Amerykanie postawili na TikToka?

Właściciel TikToka, chińska spółka ByteDance, prowadzi rozmowy z bankami ws. pożyczki w wysokości do 5 mld dolarów. Środki chce przeznaczyć na refinansowanie zadłużenia i sfinansowanie zagranicznej ekspansji, pisze Reuters. Chiński gigant rośnie jak na drożdżach ostatnio odnotował kolejny gigantyczny sukces. YouTube został pokonany przez TikToka. Użytkownicy ze Stanów Zjednoczonych więcej czasu spędzają na oglądaniu materiałów filmowych na chińskiej aplikacji mobilnej – podaje The Verge. Użytkownicy z USA więcej czasu w czerwcu spędzili na oglądaniu filmików w aplikacji mobilnej stworzonej przez chińskie przedsiębiorstwo ByteDance niż na YouTube’ie – wynika z raportu App Annie, na który powołuje się portal The Verge.

Użytkownicy ze Stanów Zjednoczonych łącznie w ciągu miesiąca przez jedną dobę (24 godzin) oglądali materiały zamieszczone na TikToku. Natomiast na YouTube – 22 godziny i 40 minut. Różnica pomiędzy serwisami nie jest duża. Jednak trend utrzymuje się od trzech miesięcy. Z kolei po raz pierwszy chińska aplikacja wyprzedziła YouTube w sierpniu ubiegłego roku.

Zdecydowanie inaczej wygląda sytuacji w Wielkiej Brytanii, gdzie użytkownicy korzystali z TikToka w czerwcu średnio przez 26 godzin w skali miesiąca oraz 16 godzin z serwisu YouTube. W Zjednoczonym Królestwie chińska aplikacja mobilna wyprzedziła YouTube w maju 2020 r. – od tamtej pory dysproporcja w oglądalności zaczęła rosnąć. Zasadnicza różnica pomiędzy YouTubem a TikTokiem to czas trwania filmików. Chińska aplikacja stawia na krótsze materiały m.in. poradnikowe, makijażowe czy komediowe. W serwisie popularną są także występy taneczne, w których naśladowany jest oryginalny wykonawca utworu. Dane przedstawione w raporcie App Annie dotyczą wyłącznie oglądalności na smartfonach z systemem Android.

Węgiel królem energii na Antypodach?

Australijski rząd zapowiedział, że kraj będzie nadal produkował i eksportował węgiel „znacznie po 2030 roku”, pomimo ostrzeżenia najwyższego urzędnika ONZ ds. klimatu, że brak rezygnacji z tego paliwa kopalnego „spowoduje spustoszenie” w gospodarce. Komentarze ministra ds. zasobów i wody Keitha Pitta stawiają Australię w kontrze do kilku innych krajów rozwiniętych, które pracują nad wycofaniem węgla do końca dekady – pisze CNN. Według prognoz Międzynarodowej Agencji Energii zużycie węgla w całej Azji wzrośnie w ciągu następnej dekady, aby zaspokoić zapotrzebowanie na energię takich krajów jak Chiny, Indie i Korea Południowa. Australia jest drugim co do wielkości eksporterem węgla na świecie, a kraj ten ma wysoki ślad węglowy w przeliczeniu na mieszkańca, w dużej mierze z powodu przemysłu węglowego. Australijczyk emituje średnio 17 ton metrycznych dwutlenku węgla, podczas gdy średnia światowa wynosi mniej niż 5 ton na osobę. Spośród 176 nowych projektów węglowych na świecie, 79 znajduje się w Australii – wynika z danych Global Mines Database firmy Fitch Solutions.

Węgiel jest największym pojedynczym źródłem emisji dwutlenku węgla na świecie. ONZ wezwał kraje OECD, w tym Australię, do wycofania tego paliwa kopalnego do 2030 roku. Chiny są największym na świecie konsumentem i producentem węgla, odpowiadającym za około 50 proc. światowej produkcji, a na kraj ten wywierana jest coraz większa presja, by wycofał się z tego paliwa kopalnego szybciej niż planowano. Australia, podobnie jak dziesiątki innych krajów, nie dotrzymała terminu 31 lipca, określonego w porozumieniu paryskim z 2015 r., na zwiększenie swojego zobowiązania. Rząd twierdzi, że zrobi to przed międzynarodowymi rozmowami klimatycznymi COP26, które odbędą się w listopadzie w Glasgow. Australia nie zobowiązała się również do osiągnięcia zerowej emisji netto do połowy stulecia, co uczyniły między innymi Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Wielka Brytania. Zero netto to sytuacja, w której ilość emitowanych gazów cieplarnianych nie jest większa niż ilość usuwana z atmosfery.

Rotacje w kosmicznym biznesie

mierzy się z coraz poważniejszymi problemami. Jeff Bezos wcale nie był pierwszym miliarderem w kosmosie, a NASA wybrała do kontraktu SpaceX. Na domiar złego w ciągu tego lata już 17 osób opuściło firmę. W tym roku firma Jeffa Bezosa straciła 2,9 mld dolarów kontraktu NASA, który przejął SpaceX oraz została wyprzedzona przez Virgin Galactic w wyścigu po tytuł pierwszego-szefa miliardera w kosmos (mowa o Richardzie Bransonie). Teraz nowy raport z CNBC ujawnia, że Blue Origin stracił około 17 najlepszych pracowników tylko tego lata – podaje redakcja Futurism.com. Wielu z byłych pracowników Blue Origin odeszło do konkurencji, np. Nitin Arora, główny inżynier w firmie nieudanego programu lądownika księżycowego, teraz dołącza do SpaceX. Z kolei inżynier lotnicza Lauren Lyons dołączyła do Firefly Aerospace jako dyrektor operacyjna. CNBC donosi, że 15 innych osób (inżynierów, kierowników wyższego szczebla, administratorów, kierowników projektów) opuściło firmę w ciągu lata.

Mimo to Blue Origin z optymizmem patrzy na swoją sytuację. „Blue Origin urósł o 850 osób w 2020 roku i jak na razie w 2021 roku powiększyliśmy zespół o kolejne 650” – powiedział CNBC rzecznik firmy. „W rzeczywistości w ciągu ostatnich trzech lat zwiększyliśmy się prawie czterokrotnie. (…) To jest zespół, który budujemy i mamy wielkie talenty”. Po locie Bezosa w kosmos Blue Origin nagrodziło wszystkich swoich pracowników sowitym bonusem w wysokości 10 tys. dolarów. Jednak kilka anonimowych pracowników zdradziło CNBC, że premia była powszechnie postrzegana jako sposób na zatrzymanie pracowników w obliczu częstszych odejść. Jak komentuje Futurism.com, źle to wygląda, kiedy pracownicy odchodzą z firmy. Ale jeszcze gorzej, jeśli przechodzą prosto do konkurencji.