Dane z gospodarki nie przerażają inwestorów

Po trwającej niespełna miesiąc mini-korekcie główne nowojorskie indeksy znów zameldowały się w pobliżu wrześniowych rekordów wszech czasów. Inwestorzy wolą patrzeć na rosnące zyski spółek niż na dane nachodzące z amerykańskiej gospodarki. 19 października to na Wall Street ciągle data budząca tylko jedno wspomnienie – pamiętnego krachu z roku 1987, gdy podczas jednej sesji Dow Jones spadł o rekordowe 22,6 proc. Ale dziś wszystko przebiegło gładko. S&P500 poszedł w górę o 0,74 proc, wspinając się na wysokość 4 519,63 pkt. Już tylko 0,5 proc. dzieli go od rekordu wszech czasów osiągniętego na początku września. Nasdaq zyskał we wtorek 0,71 proc. i finiszował z wynikiem 15 129,09 pkt. Do rekordu brakuje mu więc niespełna 2 proc. Dow Jones zwyżkował o 0,56 proc., osiągając wartość 35 457,31 punktów. Od początku roku Nasdaq jest na plusie o ponad 17 proc, S&P500 o przeszło 20 proc., a DJIA o blisko 16 proc.

Akcje Johnson&Johnson podrożały o 2,4 proc. po  tym, jak spółka podniosła tegoroczną prognozę zysków. O blisko 2 proc. zwyżkowały notowania firmy ubezpieczeniowej Travelers, która pobiła rynkowy konsensus w raporcie za III kwartał. To właśnie oczekiwania względem rosnących zysków spółek od ponad roku napędzają wzrosty na Wall Street. Analitycy spodziewają się, że w III kwartale korporacyjne zyski przypadające na indeks S&P500 były o blisko jedną trzecią wyższe niż przed rokiem.

Równocześnie od kilku tygodni wyraźnie pogarszają się dane napływające z amerykańskiej gospodarki. Po napędzanym gigantycznymi transferami socjalnymi postovicodowym boomie nie ma już prawie śladu. Teraz słychać głównie o rosnącej inflacji, niedoborach pracowników, towarów i komponentów oraz najwyższym od lat cenach paliw i energii. W rezultacie z modelu Fedu z Atlanty wynika, że w III kwartale gospodarka USA znalazła się na krawędzi stagnacji, z oczekiwanym annualizowanym wzrostem PKB o zaledwie 0,5 proc. Rezultaty tego modelu współgrają ze wskaźnikiem zaskoczeń makroekonomicznych dla USA. Indeks ten od kilku tygodni przyjmuje wartości ujemne. Oznacza to, że po raz pierwszy od wiosny 2020 dane makro z Ameryki per saldo wypadają gorzej od prognoz większości ekonomistów. Wzrost rentowności obligacji, w przypadku „dziesięciolatek” USA najwyżej od czerwca, zwiększył jedynie popyt na akcje spółek finansowych. Wypowiedź gubernator Fed Michelle Bowman o możliwości dłuższego niż oczekiwano trwania wysokiej inflacji nie wywołała trwałej negatywnej reakcji. Drożejąca ropa poprawiła notowania spółek z segmentu energii.

Nie będzie podwyżki stóp?

Przed miesiącem, połowa członków Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC, organu Rezerwy Federalnej odpowiedzialnego za kształtowanie wytycznych polityki monetarnej) opowiedziało się podwyżką stóp procentowych przez amerykański bank centralny jeszcze w 2022 roku. Jednak jak wynika z ankiety przeprowadzonej przed tygodniem przez Reuters, większość z zapytanych analityków i ekonomistów spodziewa się podwyżki ze strony Fed dopiero w 2023 roku.

Dolar może otrzymać nieco wsparcia z narracji wynikającej z podejścia Rezerwy Federalnej do prowadzenia polityki monetarnej. Jak prognozuje większość ankietowanych przez Reuters analityków, podwyżka stóp procentowych może nadejść dopiero w 2023 roku. To dość późno, biorąc pod uwagę, że obecnie część prognostów zakłada do tamtego momentu już nawet 3 podwyżki przez Bank of England.  – Wciąż oczekujemy cierpliwości ze strony Rezerwy Federalnej. Nasza prognoza nadal zakłada podniesienie głównej stopy procentowej dopiero w późniejszej części 2023 roku, jednak dokładny czas tego wydarzenia zależy w olbrzymiej mierze od tego jak rozwijać się będą perspektywy gospodarcze, gdy pojawią się kolejne dane makroekonomiczne. – skomentował Jim O’Sullivan, główny strateg makroekonomiczny w TD Securities i jeden z ankietowanych ekonomistów.

Późniejsza podwyżka podstawowej stopy procentowej i odejście Fed od jastrzębiego tonu to potencjalnie mniejsza presja wzrostowa na dolarze, a może nawet czynnik, który może ważyć na amerykańskiej walucie. Indeks dolara obecnie notowany jest na 93,81 pkt. po spadku z niemal rocznych szczytów w okolicach 94,50 pkt.  Aż 40 z 67 ekonomistów zakłada, że podwyżka głównej stopy procentowej przez Fed nastąpi w 2023 roku lub później. Pozostałe 27 z nich zakłada „hike” jeszcze w 2022 roku, wśród nich są analitycy ING:

– Niestety, nie jesteśmy przekonani co do tego, że kwestie zaburzeń łańcuchów dostaw i rynku pracy zostaną naprawione szybko, zatem inflacja będzie wysoka także w 2022 roku. Z uwagi na obecną sytuację, spodziewamy się podwyżek stóp procentowych przez Fed we wrześniu i grudniu przyszłego roku. – stwierdził James Knightley, główny ekonomista ds. międzynarodowych w ING.  Wysokiej inflacji spodziewa się 22 z 40 ankietowanych ekonomistów i uważa ją za główny problem dla amerykańskiej gospodarki w przyszłym roku. Natomiast 30% z nich sądzi, że będzie to słabszy wzrost gospodarczy. Przeciętnie, ankietowani analitycy spodziewają się wzrostu amerykańskiego PKB o 4 proc. w 2022 roku, 2,5 proc.w 2023 roku i 2,2 proc. w 2024 roku. Wcześniejsza ankieta przeprowadzona we wrześniu dała rezultat: 4,2 proc. w 2022 roku i 2,3 proc. w 2023 roku, zatem odnieść można wrażenie, że przeciętnie ekonomiści spodziewają się głównego momentu odbudowy nieco później.