Ropa wciąż drożeje

Cena ropy naftowej systematycznie drożeje wraz z globalnym ożywieniem gospodarczym. OPEC+ trzymał się swojego planu ostrożnego zwiększania produkcji zgodnie z oczekiwaniami, ale nie rozmawiano o tym, jakie będzie stanowisko kartelu po lipcu. Biorąc pod uwagę prognozowany szybki wzrost popytu, rynek w ciągu najbliższych sześciu miesięcy będzie musiał liczyć się ze znacznym deficytem. Ostrożny powrót grupy na rynek, niezależnie od produkcji irańskiej, stworzył warunki do wzrostu cen ropy WTI powyżej 70 USD za baryłkę, twierdzi Bart Melek, szef strategii towarowej w TD Securities.
OPEC+ utrzymał swój powszechnie oczekiwany plan zwiększenia produkcji w lipcu. Kartel pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej zabrzmiał optymistycznie w sprawie ożywienia światowego popytu na ropę. Grupa producentów zgodziła się utrzymać dotychczasowy plan podniesienia kwot produkcji ropy o 350 000 baryłek dziennie w czerwcu i 440 000 baryłek dziennie w lipcu.
Biorąc pod uwagę prognozowany wzrost popytu o ponad 5 mln baryłek dziennie w drugiej połowie 2021 r., prawdopodobnie w ciągu najbliższych sześciu miesięcy wystąpi znaczny deficyt. – Planowana podaż przez OPEC+ nie nadąży za wzrostem popytu, więc można argumentować, że grupa producentów prawdopodobnie zwiększy produkcję po złagodzeniu tych zagrożeń. Uważamy, że kartel chce odzyskać swój udział w rynku i nie chce skoku cenowego, który mógłby zachęcić amerykańskich producentów łupków do zwiększania produkcji lub niszczenia popytu. Jakikolwiek wzrost podaży nie zostanie ogłoszony, dopóki kwestia produkcji w Iranie nie będzie jasna – napisano w raporcie. – Spodziewamy się, że światowy rynek ropy w najbliższym czasie pozostanie w znacznym deficycie, co sprzyja wzrostowi cen. W związku z tym można rozsądnie powiedzieć, że WTI prawdopodobnie przebije się przez opór 70 USD za baryłkę, ale nie wzrośnie znacznie powyżej na stałe, ponieważ obecnie moce OPEC+ zostają ponownie zwiększane wraz ze wzrostem produkcji w Iranie – podsumowano.

Kryptowaluty wedlug eksprezydenta

Bitcoin to scam – tak krótko najpopularniejszą kryptowalutę podsumował sam Donald Trump. Zapomniany przez media były prezydent Stanów Zjednoczonych w dobrze sobie znanym kontrowersyjnym stylu chce powrócić do internetowej sławy po tym, gdy twitterową uwagę gawiedzi odebrał mu Elon Musk. Bitcoin ma być oszustwem, jak uważa były prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump. Choć porażka w wyborach prezydenckich zapewne zabolała Trumpa, to po kilkumiesięcznym przeboleniu przegranej Trump wraca do mediów głosząc kolejne kontrowersyjne słowa.
– Bitcoin po prostu wygląda na oszustwo. – rozpoczął Trump. – Nie lubię go, ponieważ jest to kolejna waluta rywalizująca z dolarem. – W skrócie, to waluta rywalizująca z dolarem. – podkreślił ponownie Donald Trump, który doskonale znany jest ze swojego stylu licznych powtórzeń. – Chcę, żeby dolar był walutą świata, zawsze o tym mówiłem. – dodał Trump, który niekoniecznie zawsze tak mówił, jednak znany jest z przypisywania sobie trafnych analiz po fakcie. Były prezydent został spytany także o to, czy inwestuje obecnie na rynku akcyjnym: – Nie w tym momencie. Nie inwestuję w tym momencie. W przeszłości tak, ale nie teraz. Sądzę, że rynek jest zbyt wysoko.
Wypowiedź Trumpa dotycząca bitcoina nie powinna być zaskoczeniem. Polityk i miliarder wielokrotnie podkreślał swoje stanowisko wobec kryptowaluty. Jeszcze w trakcie swojej prezydentury, w 2019 roku Trump zaznaczył, że nie jest fanem bitcoina i kryptowalut. Jego zdaniem, wysoka zmienność notowań bitcoina jest jego największą wadą, a sama kryptowaluta nie jest także pieniądzem. Według pogłosek krążących w politycznych kuluarach, Trump miał kiedyś powiedzieć Sekretarzowi Skarbu USA, Steve’owi Mnuchinowi, że wartość bitcoina jest wyssana z palca. Co więcej, jeszcze pod koniec prezydentury Trumpa krążyły plotki o tym, że Departament Skarbu pracuje nad regulacjami kryptowalutowymi uderzającymi nawet w prywatne portfele BTC. Administracja Bidena nie jest jednak wcale bardziej liberalna, a prace nad tymi przepisami mają trwać nadal.