Złoto tanieje

Cena złota spot w czwartek rano spada już trzecią sesję z rzędu opadając poniżej 1890 dol. za uncję w oczekiwaniu na spotkanie Europejskiego Banku Centralnego oraz publikację danych dotyczących inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Cena za złoto spot w porannej części czwartkowej sesji opada o 0,13 proc. do 1886 dol. za uncję. To już trzecia spadkowa sesja z rzędu, choć trzeba zaznaczyć, że zakres zniżki jest dość mały.  Jeszcze 1 czerwca notowania kruszcu wyznaczyły 5-miesięczne maksima na 1916 dol. za uncję, po trwającym od początku tego kwartału rajdzie rozpoczętym na lokalnych minimach na 1680 dol. za uncję.

Rynek metali szlachetnych cechuje się w ostatnich dniach niską zmiennością wyczekując publikacji danych inflacyjnych za maj ze Stanów Zjednoczonych, które pojawią się w czwartek wieczorem. Zaprezentowany miesiąc temu zannualizowany odczyt za kwiecień (+4,2 proc.) okazał się najwyższy od września 2008 roku, czyli czasów poprzedniej dużej recesji. Jeśli opublikowany dzisiaj odczyt okaże się wyższy od oczekiwań, to wbrew przeważnie przyjmowanej zasadzie, że złoto drożeje, gdy inflacja jest wysoka, może dojść do realizacji przeciwnego scenariusza. Potencjalnie, wyższy odczyt inflacji CPI w USA może w krótkim terminie być niedźwiedzim bodźcem dla cen złota, bowiem może to oznaczać pojawienie się głosów o podwyższeniu stóp procentowych przez Fed.

Na ten moment amerykański bank centralny wciąż trzyma się swoich zapowiedzi, że podwyżki stóp procentowych nie nastąpią prędko. Jednak szereg ekspertów sądzi, że gdy inflacja okaże się wysoka, to Fed zareaguje wcześniej. Być może odpowiedź poznamy niedługo, bowiem sesja Q&A z  przedstawicielami Rezerwy Federalnej odbędzie się w przyszłym tygodniu.  Analitycy w dużej mierze są przekonani, że EBC nie zaprezentuje żadnych zmian zarówno w kwestii stóp procentowych czy redukcji programu skupu aktywów, przynajmniej w najbliższym czasie.

 

Dziś premiera najszybszego auta świata produkowanego seryjnie

Akcje Tesla Inc. w środę spadły o 0,80 proc. do 598,78 dol. kontynuując przecenę z wtorkowej sesji, która po sporym skoku w górę wskutek publikacji danych sprzedażowych, również zakończyła się na minusie. Po czwartkowej sesji Tesla planuje zaprezentować nową wersję Modelu S, która według zapewnień Elona Muska, ma być najszybszym samochodem produkowanym seryjnie w historii. Tesla Inc. zamierza wypuścić na rynek nową bogatszą wersję Modelu S, aby zareagować na konkurencję marek takich jak Mercedes czy Porsche w segmencie elektrycznych samochodów luksusowych. Prezentacja będzie miała miejsce w środę.

Model S to już niemal 10-letnia konstrukcja. Produkcja tego pojazdu rozpoczęła się 2012 roku i sporo namieszała na rynku zmieniając pogląd konsumentów na pojazdy elektryczne. Wcześniej, elektryki kojarzyły się przede wszystkim z małymi hatchbackami, które wymagają częstego “tankowania”. Nowoczesny, sportowy sedan z dużą mocą i zasięgiem – to nie było pierwsze skojarzenie na słowa “samochód elektryczny”. Prezentacja nowej wersji Modelu S, nazwanej “Plaid” odbędzie się   dziś wieczorem w formie transmisji na żywo z fabryki we Fremont w Kalifornii. Publiczność oczekuje, że to sam Elon Musk wystąpi w roli mistrza ceremonii. CEO Tesli gorąco agituje debiut Model S Plaid poprzez swój twitterowy profil: – 0 do 60 mil na godzinę w zaledwie 2 sekundy. Najszybszy samochód z linii produkcyjnej jakiejkolwiej klasy. To trzeba poczuć, żeby w to uwierzyć. – reklamował nowy produkt CEO Tesli.  Nowy Model S Plaid został wyceniony na 129 tys. dol. wobec 79 tys. dol. za Model S w wersji “Long Range”. To 10 tys. więcej niż wynikałoby z informacji prezentowanych przez Teslę jeszcze przed tygodniem.  Wiadomo już jednak, że jeszcze bogatszy Model S Plaid+ nie będzie wdrożony. Ta wersja miała dysponować 33 proc. większym zasięgiem niż Plaid z uwagi na użycie nowej technologii ogniw 4680. – Plaid+ jest odwołany. Nie ma potrzeby go produkować, bo Plaid jest tak samo dobry. – żartował Musk.