Ameryka żyje raportem z rynku pracy i drożejącym paliwem

Najważniejszą informacją piątkowej sesji była niewątpliwie publikacja raportu z amerykańskiego rynku pracy autorstwa BLS. Jak się okazało rynek pracy w Stanach Zjednoczonych pozytywnie zaskoczył i odbiegł od środowych danych firmy ADP, które zaniepokoiły inwestorów nieoczekiwaną likwidacją miejsc pracy. W styczniu 2022 r. w amerykańskiej gospodarce w sektorze prywatnym poza rolnictwem powstało 444 tys. miejsc pracy, wynika z danych zaprezentowanych w piątek przez Departament Pracy. Wynik jest dużo lepszy od mediany prognoz ekonomistów, która zakładała stworzenie 150 tys. etatów wobec 503 tys. w grudniu zeszłego roku po korekcie z 211 tys. Z kolei w ogólnie rozumianym sektorze prywatnym liczba miejsc pracy zwiększyła się o 467 tys. W tym przypadku oczekiwano wartości również na poziomie 150 tys. Miesiąc wcześniej było to 510 tys. po korekcie ze 199 tys. Tymczasem stopa bezrobocia wyniosła w styczniu 4,0 proc. Odczyt był wyższy od projekcji, która zakładała utrzymanie poziomu z grudnia (3,9 proc.). Płaca godzinowa w styczniu wzrosła w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,7 proc. zaś w porównaniu ze styczniem 2021 r. zmieniła się o +5,7 proc. Prognozy mówiły o wartościach rzędu 0,5 i 5,2 proc. wobec 0,5 i 5,0 proc. w ostatnim miesiącu 2021 r. Długość tygodnia pracy wyniosła w styczniu 34,5 godzin. Spodziewano się utrzymania wartości z grudnia – 34,7 godzin.  Spoglądając na notowania głównych par walutowych dostrzec można, że publikacja raportu z amerykańskiego rynku pracy przyczyniła się do wyraźnego umocnienia dolara amerykańskiego, czyniąc go najsilniejszą spośród walut grupy G8 w trakcie piątkowego handlu.

Drożejące paliwo staje się też powoli zmorą dla amerykańskich kierowców. Muszą obecnie płacić za nie najwięcej od ponad siedmiu lat, choć i tak zdecydowanie mniej niż my, informuje Bloomberg. Średnia cena galonu (3,78 l) zwykłej benzyny wzrosła – jak wynika z danych firmy AAA – do 3,423 USD (około 3,59 zł za litr) co jest wartością najwyższą od września 2014 r. Jest to pokłosiem gwałtownie drożejącej ropy na światowych rynkach, której notowania w piątek przekroczyły poziom 90 USD za baryłkę. Zdaniem ekspertów, przy obecnej sytuacji geopolitycznej nie ma większych szans na kolejne uwolnienie rezerw ropy, gdyż mogą być one potrzebne w warunkach zaostrzonych napięć z Rosją. A co gorsze, ceny jeszcze mogą iść w górę nie tylko z uwagi na drogi surowiec, ale też na przejście w niedługim czasie na paliwo letnie, które jest o około 10 centów na galon droższe od zimowego. Tymczasem zużycie benzyny w USA jest na dobrej drodze by dorównać poziomem z lata 2019 r. i choć zapasy paliwa rosną, są niższe od średnich poziomów z ostatnich pięciu lat.