Znowu spadki na Wall Street

Czwartkowa sesja przyniosła powrót spadków na nowojorskich giełdach. Inwestorów ponownie zaniepokoiła sytuacja na Ukrainie i wypowiedzi amerykańskiej administracji. Nie pomogły także wypowiedzi prominentnego przedstawiciela Rezerwy Federalnej. Rosja planuje inwazję na Ukrainę w ciągu najbliższych kilku dni i szuka pretekstu, aby ją uzasadnić – powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Kreml zaprzeczył i oświadczył, że nie planuje ataku na Ukrainę. Padają bardzo poważne oskarżenia, a sytuacja znów robi się napięta, co niepokoi inwestorów. Dodatkowo media informowały o wymianie ognia w Donbasie. – Nasze informacje jasno wskazują, że rosyjskie siły przygotowują się do ataku na Ukrainę w ciągu najbliższych dni – dodał sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jak dodał, Rosja już podjęła kroki w kierunku wojny, usiłując wykreować pretekst do inwazji.

Na fali rosnącego ryzyka geopolitycznego w drugiej części czwartkowej sesji nowojorskie indeksy pogłębiły początkowe spadki. Dow Jones poszedł w dół o 1,78 proc., schodząc do 34 312,03 pkt. S&P500 zniżkował o 2,12 proc., na zamknięciu notując wartość 4 380,26 pkt. Nasdaq spadł aż o 2,88 proc., finiszując z wynikiem 13 716,72 pkt. Dodatkowo nastroje na Wall Street pogorszyły kolejne „jastrzębie” wypowiedzi Jamesa Bullarda. Szef Fedu z St. Louis powiedział, że bazowa inflacja PCE (czyli ulubiona miara inflacji Rezerwy Federalnej) „nie jest znana z tego, że obniża się sama”. To jasna sugestia, że Fed powinien szybko i wyraźnie podnieść stopy procentowe, aby okiełznać najwyższą od 40 lat inflację w USA. Ponadto Bullard powiedział, że chciałby rozpocząć redukcję sumy bilansowej Fedu jeszcze w drugim kwartale. Rrynek terminowy wycenia, że do końca roku bank centralny USA dokona sześciu podwyżek stopy funduszy federalnych (po 25 pb. każda). Z  powodu perspektyw wzrostu stóp procentowych pod presją znalazły się spółki technologiczne. Akcje Nvidii przeceniono o 7,6 proc. i to pomimo podniesienia przez firmę prognozy na bieżący kwartał. Notowania Palantiru poszły w dół o niemal 16 proc. po tym, jak spółka rozczarowała wynikami kwartalnymi.

 

Inwazja zmniejszy cenę złota

W ostatnich dniach wartość złota rośnie. Wczoraj cena kruszcu zwyżkowała do okolic 1900 dolarów za uncję, a dzisiaj nadal porusza się blisko tej bariery. Ale jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę, ceny kruszcu spadną. W czasie kryzysów geopolitycznych cena złota zwykle obniża się. Biorąc pod uwagę ryzyko zaostrzenia się konfliktu na Ukrainie inwestorzy stawiający na króla metali szlachetnych powinni ponownie przeanalizować swoje plany, uważa Mark Hulbert z MarketWatch. Podobna sytuacja miała miejsce pod koniec 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję. Miesiąc po zajęciu przez rosyjskich żołnierzy Półwyspu Krymskiego, złoto było o 3 proc. tańsze niż dzień przed aneksją. Trzy miesiące później cena złota była o 5,8 proc. niższa niż przed inwazją. Mark Hulbert twierdzi, że obecna sytuacja na rynku złota jest zgodna z jego analizą reakcji kruszcu na inne kryzysy geopolityczne. Badanie kilkunastu konfliktów międzynarodowych, jakie wystąpiły od lat 70-tych XX wieku pokazało korelację wyceny złota z długością trwania konfliktu. W pierwszym miesiącu metal był tańszy niż w momencie wybuchu kryzysu przez 50 proc. czasu. W ciągu kwartału wycena złota była niższa przez 66,7 proc. czasu, po 6 miesiącach przez 45,5 proc. czasu. Dopiero po roku następowało pewne odbicie i cena kruszcu kosztowała mniej niż przed wybuchem międzynarodowego konfliktu tylko przez 36,4 proc. czasu.  Ta próba obejmuje kilkanaście kryzysów, a wartości procentowe przedstawione w tabeli są do siebie zbliżone. Oznacza to, że w obliczu kryzysu bezpieczeństwo inwestycji w złoto przypomina obstawianie wyników rzutu monetą.

Ten sam wniosek nasuwa się, gdy podchodzimy do zagadnienia z zupełnie innej perspektywy, pisze Hulbert. Ten alternatywny kierunek został opisany w artykule z 2013 r. przez Campbella Harveya, profesora finansów z Duke University i Claude’a Erba, byłego menedżera portfela towarów w Grupie TCW. Naukowcy zaproponowali porównanie wyceny akcji na giełdzie z wyceną kruszcu. Badanie wykazało, że zarówno w czasie kryzysów geopolitycznych, jak i w okresach gdy wskaźnik S&P 500 rósł, miesięczne wyniki złota były porównywalnie podzielone na zyski i straty. Ilustruje to wykres, który przedstawia łączny rozkład miesięcznych stóp zwrotu z giełdy i złota od 1973 roku. W tych miesiącach, w których indeks S&P 500 spadał, złoto również spadało prawie tyle razy, ile rosło (18 proc. w porównaniu z 22 proc.). Jak podkreślają Harvey i Erb, budzi to poważne wątpliwości co do wiarygodności złota jako „bezpiecznej przystani” w czasie geopolitycznych kryzysów. Konkluzja? Każdy ma swoje powody, by stawiać na złoto. Ale jeśli jedynym powodem ma być zabezpieczenie finansów na czas geopolitycznych napięć na Ukrainie, być może należy przemyśleć tę decyzję.