Kilkuprocentowe spadki na Wall Street

Poniedziałkowa sesja przyniosła mocną przecenę akcji na nowojorskich giełdach. Inwestorzy obawiają się destrukcyjnego wpływu drogiej ropy naftowej, podwyższającej inflację cenową i równocześnie grożącej recesją w gospodarce. Średnia przemysłowa Dow Jonesa zakończyła dzień spadkiem o 2,37 proc. i na poziomie 32 817,51 pkt. S&P500 poszedł w dół o 2,95 proc., zatrzymując się na wysokości  4 201,08 pkt. A więc poniżej styczniowego minimum i poniżej kurs zamknięcia z 23 lutego. Nasdaq zniżkował o 3,62 proc., schodząc do 12 830,48 pkt. W tym przypadku jest to najniższy kurs zamknięcia od niemal roku.

Tematem numer jeden na rynkach finansowych pozostaje kwestia rosyjskiej zbrojnej agresji na Ukrainę i jej gospodarcze reperkusje.  W Waszyngtonie już otwarcie mówi się o możliwym embargu na import rosyjskiej ropy, co podbiło ceny surowca do najwyższych poziomów od 2008 roku. Amerykanom łatwo to mówić, bo mają własne złoża i prawie nie sprowadzają ropy z Rosji. Ale Europę bez dostaw ze wschodu czekałby gospodarczy paraliż i recesja porównywalna z covidowwym krachem sprzed dwóch lat. Dlatego rząd Niemiec jest przeciwny wstrzymaniu dostaw surowców z Rosji. – Obawa dotyczy tego, że wyższe ceny ropy doprowadzą do wyższej inflacji i potencjalnej stagflacji. Myślę, że lęki dotyczą tego, że wyższe ceny przy dystrybutorach uderzą w konsumenta i wzrost gospodarczy – skomentowała  Mona Mahajan, starszy strateg inwestycyjny w Edward Jones cytowana przez agencję Reuters. Na rynku zaczynają pojawiać się spekulacje, że niedawne spadki to dopiero początek prawdziwej bessy, jakiej na Wall Street tak na dobrą sprawę nie widziano od lat 2008-09.

Drożeje nie tylko ropa naftowa. Ceny gazu w Europie podbiły i tak już niewyobrażalnie wysoki szczyt z grudnia. Mocno drożeją metale dostarczane z Rosji. Niedługo problemem może się stać także cena (a może nawet i dostępność) żywności – kontrakty na pszenicę zwyżkowały o 7 proc., osiągając najwyższe notowania od 2008 roku. Rosja i Ukraina są jednymi z największych producentów tego zboża.

To wszystko nakłada się na już bardzo wysoką inflację w krajach Zachodu. W czwartek Departament Pracy opublikuje lutowe statystyki inflacji CPI. Ekonomiści spodziewają się jej przyspieszenia do 7,9 proc. względem 7,5 proc. odnotowanym w styczniu, co już było najwyższym odczytem od 40 lat. A będą to dane jeszcze nieuwzględniające ekonomicznych skutków wojny toczonej w Ukrainie.   W takich okolicznościach Rezerwa Federalna może zostać zmuszona do dokonania bardziej zdecydowanych podwyżek stóp procentowych, niż tego obecnie oczekuje rynek. Z notowań kontraktów terminowych wynika, że na marcowym posiedzeniu FOMC zapadnie decyzja o podniesieniu stopy funduszy federalnych o 25 pb. Do końca roku cena pieniądza w Fedzie ma wzrosnąć do 1,50-1,75 proc. To śmiesznie mało w zestawieniu z niemal 8-procentową inflacją CPI i prawie nieistniejącym bezrobociem.

Kosmiczne ceny pszenicy i żywności

Ceny pszenicy są najwyższe w historii. Już przed wybuchem wojny na Ukrainie były one rekordowo wysokie. Rosyjska agresja tylko pogłębiła problem. Ceny pszenicy rosną już od kilku lat. Były one zimą na historycznie wysokich poziomach. Wśród powodów wymieniało się m.in. kiepską pogodę, która obniżyła plony w Rosji i Kanadzie. Te kraje należą obok Ukrainy i Francji do czołowych globalnych eksportów tego zboża. Nie bez znaczenia są także historyczne wysokie ceny gazu. Uderzają one w przemysł chemiczny. Gaz jest kluczowym surowcem potrzebnym do produkcji amoniaku. Ten z kolei jest kluczowym produktem w produkcji nawozów. Te z kolei już w oczywisty sposób wpływają na ceny płodów rolnych. Wybuch wojny na Ukrainę tylko spotęgował globalne problemy z cenami pszenicy. Zarówno Rosja jak i Ukraina należą do 5 największych ekspertów pszenicy na świecie. Dodajmy do tego fakt, że wystrzeliły również ceny gazu ziemnego i mamy to co obecnie widzimy. Ceny pszenicy są teraz najwyższe w historii.

Nominalnie najdroższa jest także ogólnie żywność. Indeks cen żywności FAO bije kolejne rekordy. Bliskie rekordów są także ceny realne. Wszystko wskazuje na to, że najbliższy odczyt pokaże, że żywność jest najdroższa w historii notowań. Droga żywność uderza szczególnie w te biedniejsze kraje. Uderzy również w Polskę. Już teraz różne zespoły analityków prognozują, że średnioroczna inflacja nad Wisłą w 2022 roku wyniesie więcej niż 8 proc. Oliwy do ognia dodaje dodatkowo najsłabszy w historii złoty. Po raz pierwszy euro przekroczyło poziom 5 PLN. To wszystko oznacza dodatkową presję na Radę Polityki Pieniężnej. To z kolei jest fatalna wiadomość dla kredytobiorców. Cykl zacieśniania polityki pieniężnej skończy się później niż początkowo przypuszczano. Wiele wskazuje na to, że wzrost realnych wynagrodzeń w tym roku nie tylko wyhamuje, a może nawet osiągnie ujemną dynamikę.

Rosja straszy świat

Cena ropy rosła mocno w poniedziałek po wiadomości o planie USA wprowadzenia embarga na surowiec z Rosji. Strach przed nagłym zniknięciem takiej ilości ropy z rynku wywindował kurs baryłki ropy WTI powyżej 130 dolarów w nocy z niedzieli na poniedziałek. Osłabił go jednak sprzeciw niektórych sojuszników USA przed zbyt radykalnymi działaniami. Kurs ropy schodził nawet do 115 USD i wtedy surowiec drożał o zaledwie 0,2 proc. Kiedy okazało się, że USA są gotowe samodzielnie wprowadzić embargo i dodatkowo pojawiły się wątpliwości co do umowy nuklearnej z Iranem, ropa znów zaczęła wyraźnie drożeć.

Rosja zagroziła zamknięciem gazociągu Nord Stream 1 i horrendalnymi wzrostami cen surowców. Zachód waha się, w jakim stopniu ograniczyć dostawy surowców z kraju, który dokonał inwazji na Ukrainę – pisze portal cnbc.com. „Jest całkowicie oczywiste, że odrzucenie rosyjskiej ropy naftowej miałoby katastrofalne konsekwencje dla światowego rynku” – powiedział w poniedziałek rosyjski wicepremier Aleksander Nowak w przemówieniu dla państwowej telewizji. Polityk twierdzi, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć skali wzrostu cen. Może to być jego zdaniem nawet 300 dol. za baryłkę albo więcej. Odniósł się także do decyzji Niemiec, które wstrzymały certyfikację gazociągu Nord Stream 2. Ostrzegł, że Rosja może nałożyć embargo na przesył paliwa również pierwszą nitką NS. „Nie podjęliśmy jeszcze takiej decyzji, ale europejscy politycy swoimi oświadczeniami i oskarżeniami popychają nas do tego” – powiedział. Dodał też, że Rosja ma alternatywne dla Zachodu rynki zbytu.

Również USA rozważają nałożenie zakazu importu ropy i gazu z Rosji. Wydaje się jednak, że Niemcy, Holandia i Wielka Brytania wycofują się ze skoordynowanego zachodniego embarga na eksport rosyjskich surowców – czytamy w cnbc.com.  Analitycy ostrzegają, że wprowadzenie zakazu importu surowców z Rosji będzie miało „sejsmiczne” skutki dla rynku energii. Kraj ten jest trzecim największym producentem ropy naftowej na świecie (po USA i Arabii Saudyjskiej) oraz największym eksporterem tego surowca. Jest także znaczącym dostawcą gazu ziemnego. Rosja zaspokaja około 40 proc. popytu UE na gaz, a spora część dostaw tego paliwa realizowana jest przez terytorium Ukrainy. Surowce są kluczowe w kontekście dalszych imperialnych ambicji Kremla. W latach 2011-2020 odpowiadały za około 43 proc. federalnego budżetu. W tle jest alarmujący raport światowych naukowców zajmujących się zmianą klimatu, który wskazuje na silną potrzebę energetycznej transformacji.