Chiński gigant na kolanach

Już po raz trzeci w ostatnich trzech tygodniach Evergrande nie uregulował na czas zobowiązań wobec posiadaczy swoich obligacji dolarowych – informuje Reuters. Zbliża się koniec okresu karencji, po upływie którego jeden z największych chińskich deweloperów może zostać uznany za niewypłacalnego. We wtorek minął termin zapłaty odsetek od trzech serii obligacji dolarowych Evergrande. Spółka miała przekazać inwestorom 148 mln dolarów. Jak donosi Reuters, posiadacze papierów informują, że nie otrzymali płatności. Sam gigant nie wydał komunikatu w tej sprawie. Jeśli zobowiązania nie zostaną uregulowane w ciągu 30 dni lub strony nie dojdą do innego porozumienia, spółka zostanie uznana za niewypłacalną. Ale może się to wydarzyć jeszcze szybciej, ponieważ Evergrande już wcześniej nie wypłacił odsetek posiadaczom dwóch serii swoich obligacji dolarowych. Pierwszy termin minął 23 września, zatem okres karencji mija za niespełna dwa tygodnie.

Grupa jest największym chińskim emitentem długu korporacyjnego denominowanego w dolarach, odpowiada za ok. 16 proc. rynku. Ma do wykupu papiery za ok. 20 mld dol. Inwestorzy wątpią, że odzyskają pełne kwoty – wycena obligacji nierzadko oscyluje poniżej poziomu 30 centów za dolara. Zagranica zdaje sobie sprawę, że jest na końcu długiej kolejki osób, które chcą odzyskać od upadającego giganta to, co im się należy. Oficjalne zobowiązania grupy przekraczają równowartość 300 mld dol. – pozabilansowe mogą opiewać na kolejny bilion juanów (155 mld dol.) Za tydzień spółka ma przekazać ponad 120 mln juanów posiadaczom jej obligacji juanowych. W przypadku serii papierów denominowanych w “czerwonym”, od której odsetki miały zostać wypłacone 23 września, Evergrande i inwestorom udało się osiągnąć porozumienie. Można więc liczyć, że tak będzie również w tym przypadku.

Od ubiegłego tygodnia notowania giełdowe Evergrande oraz jej spółki zależnej Evergrande Services pozostają zawieszone w oczekiwaniu na możliwe ogłoszenie sprzedaży części biznesu zajmującego się zarządzaniem nieruchomościami. Jak informował Reuters, Hopson Development może zapłacić 40 mld dolarów hongkońskich (ponad 5 mld USD) za 51 proc. akcji w Evergrande Services.

 

Brytyjskie obawy przed inflacją

Podczas gdy nikt nie ma wątpliwości, że Rezerwa Federalna pomału wychodzi ultra luźnej polityki pieniężnej, uwagę przykuwa sytuacja w Wielkiej Brytanii. Przedstawiciele BoE coraz mocniej wyrażają obawy związane z rosnącą inflacją. Złoty stabilizuje się po rozchwianym ubiegłym tygodniu. Na większą zmienność trzeba będzie jednak poczekać prawdopodobnie do piątku. Po jastrzębich sygnałach wysyłanych przez niektórych członków MPC (Saunders, Bailey), podwyżka stóp procentowych wydaje się być nieuchronna. To, jak szybko nastąpi ten krok, będzie prawdopodobnie w dużej mierze zależało od rozwoju sytuacji na brytyjskim rynku pracy. Przypomnijmy, że w weekendowym wywiadzie dla The Yorkshire Post, prezes BoE – Andrew Bailey przyznał, że inflacja przekraczająca 2 proc. jest niepokojąca i musi być odpowiednio zarządzana, aby nie dopuścić do jej trwałego zakorzenienia. Komentarz Bailey-a wspiera scenariusz normalizacji polityki pieniężnej. Prezes BoE obawia się, że inflacja wydaje się być mniej przejściowa niż pierwotnie instytucja przewidywała. Duża w tym zasługa rosnących cen energii. Rynki finansowe w pewnym stopniu zdyskontowały już pierwszą podwyżkę stóp jeszcze w tym roku.Tymczasem zatrudnienie w Wielkiej Brytanii ustanowiło nowy rekord. Kondycja rynku pracy jest na tyle mocna, że może to zachęcić Bank Anglii (BOE) do podwyżki stóp procentowych, donosi Reuters.

Surowcowe dylematy świata

Końcówka poprzedniego tygodnia na rynku złota była nerwowa. Inwestorzy wypatrywali bowiem kluczowych danych z amerykańskiego rynku pracy, które miały przełożyć się na oczekiwania związane z polityką monetarną Fedu w kolejnych miesiącach, a co za tym idzie, na wartość dolara amerykańskiego oraz notowania złota. I rzeczywiście, podczas piątkowej sesji inwestorzy nie mogli narzekać na brak zmienności. Dane dotyczące rynku pracy w USA rozczarowały, zwłaszcza pod kątem znacznie mniejszej od oczekiwań zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Taki wynik został zinterpretowany jako sygnał, że być może Fed jednak z taperingiem QE nie będzie się spieszył. A to sprawiło, że pierwszą reakcją inwestorów było osłabienie amerykańskiego dolara i wystrzał notowań złota w górę.

Po trzech wzrostowych sesjach z kolei, dzisiaj notowania miedzi kierują się delikatnie w dół. Cena tego metalu w Stanach Zjednoczonych obecnie oscyluje w okolicach 4,30 dolara za funt, a więc utrzymuje się w średnioterminowej konsolidacji. Obecnie na ceny miedzi wpływa wiele różnorodnych czynników, w tym jeden, który rozgrzewa inwestorów na szerokim rynku finansowym – czyli kryzys energetyczny. W przypadku miedzi, działa on niejednoznacznie na ceny. Z jednej strony, wysokie ceny energii hamują działania wielu spółek, m.in. budowlanych, przemysłowych, ogólnie: działających w branżach, w których używa się miedzi. To zaś oznacza mniejszy popyt na miedź z ich strony.

Na rynku aluminium mamy do czynienia z, jak na razie, lekką korektą. Obawy o spowolnienie globalnego ożywienia gospodarczego i stagflację zepchnęły surowiec z kilkuletniego szczytu jaki został osiągnięty podczas poniedziałkowej sesji.

We wtorek, drugą sesję z rzędu drożały kontrakty terminowe na węgiel energetyczny, ustanawiając nowy rekord. Powodem ostrej zwyżki są niedobory surowca po zamknięciu kilkudziesięciu kopalń w związku z ich zalaniem i zniszczeniem w jednym z głównych regionów wydobywczych w Państwie Środka.