Bańka na Wall Street coraz większa

Wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła nowe rekordy w wykonaniu S&P 500 oraz Nasdaqa. Od miesięcy na nowojorskich parkietach trwa giełdowe szaleństwo, Inwestorzy kupują rekordowo drogie akcje, nie oglądając się na absurdalnie wysokie wyceny. Relacja uśrednionych zysków z ostatnich 10 lat przypadająca na indeks S&P500 (tzw. Shiller PE) właśnie przekroczyła 39. Jest więc już znacznie drożej niż w szczycie hossy jesienią 1929 oraz już tylko nie tak bardzo taniej niż zimą 2000 roku, gdy kończyła się bańka internetowa. A to tylko jeden z kilku wykresów giełdowego szaleństwa, jakie zaoponowało na Wall Street. Wtorkowa sesja nie przyniosła niczego nadzwyczajnego – w końcu S&P500 tylko w tym roku poprawiał historyczny rekord na ponad 50 sesjach. Tak też było i tym razem. S&P500 po zwyżce o 0,15 proc. zameldował się na wysokości 4 486,23 pkt. Poziom 4 500 punktów jest więc na wyciągnięcie ręki. A przecież rok 2021 zaczynaliśmy na poziomie 3765 pkt. Rosnąc w tym tempie za nieco ponad pół roku S&P500 dotknąłby 5 000 punktów. Niewiele gorzej spisuje się Nasdaq Composite, który tylko w tym roku zyskał już ponad 16 proc. We wtorek Nasdaq po raz pierwszy w historii przekroczył barierę 15 000 punktów, rosnąc o 0,52 proc. Nieco słabiej wypadała średnia przemysłowa Dow Jonesa, która urosła tylko o 0,09 proc. i nie poprawiła niedawnego rekordu.

Teraz uwaga inwestorów powinna przenieść się na wystąpienia bankierów centralnych na coroczny sympozjum w Jackson Hole. Kluczowe może być piątkowe przemówienie szefa Rezerwy Federalnej. Jerome Powell może zasugerować ograniczenie programu skupu aktywów (QE), o czym na rynkach spekuluje się już od kilku miesięcy. Tymczasem równie silna hossa co na Wall Street trwa na amerykańskim rynku mieszkaniowym. Według danych amerykańskiego Biura Cenzusowego w lipcu mediana cen nowych domów w USA wyniosła rekordowe 390,5 tys. dolarów. To o 18,4 proc. więcej niż rok temu.

 

W oczekiwaniu na wystąpienie Powella

Czy Fed zakończy dodruk? Oczywiście trudno mówić o totalnym zakończeniu zwiększania bazy monetarnej ze strony Fed. Na samym początku Rezerwa Federalna zdecyduje się na tzw. tapering programu QE, czyli skupowania aktywów – w większości obligacji federalnych.  Kiedy to jednak nastąpi? Choć pytanie powinno w zasadzie brzmieć, kiedy zostanie ogłoszona gotowość do rozpoczęcia ograniczania zakupów aktywów? Teoretycznie możemy uzyskać na to odpowiedź już w ten piątek podczas wystąpienia szefa Fed w trakcie sympozjum ekonomicznego w Jackson Hole. Jerome Powell zacznie swoją przemowę w “Jackson Hole” w najbliższy piątek. Nazwa miejscowości, gdzie co roku odbywa się sympozjum ekonomiczne organizowane przez lokalny oddział Fed z Kansas City, celowo została wzięta w cudzysłów. Ponownie, drugi rok z rzędu sympozjum odbędzie się wirtualnie ze względu na Covid. Decyzja ta została podjęta na tydzień przed samym sympozjum. Teoretycznie można więc oczekiwać, że skoro tak ważne wydarzenie odbędzie się wirtualnie, to nie doświadczymy żadnego ważnego ogłoszenia.

Jak wygląda sytuacja pod względem gospodarki? Rynek pracy ma się coraz lepiej. Ostatnie dane dotyczące zmiany zatrudnienia pokazały wzrost od niemal 1 mln osób. Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych spadają z tygodnia na tydzień i obecnie są najniższe od marca i zbliżają się do wartości 300 tys. Inflacja jest bardzo wysoka i wynosi 5,4 proc! Oczywiście część członków Fed wierzy w to, że jest to inflacja przejściowa, jednak takie czynniki jak rosnące koszty wynajmu czy brak postępu w problemach podażowych powodują, że wzrost cen może być kontynuowany w przyszłym roku w niewiele mniejszym tempie. Te czynniki wskazują, że Fed powinien ogłosić tapering.  Z drugiej jednak strony mamy mocny spadek sprzedaży detalicznej za lipiec, powyżej 1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Najniższy sentyment konsumentów wg Uniwersytetu z Michigan od 2011 roku, ze względu na słabe oczekiwania dotyczące gospodarki. Początkiem września kończą się dopłaty dla bezrobotnych w związku z Covidem, co z jednej strony może zmusić niektórych do powrotu na rynek pracy, ale z drugiej strony może zahamować konsumpcję. Do tego mamy do czynienia prawdopodobnie z kolejną falą zachorowania na koronawirusa, pomimo szerokiego programu szczepień. W USA ostatnie dane pokazywały ilość dziennych przypadków nawet na poziomie 170 tysięcy!

Z kolei globalna ilość przypadków zbliża się do fali koronawirusa z przełomu grudnia oraz stycznia. W takich warunkach ogłaszanie końca strumienia gotówki wydaje się być strzałem w stopę, choć jednocześnie część członków Fed nie chce doprowadzić do powstania baniek spekulacyjnych. Z drugiej strony może być już za późno.  Indeksy giełdowe, w szczególności w USA traciły ostatnio, ale znajdują się wciąż w zasięgu 1-2 mocnych sesji od historycznych szczytów. Dolar jest bardzo silny i rośnie pozycjonowanie inwestorów na tej walucie. Tapering to oczywiście negatywna informacja dla giełdy, ale tylko krótkoterminowo. Z drugiej strony brak taperingu może być bardzo złą informacją dla dolara, który zyskiwał na fali oczekiwania tego wydarzenia w ostatnim czasie. Brak ogłoszenia gotowości do ograniczenia dodruku pieniądza powinien być również pozytywny dla złota, które w ostatnich tygodniach zachowywało się nerwowo, ale pozostaje blisko poziomów 1800 dolarów za jedną uncję.