Giełdy tracą przed raportem Fed

Od zamknięcia regularnej sesji w USA wyceny na rynkach nie zmieniły się za bardzo. Ceny kontraktów na indeksy amerykańskie były w większości wypadków stabilne. Podobnie ma się sprawa ceny kontraktów na niemieckiego DAXa. Ten znajduje się na poziomie dwóch lokalnych dołków na 14360 pkt. Brak odbicia sugeruje, że poziom ten może być przełamany, a wtedy testowane byłoby zapewne kolejne wsparcie na 14120 pkt.

Dziś w kalendarzu wydarzeń makroekonomicznych jest kilka interesujących punktów. I tak dowiedzieliśmy się że zamówienia przemysłowe w Niemczech spadły w lutym o 2,2 proc. w ujęciu miesięcznym. To pierwszy spadek od 4 miesięcy. Inflacja producencka w strefie euro wzrosła w lutym o 1,1 proc. w ujęciu miesięcznym i o 31,4 proc. w ujęciu rocznym. Analitycy oczekiwali wzrostu o 1,3 proc. miesiąc do miesiąca i 31,6 proc. rok do roku.

Po południu pojawią się dane o zapasach ropy. Dziś kończy także posiedzenie Rada Polityki Pieniężnej. Pojawi się zapewne kolejna podwyżka stóp procentowych. Przy inflacji na poziomie prawie 11 proc. rada nie ma wielkiego wyboru. Zakłada się, że stopy wzrosną o 50 pkt. bazowych do poziomu 4.0 proc. Wątek polityki pieniężnej przedłuży się do wieczora. Wtedy opublikowany zostanie w USA protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, w którym mają się znaleźć szczegóły dotyczące planu redukcji sumy bilansowej Fed. Uczestnicy rynku będą także przyglądać się wątkom dyskusji o wyższych podwyżkach stóp niż 25 pkt bazowe. Podwyżki o 50 pkt. bazowych oczekuje się obecnie po majowym posiedzeniu komitetu. Retoryka płynąca ze strony Fed staje się coraz bardziej agresywna. Wczoraj uważana do tej pory za “gołębią” wiceprezeska Lael Brainard dała do zrozumienia, że Rezerwa Federalna musi działać bardziej zdecydowanie. To oznacza przyspieszenie skali tempa podwyżek stóp (do 50 p.b.), oraz szybkie redukowanie gigantycznego bilansu banku centralnego (może ono być dwukrotnie szybsze, niż podczas podobnego procesu kilka lat temu, co może oznaczać QT w skali przekraczającej 100 mld USD miesięcznie). To już uderzyło w sentyment na Wall Street i niewykluczone, że publikowane dzisiaj wieczorem zapiski z marcowego posiedzenia Fed, tylko podbiją widoczny trend mocnego dolara.

Kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy giełdowe spadały w środę. Inwestorzy obawiają się agresywnych działań Rezerwy Federalnej mających na celu stłumienie inflacji, pisze Reuters. Walory gigantów technologicznych spadały w handlu międzysesyjnym średnio o ponad 1 proc. Rentowność benchmarkowych, 10-letnich obligacji skarbowych wzrosła w środę do 2,63 proc. i osiągnęła najwyższy poziom od trzech lat, co dodatkowo zwiększyło presję na akcje wzrostowe.

 

Recesja w Ameryce niemal pewna

W ciągu ostatnich kilku tygodni otrzymaliśmy trzy recesyjne sygnały z największej gospodarki świata. Jeśli historia raczy się powtórzyć, to za kilka bądź kilkanaście miesięcy Stany Zjednoczone znajdą się w recesji ze wszystkimi tego konsekwencjami dla rynków finansowych. Przez ostatnie pół wieku recesję w Stanach Zjednoczonych zasadniczo wywoływały tylko dwa czynniki: szok naftowy lub podwyżka stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Ten pierwszy recesyjny katalizator zmaterializował się miesiąc temu. Drugi niemal niezawodny sygnał recesyjny nadszedł w ubiegłym tygodniu, kiedy to doszło do tzw. inwersji krzywej terminowej na rynku amerykańskich obligacji skarbowych. Po raz pierwszy od sierpnia 2019 roku rentowność obligacji 2-letnich byłą wyższa niż 10-letnich. Zwykle jest na odwrót – to obligacje na długim końcu krzywej terminowej cechują się wyższą rentownością. Sytuacja inwersji utrzymywała się także w piątek i w poniedziałek. Od czasu zerwania przez USA z wymienialnością dolara na złoto (w sierpniu 1971) każdą amerykańską recesję poprzedziła inwersja krzywej terminowej. Poprzednie epizody inwersji krzywej terminowej w USA pojawiły się w sierpniu 2019, czerwcu 2006, kwietniu 2000, grudniu 1988, październiku 1980 i sierpniu 1978. Za każdym razem amerykańska gospodarka wpadała później w recesję. Zaczynała się ona odpowiednio w roku 1980, 1981, 1991, 2001, 2008 oraz 2020.

Inwersja amerykańskiej krzywej wynika z tego, że rentowności obligacji 2-letnich rosły znacznie szybciej niż 10-letnich. Inwestorzy już od kilku miesięcy dyskontują w ten sposób oczekiwane podwyżki stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Od marca 2020 do marca 2022 Fed utrzymywał stopę funduszy federalnych blisko zera i mocno spóźnił się z reakcją na bardzo wysoką inflację CPI. Teraz dochodowość 2-letnich Treasuries wynosi ponad 2,5%, podczas gdy jeszcze w październiku ledwo przekraczała 0,2%. Rynek terminowy wycenia, że kierownictwo Fedu może podnosić stopy procentowe po 50 pb. na posiedzeniu, do końca roku windując cenę kredytu do 2,5-3,0 proc.

Istnieje jeszcze jeden prawie niezawodny wskaźnik ostrzegający przed dekoniunkturą w największej gospodarce świata. Jest nim stopa bezrobocia, tzw. agregat U-3. Przez poprzednie 70 lat niemal każda (poza jedną) recesja w Stanach Zjednoczonych była poprzedzona cyklicznym dołkiem stopy bezrobocia U-3. Co więcej, z wykresu wynika jeszcze jedna niebezpieczna prawidłowość. W pięciu przypadkach ów dołek wypadał na poziomie 3,5-3,8 proc. Tak było w styczniu 2020, kwietniu 2008, grudniu 1969, marcu 1957 i maju 1948. Nie ma zmiłuj – w 5 na 6 takich przypadkach spadek amerykańskiej stopy bezrobocia w okolice 3,7 proc. o kilka miesięcy poprzedzał nadejście recesji. Zatem tym bardziej możemy się martwić faktem, że w piątek raport z amerykańskiego rynku pracy pokazał nieoczekiwanie głęboki spadek stopy bezrobocia do… 3,6 proc.

Pomimo faktu, że rynek pracy w USA już prawie powrócił do stanu sprzed covidowego lockdownu, Amerykanie są niezadowoleni jak rzadko kiedy. W marcu indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan spadł do 59,4 pkt i osiągnął najniższą wartość od września 2011 roku. Nastroje Amerykanów są już niemal tak samo złe jak podczas apogeum Wielkiego Kryzysu Finansowego z przełomu lat 2008/09. Tak działa bardzo wysoka inflacja skutkująca realnym spadkiem siły nabywczej płac oraz rekordowo wysokie ceny samochodów i nieruchomości, które praktycznie przestały być dostępne dla przeciętnego mieszkańca USA. Przez poprzednie 45 lat tak niskie odczyty tego wskaźnika obserwowano jedynie podczas recesji (oraz w II poł. 2011 r.). Dodajmy, że popyt konsumpcyjne odpowiada za blisko 70% PKB Stanów Zjednoczonych.

Reasumując, mamy już trzy historycznie mocne przesłanki pozwalające oczekiwać recesji w Stanach Zjednoczonych pod koniec 2022 roku lub w roku 2023. Przemawiają za nią „przegrzany” rynek pracy, już niemal galopująca inflacja CPI, wiosenny szok naftowy oraz chyba już nieuniknione zacieśnienie polityki pieniężnej skutkujące inwersją krzywej dochodowości. Warto też odnotować, że w marcu 14-miesięczne minimum zaliczył wskaźnik ISM mierzący koniunkturę w amerykańskim przemyśle.