Czekanie na impuls

Poniedziałek był spokojny, ale zarazem bardzo optymistyczny na rynkach. Notowania niemieckiego DAXa po raz kolejny odnotowały rekord, blisko rekordów było na Wall Street, zyskiwał złoty. Po raz kolejny rynek świętował… słabe dane z USA. Podobnie jak w kwietniu, w maju przyrost zatrudnienia w USA okazał się nieco rozczarowujący. Wyniósł 559 tys. i choć był wyższy niż w poprzednim miesiącu (278 tys.), okazał się mniejszy od oczekiwań (660 tys.) i przede wszystkim od wartości, na którą wskazał publikowany dzień wcześniej raport ADP (978 tys. w samym sektorze prywatnym). Książkowa reakcja rynków byłaby pozytywna w czwartek (mocne dane) i negatywna w piątek (słabsze dane), ale stało się dokładnie odwrotnie! Dlaczego? Inwestorzy zdają sobie sprawę z tego, że wysokie wyceny rynkowe będą trudne do utrzymania bez nadzwyczajnej polityki Fed. Po wzroście inflacji ta stała się coraz trudniejsza do uzasadnienia, dlatego Fed uczynił z wzrostu zatrudnienia brakujący element. Mamy zatem paradoks, kiedy inwestorów cieszą gorsze dane.

Dow Jones spadł o 0,4 proc., a S&P500 stracił mniej niż 0,1 proc. Nasadaq kończył sesję zwyżką o 0,5 proc. Bliskość maksimów S&P500 i Dow Jones hamowała inwestorów z amerykańskiego rynku akcji w poniedziałek w związku z brakiem mocnych argumentów przemawiających za kontynuacją wzrostu z końca ubiegłego tygodnia. Rynek czeka na czwartkowe dane o inflacji. Uzgodnione przez G7 podczas weekendu wprowadzenie minimalnej globalnej stawki podatku dla firm, którego celem są internetowi giganci, nie wystraszyło inwestorów. Na dość sennym rynku ożywiony był głównie handel akcjami spółek memowych. AMC Entertainment (14,8 proc.), ich obecny „król”, którego wartość wzrosła o 85 proc. tylko w ubiegłym tygodniu, był w poniedziałek liderem rynku pod względem liczby handlowanych akcji. Wśród “normalnych spółek” gwiazdą sesji był Biogen (38 proc.), którego lek na na chorobę Alzheimera został zatwierdzony przez amerykański Urząd Żywności i Leków (FDA).

Przeprowadzone w poniedziałek przez Fed operacje reverse repo przyciągnęły rekordowe 486,1 mld dolarów gotówki, pisze Reuters. Agencja zwraca uwagę, że instytucje finansowe pożyczały bankowi centralnemu na zerowy procent, co świadczy o niewielkich możliwościach inwestycji w środowisku niskich stóp. Reuters podkreśla również, że rynek finansowy został zalany w ostatnich miesiącach pieniędzmi z programu zakupu aktywów przez Fed, a także gotówką płynącą z rządu do instytucji, firm i osób prywatnych w ramach wsparcia finansowego. Te pieniądze „ściągał” z rynku bank centralny w mechanizmie uruchomionym w 2013 roku w celu likwidowania nadmiernej płynności na rynku repo.

 

W kwietniu Amerykanie jednak nie poszaleli

Kwietniowy przyrost kredytu konsumenckiego w Stanach Zjednoczonych okazał się słabszy od oczekiwań analityków. Zastanawiający jest zwłaszcza spadek zadłużenia z tytułu kart kredytowych. W kwietniu długi konsumpcyjne Amerykanów zwiększyły się o 18,6 mld dolarów, osiągając rekordowy poziom 4 237,5 mld dolarów i już wyraźnie przekraczając przedcovidowy rekord z lutego 2020 (4 218,4 mld USD) – wynika z danych Rezerwy Federalnej. Niemniej jednak był to przyrost niższy od mediany szacunków ekonomistów wynoszącej 21,1 mld USD. Co więcej, przyrost za marzec istotnie zrewidowano w dół: z 25,8 mld do 18,6 mld USD.

Z najnowszego raportu Rezerwy Federalnej wynika, że za ok. trzy czwarte kredytu konsumenckiego odpowiadają zobowiązania z tytułu kredytów studenckich (1,73 bln USD na koniec I kw. 2021 r.) oraz kredytów samochodowych (1,24 bln USD). I te długi systematycznie rosną od dekady. Po roku 2010 odnotowano tylko dwa miesiące ich nominalnego spadku (ostatni w kwietniu 2020). Co jednak jest dość zaskakujące, od marca 2020 roku maleje zadłużenie z tytułu kredytu odnawialnego, co w amerykańskich warunkach oznacza przede wszystkim długi zaciągane za pomocą kart kredytowych. W kwietniu odnawialny kredyt konsumencki zmalał o blisko 2 mld USD. Łącznie od lutego 2020 zadłużenie z tego tytułu obniżyło się o 133,9 mld USD.

Warto dodać, że (zwłaszcza) w marcu i kwietniu do Amerykanów trafiały covidowe zapomogi wyasygnowane w ramach trzeciego już „pakietu stymulacyjnego”. Zdecydowana większość dorosłych otrzymała po 1400 dolarów na głowę. Dane za marzec pokazały, że przeszło jedną trzecią dochodów gospodarstw domowych w USA stanowiły transfery otrzymywane od rządu. Ponadto do końca sierpnia budżet federalny oferuje dodatkowe zasiłki dla bezrobotnych w kwocie 400 USD miesięcznie. W efekcie czego niemała część Amerykanów pozostająca bez pracy otrzymuje teraz wyższe dochody z zasiłków, niż mogłaby zarobić w legalnej pracy.