Na nowojorskich giełdach spadki głównych indeksów

Mówi się, że inwestorów zaniepokoiły „propozycje” prezydenta Rosji, aby „nieprzyjazne” kraje płaciły za rosyjski gaz… w rublach. Po kilku sesjach wzrostowego odreagowania na Wall Street znów powróciły spadki.  S&P500 poszedł w dół o 1,23 proc., schodząc do poziomu 4 456,16 punktów. Dow Jones zniżkował o 1,29 proc., finiszując z wynikiem 34 358,43 pkt. Nasdaq spadł o 1,32 proc. i zakończył dzień na wysokości 13 922,60 pkt.

W rynkowych komentarzach znów skupiano się na kwestiach związanych z rynkiem energii. Według korespondenta agencji Reuters Władimir Putin powiedział, że Rosja będzie się domagać, aby „nieprzyjazne” kraje za gaz płaciły w rublach, podczas gdy od teraz transakcje te odbywają się w zasadzie tylko w euro i w dolarach amerykańskich. Po tej wypowiedzi gaz na giełdzie w Rotterdamie podrożał o ponad 9 proc., a ropa naftowa w Londynie zyskała 6 proc,., ponownie osiągając niebezpiecznie wysoki poziom przeszło 120 dolarów za baryłkę. – Ponowna zwyżka cen ropy naftowej zmusza rynek do pauzy. Musimy otrzymać rozwiązanie konfliktu z Rosją. Jego brak wstrzymuje rynek – powiedział Reutersowi Stephen Massocca z Wedbush Securities.

Bardzo drogie i znów drożejące surowce energetyczne to podwójne wyzwanie dla gospodarek Zachodu. Po pierwsze, droższe paliwo, opał i energia elektryczna napędzają inflację CPI, co będzie zmuszało bankierów centralnych do bardziej zdecydowanych podwyżek stóp procentowych. Po drugie, ogranicza to pozostałe wydatki konsumpcyjne. Gdy konsumenci będą coraz więcej pieniędzy wydawać przy dystrybutorach, to będą mogli mniej wydać na inne towary i usługi. To wszystko na rynkach finansowych wywołuje demona stagflacji. Tak określono kiepskie dla światowej gospodarki lata 70-te XX wieku, gdy niskiemu wzrostowi gospodarczemu towarzyszyła wysoka inflacja i podwyższone bezrobocie. Był to fatalny czas dla posiadaczy amerykańskich akcji, z realną utratą ok. 25 proc. kapitału.