26 marca, czyli tyle samo, ile wynosiła skorygowana stopa bezrobocia w poprzednim tygodniu.

Tego dnia również prezes Banku Rezerwy Federalnej w St. Louis James Bullard stwierdził, że Stany Zjednoczone prawdopodobnie odnotują w tym roku wzrost gospodarczy na poziomie 2,8 proc. Podczas swojego ostatniego wystąpienia na Uniwersytecie Missouri Bullard podkreślił, że rynki pracy są solidne i prawdopodobnie będą się nadal poprawiać w 2022 roku. Tymczasem oczekuje się, że stopa bezrobocia w USA spadnie poniżej 3 proc.do końca tego roku. Finalnie w czwartek indeks technologiczny Nasdaq 100 wzrósł o 0,23 proc,. na zamknięciu, a liderem w benchmarku była spółka Costco Wholesale Corp, która zyskała 3,98 proc. Dow Jones Industrial Average zamknął się na plusie o 0,25 proc., a indeks S&P 500 wzrósł o 0,43 proc. na koniec sesji. Kurs euro spadł o 0,22 proc. w stosunku do dolara amerykańskiego.

Rosyjska bananowa młodzież pod ostrzałem

Nowe pakiety brytyjskich i amerykańskich sankcji zamrażają majątki dzieci oligarchów. Zdaniem służb ukrywają one bogactwa swoich rodziców, a co za tym idzie, pozwalają im z nich korzystać. Na najnowszych listach można znaleźć m.in. dwie córki Putina: Katarinę i Marię.  Katerina Władimirowna Tichonowa (35 lat), posługująca się panieńskim nazwiskiem swojej babki ze strony matki, jest dyrektorem nowego instytutu „sztucznej inteligencji i systemów intelektualnych” o wartości 1,7 mld dolarów. „Jej praca wspiera rosyjski rząd i jego przemysł obronny” – podał Reuters, cytując komunikat dotyczący nowych amerykańskich sankcji. Sam Putin wcześniej określił ośrodek Innopraktika jako „jedno z najważniejszych narzędzi w narodowej strategii rozwoju technologii AI”. Wśród bliskich współpracowników Kateriny znalazło się pięciu członków bliskiego kręgu przywódcy, w tym dwóch byłych oficerów KGB, przyjaciół po fachu z Drezna. Druga córka prezydenta Rosji, Maria Władimiorowna Woroncowa (36 lat), prowadzi rządowe programy finansowane przez Kreml. Otrzymała już miliardy dolarów na badania genetyczne, które… są osobiście nadzorowane przez Putina. Jako endokrynolog dziecięcy bada wpływ hormonów na organizm. – Mamy powody, by sądzić, że Putin, jego bliscy i oligarchowie ukrywają swoje bogactwa za członkami rodziny. Za ich pośrednictwem lokują aktywa i majątek w amerykańskim systemie finansowym i nie tylko. Dlatego ich „atakujemy” – poinformował wysoki rangą urzędnik administracji USA. Córki Putina publicznie nie potwierdziły, że najważniejszy rosyjski polityk jest ich ojcem, a on sam odmówił wypowiedzi na pytania o życie rodzinne. Oficjalnie Putin ma tylko dwoje dzieci z małżeństwa z Ludmiłą Putiną, byłą stewardesą Aeroflot. Rozwiódł się z nią w 2013 roku (jak drugi przywódca w historii Rosji – pierwszym był Piotr Wielki w 1698 roku). Na konferencji w 2015 roku ojciec mówił o nich, że „mieszkają w Rosji”. „Nigdy nie kształciły się poza jej granicami. Jestem z nich dumny […] Nigdy nie były bananowymi dziećmi, a więc nie czerpały korzyści z tego, że były »na świeczniku«. Po prostu żyją własnym życiem” – mówił.

Najnowsze sankcje mają za zadanie uderzyć w kolejne pokolenie moskiewskiej elity. Katerina urodziła się w Dreźnie, gdzie Putin był szpiegiem KGB. Była żoną Kirilla (Cyryla) Szamalowa, syna Nikołaja Szamalowa, wieloletniego przyjaciela Putina, który – zapewne zupełnie przypadkowo – jest współwłaścicielem Rossija Bank, inaczej nazywanym osobistym bankiem oligarchów.  Z kolei starsza córka, Maria, studiowała biologię na Uniwersytecie w Petersburgu i medycynę na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym.  W 2019 roku mieszkała w apartamencie na ostatnim piętrze naprzeciwko ambasady USA w Moskwie. Zgodnie z doniesieniami wyszła za mąż za holenderskiego biznesmena Jorrita Joosta Daassena i przez jakiś czas mieszkała w Amsterdamie. W 2015 roku rozpoczęła karierę biomedyczną, specjalizując się w układzie hormonalnym. Jest tajemnicą Poliszynela, że Putin może mieć trzecią córkę z wieloletniego związku ze Swietłaną Krivonogikh. Swietłana dorastała w apartamentowcu w Petersgurgu. Pracowała jako sprzątaczka, gdy nagle awansowała na… milionerkę. Według Pandora Papers stała się właścicielką mieszkania w Monako, które nabyła za 4 mln dol. za pośrednictwem firmy offshore zaledwie kilka tygodni po tym, jak urodziła córeczkę Luizę. W oficjalnych dokumentach nie podano nazwiska ojca. Obecnie majątek Swietłany jest szacowany na ponad 100 mln dolarów.  Następnie Putin miał się związać ze złotą medalistką w gimnastyce Aliną Kabajewa, która obecnie mieszka w Szwajcarii.

Skala bogactwa Putina jest delikatnym tematem, nie tylko w Rosji. Kreml w zeszłym roku zaprzeczył jakoby był on właścicielem okazałego pałacu nad Morzem Czarnym, który został pokazany w filmie przygotowanym przez Aleksieja Nawalnego. Putin i jego oligarchowie przechowują swoje brudne pieniądze w innych krajach, kupują rezydencje, jachty, dzieła sztuki i inne aktywa o dużej wartości – powiedział Sheldon Whitehouse, amerykański senator podczas wprowadzania przepisów oferujących nagrody za wskazanie aktywów należących do Rosjan objętych sankcjami. Ogłoszone w środę sankcje obejmują także córkę i żonę rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa. Stany Zjednoczone zabroniły także Amerykanom inwestowania w Rosji.

 

Amerykanie zadłużają się na potęgę  

Statystyki za luty pokazały sensacyjnie silny wzrost zadłużenia Amerykanów. I w sumie nie do końca wiadomo, czy to źle, czy też dobrze świadczy o koniunkturze gospodarczej. Z pewnością nie świadczy to jednak dobrze o wiedzy finansowej mieszkańców USA. W lutym 2022 roku zadłużenie z tytułu kredytu konsumenckiego w Stanach Zjednoczonych zwiększyło się o 41,8 miliardów dolarów względem stycznia i było o 6,5 proc. wyższe niż rok wcześniej – poinformowała w czwartek Rezerwa Federalna. To największy miesięczny przyrost w historii, jeśli wykluczyć dwie anomalię ze stycznia 2006 oraz grudnia 2010 roku. Ponadto dane mocno zaskoczyły ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu zadłużenia Amerykanów „tylko” o 16,5 mld dolarów po wzroście o zaledwie 8,9 mld USD w styczniu. Na koniec lutego amerykański konsument był zadłużony na blisko 4,5 biliona dolarów. Za ok. ¾ tej kwoty odpowiadały kredyty studenckie (prawie 1,75 bln dolarów na koniec 2021 r.) oraz samochodowe (ponad 1,3 bln dolarów). To tzw. kredyt nieodnawialny, który w lutym zwiększył się o rekordowe 23,8 mld USD. Kredyt odnawialny – czyli w warunkach amerykańskich głównie zadłużenie na kartach kredytowych – zwiększył się o 18 mld dolarów. Statystyki kredytu konsumenckiego nie obejmują zadłużenia z tytułu kredytów hipotecznych, które na koniec 2021 roku opiewało na kwotę 11,25 bln USD.

Nie do końca wiadomo, jak interpretować te dane. Dyżurni optymiści powiedzą, że to dobry znak sygnalizujący, że Amerykanie nie boją się kupować na kredyt i są pewni swojej pozycji na rynku pracy przy niemal rekordowo niskim bezrobociu. Tyle tylko, że odczyty nastrojów gospodarstw domowych w USA szorują obecnie po wieloletnim minimum. Jest więc chyba bardziej prawdopodobne, że rosnące zadłużenie jest raczej złą wiadomością. Świadczy raczej o tym, że Amerykanie muszą pożyczać coraz więcej pieniędzy, aby utrzymać poprzedni poziom życia przy najwyższej od 40 lat inflacji cenowej. Że coraz większa część gospodarstw domowych zmuszona jest zaciągnąć dług, aby kupić samochód, posłać dzieci na studia, czy opłacić codzienne rachunki. Na koniec zaznaczmy, że kredyt zaciągany na bieżącą konsumpcję jest najgorszym rodzajem zadłużenia. To zwykle wysoko oprocentowane debety na rachunku bankowym lub w karcie kredytowej czy równie drogie kredyty ratalne albo pożyczki gotówkowe. Zaciągania takich zobowiązań sprawia, że gospodarstwo domowe coraz więcej pieniędzy przeznacza na obsługę zadłużenia, wkraczając na ścieżkę iluzji dobrobytu wiodącą na finansowe manowce.