Inflacja inflacji nierówna

Wysokość inflacji w USA różni się w zależności od regionu. W ujęciu holistycznym ceny w całym kraju wzrosły w listopadzie o 6,8 proc. r/r, najszybciej od prawie 40 lat.  Pomimo że całe Stany Zjednoczone zmagają się z podwyższoną inflacją, jej wysokość jest zależna od danego regionu. Koszty towarów i usług rosną w różnym tempie w zależności od konkretnego stanu. Co do zasady aktualnie ceny rosną szybciej na obszarach, które były stosunkowo tańsze do życia i pracy przed pandemią, a wolniej rosną w droższych zakątkach kraju. Stany takie jak Oregon, Kalifornia i Massachusetts, które były jednymi z najdroższych regionów do życia i pracy przed pandemią, zmagają się z dużo niższą inflacją. Dane z  Biura Statystyki Pracy pokazują, że wskaźnik najszybciej rósł w regionie południowo-wschodnim obejmującym Alabamę, Kentucky, Mississippi i Tennessee. Region ten odnotował inflację na poziomie 7,8 proc. Natomiast inflacja była stosunkowo niższa w regionach Środkowego Atlantyku (5,9 proc.) oraz Pacyfiku i Nowej Anglii (6,1 proc.). Tym samym mapa przedstawia odwrotność mapy ogólnych względnych poziomów cen.

Dobrym przykładem tego zjawiska są Hawaje. Stan, który charakteryzował się najwyższymi kosztami życia, odnotował najniższy wzrost poziomu cen w całym kraju. Po przeciwnej stronie znajduje się Missisipi, stan o najniższych względnych kosztach utrzymania, doświadczył jednych z najszybszych wzrostów cen. Różnice regionalne można wyjaśnić za pomocą stopnia ożywienia gospodarczego po początkowej pandemicznej recesji. Zróżnicowanie dotyczące poziomów inflacji jest zależne również od nieproporcjonalnego wpływu danych branż na gospodarkę regionu. Obszary wiejskie, gdzie benzyna ma duże znaczenie w koszyku wydatków lokalnych gospodarstw domowych i przedsiębiorstw znajdują się w innej sytuacji niż obszary wielkomiejskie. Na inflację miały wpływ również migracje ludności, związane głównie ze zmianą trybu pracy. Ludzie przenosili się z dużych miast na prowincję, co przyczyniło się do wzrostu kosztów życia zwłaszcza w rejonie Mountain West. Gospodarki w regionach droższych, obecnie zmagających się z niższą inflacją, często mają duże sektory usług, które wolniej się odradzały.

Facebook zapłaci za śledzenie

Facebook zapłaci 90 mln dol. odszkodowania internautom, którzy w ramach pozwu zbiorowego wystąpili przeciwko firmie. To wynik ugody w procesie o śledzenie użytkowników w internecie. Sprawa ma swój początek w 2012 r., gdy użytkownicy Facebooka złożyli pozew zbiorowy przeciwko firmie należącej obecnie do koncernu Meta. Głównym oskarżeniem było śledzenie użytkowników portalu bez ich zgody. Facebook wykorzystywał do tego m.in. wtyczkę „lubię to”, a śledzenie odbywało się także w momencie, gdy użytkownicy wylogowali się z portalu i korzystali z zewnętrznych stron internetowych. Sprawa ciągnęła się blisko dziesięć lat i początkowo mogło się wydawać, że Facebook uniknie odpowiedzialności. Trzykrotnie bowiem sądy niższych instancji odrzucały pozew zbiorowy użytkowników portalu. Ostatecznie Facebook, a w zasadzie koncern Meta, do którego obecnie należy, zgodził się wypłacić 90 mln dolarów (ok. 356 mln zł wg kursu z 17.02.2022) odszkodowania za śledzenie użytkowników, których prywatność została naruszona i którzy przyłączyli się do pozwu zbiorowego.

To nie jedyne konsekwencje działalności Facebooka. Przypomnijmy, że na początku lutego brytyjski urząd ochrony konkurencji nałożył na koncern Meta 1,5 mln funtów kary za łamanie zasad ochrony konkurencji w związku z przejęciem serwisu Giphy. Z kolei w styczniu francuska Krajowa Komisja ds. Informatyki i Wolności nałożyła na Facebooka 60 mln euro kary za politykę w zakresie plików „cookies”. Jak wówczas donosiła francuska agencja prasowa AFP, serwis Facebook nie pozwalał użytkownikom odrzucać instalowania plików „cookies” służących do śledzenia poczynań internautów.

Chińska waluta rośnie na potęgę

Juan rośnie w siłę, w ciągu ostatnich dwunastu lat chińska waluta zaliczyła znaczący awans o kilkadziesiąt pozycji w rankingu najbardziej aktywnych walut. Duży wpływ na jej udział w rynku ma handel regionalny w Azji.  Według danych Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication (SWIFT) chińska waluta otrzymała miano czwartej najbardziej aktywnej waluty w globalnych płatnościach pod względem wartości. Tym samym wartość płatności wzrosła o 10,85 proc. w skali miesiąca. SWIFT podaje również, że aktywność w renminbi,  wzrosła do drugiego najwyższego poziomu w historii. Poprzedni szczyt osiągnięto w 2015 roku, który nastąpił po dewaluacji waluty w celu zwiększenia eksportu. Międzynarodowe płatności w juanie stanowiły 3,2 proc. ogółu.

W 2010 roku, gdy SWIFT rozpoczął śledzenie pozycji juana, renminbi znalazło się na 35. miejscu. Jednak rozwój handlu pomiędzy poszczególnymi krajami regionu przyczynił się do wzrostu popularności chińskiej waluty. Duży wpływ na pozycję chińskiej waluty miała również decyzja spółki Gazpromu Neft o przyjęciu juanów zamiast dolarów za paliwo dla rosyjskich samolotów na lotniskach w Chinach. Dolar utrzymuje najwyższe miejsce w kolejnych miesiącach, pomimo spadku udziału w rynku do około 39,9 proc. z 40,5 proc.  w grudniu. Euro zajęło drugie miejsce, lecz jego całkowity udział w rynku spadł do najniższego poziomu od ośmiu miesięcy (37 proc.). Funt zajął trzecie miejsce z udziałem wynoszącym 6 proc. Pomimo znaczącego awansu w rankingach i zwiększenia udziału na rynkach w ciągu ostatnich 12 lat, popularność juana znacznie odbiega od popularności dolara amerykańskiego i euro.

Juan jako waluta międzynarodowa rośnie regularnie od dekady. Światowe fundusze zwiększyły w zeszłym miesiącu stan posiadania chińskich obligacji rządowych do rekordowego poziomu. Rosnąca popularność chińskiej waluty może także stanowić dodatkowe wsparcie dla aktywów denominowanych w tej walucie. Umowa handlowa pogłębiająca więzi partnerstwa gospodarczego może skłonić kraje regionu do zwiększenia aktywów w juanach ze względu na dalszą integrację z Chinami.