Czerwono na parkietach

Trzy główne indeksy amerykańskich giełd zakończyły piątkową sesję spadkami. Ciążyły im przeceny akcji Amazona i innych spółek technologicznych oraz obawy inwestorów dotyczące wzrostu liczby przypadków koronawirusa w wysoce zaraźliwym wariancie Delta.

W bankowości i branży turystycznej widać rosnące obawy przez skutkami nowego wariantu koronawirusa. Ale za to media zyskują na ożywieniu rynku reklamowego. A spółki technologiczne prą do przodu bez przerwy. Przedstawiamy podsumowanie trendów sektorowych. Analiza giełdowych indeksów sektorowych pozwala wcześnie wyłapać sygnały zmian koniunktury w poszczególnych obszarach gospodarki. Inwestorzy handlujący akcjami szybko wyceniają wszystkie istotne informacje ze spółek, więc obserwując ich zachowania można dostrzec z lotu ptaka ważne zmiany ekonomiczne z wyprzedzeniem, zanim pojawią się one w twardych danych makroekonomicznych. Przy czym najciekawsze w porównaniach indeksów są właśnie zmiany relatywne – jednego sektora w stosunku do innych. Takie spojrzenie ułatwia zrozumienie mechanizmów rządzących cyklem koniunktury w danym momencie.

Poniedziałkowa sesja przebiega raczej w mizernych nastrojach. Praktycznie wszędzie możemy przeczytać, że powodem wyprzedaży jest rosnąca ilość przypadków koronawirusa na świecie. Z drugiej strony inwestorzy powinni być jednak przyzwyczajeni do tego czynnika, a dodatkowo koronawirus może okazać się czynnikiem, który zapewni dalsze wsparcie dla rynku. Wobec tego, czy możemy jasno stwierdzić co stoi za dzisiejszą wyprzedażą? Czy jest szansa na kontynuację sezonowości, która w lipcu zwykle przynosi wzrosty? Wyprzedaż w Europie wygląda naprawdę słabo. Większość indeksów traci ponad 2 proc., a wyprzedaż na niektórych rynkach sięga nawet 3 proc. Większość głównych mediów podaje jeden kluczowy wątek, który steruje nastrojami inwestorów – COVID. Rosnąca ilość przypadków koronawirusa staje się ponownie problemem, ze względu na możliwe restrykcje, które mogą być wprowadzone w odpowiedzi na ten problem. A jest już on dosyć spory, gdyż tygodniowa średnia krocząca globalnie przekroczyła już pół miliona przypadków dziennie! Dodatkowo w Europie obserwujemy bardzo intensywne opady, które powodują ogromne straty ze względu na powodzie. Poza tym drugim czynnikiem, rynki powinny być jednak przyzwyczajone do ryzyka covidowego. Co więcej, utrzymująca się pandemia jest sygnałem dla rynków, że banki centralne oraz rządy nie usuną szybko wsparcia dla gospodarki oraz rynków. Co może stać za tymi znaczącymi spadkami? Obserwujemy dalszy problem inflacyjny. W Stanach Zjednoczonych inflacja wyskoczyła ostatnio wyraźnie ponad 5 proc., a ostanie dane w postaci oczekiwań inflacyjnych z Uniwersytetu w Michigan, po jednym miesiącu ulgi, pokazały dalszy wzrost! Konsumenci widzą już w perspektywie rocznej inflację na poziomie 4,8 proc! Utrzymanie oczekiwań na tak wysokim poziomie może doprowadzić do dalszego nasilenia się popytu, co faktycznie utrzyma inflację na wysokim poziomie. Dodatkowym czynnikiem są obawy, że obecne środki pompowane na rynek wcale nie odnoszą oczekiwanych rezultatów, a jedynie prowadzą do inflacji cen aktywów inwestycyjnych. Warto jednak pamiętać, że rynek od pewnego czasu prosił się o korektę i szukał sposobu na wyłamanie się z niskiej zmienności. Lipiec czy w zasadzie cały okres wakacyjny charakteryzuje się wzrostami patrząc na sezonowość. Jeśli nie dojdzie do znalezienia mocnego argumentu za spadkami, może się okazać, że będzie to bardzo krótkotrwała korekta. Czynnikiem, który może doprowadzić do wzrostów może być sezon wyników z Wall Street. Jeśli inwestorzy spojrzą na wyniki spółek technologicznych łaskawym okiem, możemy zaobserwować powrót do ataku historycznych szczytów.

Spadek euro?

Kurs euro do dolara zdaniem analityków banku inwestycyjnego UBS po okresie demonstracji siły ze strony europejskiej waluty czeka spadek w 2022 r. Ich zdaniem, silny wzrost gospodarczy w UE wspierany Funduszem Odbudowy będzie wspierał euro, ale zapowiedzi zacieśniania polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną dadzą już o sobie znać w przyszłym roku, gdy EBC będzie raczej pozostawał gołębi.  Kurs euro do dolara (EUR/USD) czekać ma deprecjacja w 2022 r., jak uważa UBS. Zdaniem analityków banku istnieją dwa zasadnicze powody na skierowanie szali umocnienia w kierunku dolara. Wymieniają oni zaskakujący jastrzębi zwrot ze strony Fed/FOMC w połowie czerwca zapowiadający wcześniejsze podniesienie stóp procentowych, ale także zwalniające tempo globalnej odbudowy gospodarczej z uwagi na rozprzestrzenianie się nowych, bardziej agresywnych wariantów COVID-19. – Ostatnie spotkanie Fed zasugerowało, że nie wszyscy członkowie Fed są gotowi do spojrzenia ponad obecną falę inflacji i chęci dyskusji o normalizacji polityki pieniężnej. To wywołało nieznaczny wzrost rentowności obligacji 2-letnich oraz spadek 10-letnich. W konsekwencji, zabezpieczanie pozycji w USD stało się nieco bardziej drogie, co zwiększyło rolę czynników zachęcających do trzymania niezabezpieczonych pozycji w USD, a to zwiększyło popyt na amerykańską walutę. – stwierdzili analitycy UBS. Zwrócili oni uwagę na to, że sygnały ze strony Fed i reakcja rynku dłużnego była dość słaba na takie postanowienia amerykańskiego banku centralnego. – Z tego powodu, zmieniamy nasze nastawienie z niedźwiedziego do neutralnego wobec USD, ale nie do byczego, na kolejne 3-6 miesięcy. – podkreślili.

Patrząc na czynniki po drugiej stronie pary EUR/USD, strefa euro notuje solidne wskaźniki wzrostu wskutek otwierania gospodarek. Rola Funduszu Odbudowy stymulującego wzrost gospodarczy ma być dość istotna, ale jednocześnie inflacja czy oczekiwania wobec niej nie powinny być zagrożeniem. – Z tego względu podtrzymujemy nasz pogląd, że euro powinno odczuć szeroko znaczące wsparcie w II połowie tego roku. – zaznaczyli analitycy UBS. – W następnym roku sądzimy, że rynki skupią się na USD oraz GBP, ale takżę innych walutach takich jak np. CAD, NOK czy NZD. Waluty krajów, gdzie stopy są ujemne, jak EUR, CHF czy JPY, będą raczej ostatnimi do zmiany kierunku, a nie jest jeszcze jasne jak mocny będzie wpływ wygaszenia obecnych działań wspierania gospodarki i rynków. – dodali. Eksperci z UBS nie spodziewają się jednak gwałtownego spadku EUR/USD. Ich zdaniem, pandemia pokazała, że banki centralne są gotowe na wykładanie dużych środków na ratowanie gospodarek. Co więcej, bezprecedensowa ekspansja monetarna doprowadziła do gigantycznego zwiększenia bilansu Fed, a to ograniczyło znacznie wzrostowy potencjał tej waluty. – Prognozujemy okres siły USD pod koniec naszego horyzontu prognozowego i w kolejnych kwartałach. Dla EUR/USD w nadchodzących miesiącach zalecamy kupowanie po 1,16 dol. i sprzedawanie powyżej 1,20 dol., a nawet po 1,22 dol. Zdaniem analityków UBS, kurs EUR/USD do końca 2021 roku wybije do poziomu 1,20 dol., ale już w marcu 2022 roku zobaczymy powrót do 1,18 dol., by potem w połowie 2022 roku ujrzeć nawet deprecjację do 1,15 dol.