Jak zjeść jablko i … mieć jabłko

Elon Musk, ekscentryczny miliarder będący CEO firmy produkującej samochody elektryczne (i nie tylko) zgodnie z dokumentacją pozbył się w ubiegłym 2021 roku akcji Tesli w wysokości 22 miliardów dolarów. Co ciekawe jednak, miliarder nadal posiada ich więcej niż rok temu. Musk posiada 172,6 mln akcji Tesli, czyli 17 proc. udziałów, co czyni go nadal pojedynczym największym indywidualnym akcjonariuszem.  Chociaż wydawać by się mogło, że wyprzedaż akcji Elona Muska w ubiegłym już, 2021 roku była duża – to nadal liczba posiadanych akcji oraz ich finalna wartość może zaskakiwać. Podsumowując jednak, według dokumentacji Elon Musk w 2021 roku pozbył się akcji Tesli  wartych blisko 22 miliardów dolarów. Jednak nawet po pozbyciu się tak dużej ilości akcji Tesli, dzięki swojemu pakietowi wynagrodzeń nadal posiada większą część firmy niż na początku swojej kariery. Jak do tego doszło? Musk sprzedał w zeszłym roku akcje o wartości 16 miliardów dolarów i zgodnie z oświadczeniem złożonym w amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, przekazał 5 milionów akcji, które są warte prawie 6 miliardów dolarów, nieujawnionej organizacji charytatywnej lub odbiorcy.

Jednak ze względu na charakter realizacji opcji, Musk faktycznie zakończył rok z większym udziałem własnościowym i większą liczbą akcji. Miliarder najpierw zaczął zamieniać 22,8 mln opcji na akcje. Cena wykonania opcji wynosiła tylko 6,24 dolara, więc mógł zapłacić 6,24 dolara za każdą opcję i otrzymać jedną akcję Tesli, które jesienią zeszłego roku były notowane po ponad 1000 dolarów. W sumie Musk sprzedał 15,7 mln akcji za 16,4 mld dolarów. Dodając do tego akcje podarowane, pozbył się w sumie 20,7 mln akcji. Jednak dzięki realizacji opcji zyskał 22,8 mln akcji – co sprawiło, że na koniec roku miał o 2 mln akcji Tesli więcej. Obecnie posiada 172,6 miliona akcji, co daje mu 17 proc. udziałów w firmie i czyni go nadal zdecydowanie największym indywidualnym akcjonariuszem w spółce.

Jak Ameryka przegrywa z Chinami

Biorąc pod uwagę trzy niezwykle istotnie mierniki gospodarcze, czyli handel, wzrost gospodarczy oraz inflację, gospodarka USA ponosi sromotną porażkę w porównaniu do Chin w ostatnich latach. Gospodarka amerykańska zmaga się obecnie z najwyższą inflacją od przeszło 40 lat na poziomie 7,5 proc. w styczniu. Nie ulega wątpliwości, że najprawdopodobniej w marcu System Rezerwy Federalnej (FED) rozpocznie proces zacieśniania polityki monetarnej. Zapewne efektem tego będzie spowolnienie gospodarcze, bowiem wzrost USA napędzany jest w dużym stopniu konsumpcją, która zostanie nieco ograniczona. W tym samym czasie Chiny „zmagają się” z inflacją na poziomie 1,5 proc. Władze monetarne mogą więc prowadzić ekspansywną politykę pieniężną, dodając w ten sposób bodźce dla wzrostu gospodarczego. Jaka jest więc różnica między obiema gospodarkami? Inflacja w USA jest cztery razy wyższa niż w Chinach. Tak więc kiedy restrykcyjna polityka pieniężna Systemu Rezerwy Federalnej (FED) nieco ograniczy wzrost gospodarczy, Ludowy Bank Chin będzie miał możliwość napędzać gospodarkę bez obaw o presję inflacyjną.

Istotna dla niniejszych rozważań jest również wojna handlowa, która została zainicjowana przez Donalda Trumpa w 2018 roku. Amerykanie, chcąc zmniejszyć deficyt handlowy i odbudować przemysł wytwórczy nałożyli cła na produkty importowane z Chin. Efekt? W 2017 r. deficyt handlowy USA był na poziomie ok. 792 mld dolarów, z kolei w 2021 r. wyniósł ponad 1 bln dolarów. W tym samym czasie nadwyżka handlowa Chin wzrosła z 420 mld dolarów w 2017 r. do 676 mld dolarów w 2021 r. Eksport Chin w 2021 roku wzrósł o zdumiewające 30 proc. W ostatnim analizowanym segmencie, a więc we wzroście gospodarczym Pekin również przeważa nad USA. W okresie 2017-2021 gospodarka Stanów Zjednoczonych wzrosła o 7,3 proc. Natomiast gospodarka Chin o 25,1 proc. Jest to więc ponad trzykrotnie wyższy wzrost, aniżeli w USA. Paradoksalnie Chiny wiele mogą zawdzięczać pandemii. Bowiem w okresie 2019-2021 gospodarka Chin powiększyła się o 10,5 proc., natomiast USA o 2,1 proc. Zatem Chiny w czasie pandemii wygenerowały pięciokrotnie wyższy wzrost realnego PKB od Stanów Zjednoczonych.

Amerykańska gospodarka jest często nazywana mianem gospodarki kapitalistycznej. Dane jednak odzwierciedlają co innego. Biorąc pod uwagę rok 2020, po uwzględnieniu amortyzacji, akumulacja kapitału netto wyniosła zaledwie 1 proc. PKB. Dla porównania w latach 60. XX wieku, kiedy Stany Zjednoczone przechodziły realny boom gospodarczy, wskaźnik ten wynosił ok. 10 proc. Sprawia to problemy, takie jak [opisywany już] powolny wzrost gospodarczy w stosunku do Chin.  Tak więc, po prawie czterech latach od zainicjowania wojny handlowej, można stwierdzić, że to Chiny [a nie USA] wyszły zwycięsko. Warto zaznaczyć, że w 2020 r. Stany Zjednoczone podpisały z Pekinem tzw. umowę wstępną, w wyniku której konflikt między krajami nieco wygasł. Niemniej jednak amerykanie wciąż obwiniają Chiny o nieuczciwą politykę handlową.