Jest następca Buffetta

Warren Buffett potwierdził pogłoski co do tego, że jego następcą w Berkshire Hathaway zostanie Greg Abel, jeden z obecnych pracowników. Wcześniej, rynkowe kuluary analizowały fragment wypowiedzi wieloletniego wspólnika Buffetta, Charliego Mungera brzmiący: “Greg podtrzyma tradycję”.  Buffett w sierpniu tego roku ukończy 90 lat i choć wielokrotnie udowadniał, że jego sędziwy wiek nie jest żadną przeszkodą w prowadzeniu przez niego swojego biznesu, to finalnie uchylił on rąbka tajemnicy i zdradził, kto będzie jego następcą. Wcześniej, Charlie Munger, aż 97-letni wspólnik Buffetta napomknął o potencjalnym przyszłym szefie Berkshire Hathaway.  Mowa o 58-letnim Gregu Able’u, który w Berkshire Hathaway zajmuje się biznesami niezwiązanymi z ubezpieczeniami. Oprócz tego, jest także CEO Berkshire Hathaway Energy, spółki córki będącej holdingiem spółek z branży energetycznej w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Niemniej, Buffett na ten moment nie zamierza ustępować. – Dyrektorzy są w porozumieniu, że jeśli coś miało by mi się stać choćby wieczorem, to Greg będzie tym, którzy przejmie po mnie stery. – stwierdził Warren Buffett w rozmowie dla CNBC.  Wielu rynkowych ekspertów już wcześniej spekulowało o tym, kto zostanie następcą “Wyroczni z Omaha”. Jednym z potencjalnych kandydatów był Ajit Jain, ktory zajmował się biznesami Berkshire powiązanymi z ubezpieczeniami. Finalnie, zadecydować miała 10-letnia różnica wieku między Jainem i Abelem. – Szansa, że ktoś zaliczy 20-letni staż robi naprawdę dużą różnicę. – zaznaczył Buffett.  W marcu tego roku, Buffettowi udało się dołączyć do niezwykle elitarnego grona. Właśnie wtedy, jego majątek przekroczył 100 mld dol., dzięki czemu stał się czwartym w historii bogaczem, któremu udało się to dokonać. W tym klubie są także: Jeff Bezos, Elon Musk i Bill Gates.

 

Szczep się rozważnie!

Szefowa Komisji Europejskiej zapowiedziała już, że Unia Europejska pozwoli na wjazd tym Amerykanom, którzy zostali zaszczepieni zaakceptowanym przez amerykański urząd regulacyjny preparatem. Oznacza to, że te osoby, które przyjęły chińskie szczepionki Sinovac czy Sinopharm, prawdopodobnie w najbliższej przyszłości nie będą mogły przylecieć do Europy, co może mieć poważne konsekwencje dla globalnej aktywności biznesowej oraz ożywienia w turystyce. W czerwcu UE planuje wprowadzić tzw. paszporty szczepionkowe, dzięki którym osoby zaszczepione, ozdrowieńcy oraz osoby uznane za odporne na Covid-19, uzyskają możliwość podróżowania. Według projektu regulacji, w sprawie której toczą się negocjacje pomiędzy Parlamentem Europejskim, a rządami państw UE, wszystkie szczepionki zaakceptowane przez europejskiego regulatora będą uznawane podczas podróży, a państwa UE są zachęcane do uznania szczepionek zaakceptowanych przez WHO oraz do uznawania certyfikatów wydawanych przez państwa spoza Wspólnoty. Ostateczna decyzja o tym, które szczepionki będą uznawane, leży jednak w gestii danej państwa członkowskiego.

Powoli wraca perspektywa przywrócenia globalnych podróży. Przy tej okazji coraz więcej osób odkrywa, że wybór szczepionki może mieć duży wpływ na to, dokąd będą mogli pojechać, ponieważ różne kraje uznają tylko wybrane preparaty. W miarę postępowania procesu szczepień, powoli wyłania się krajobraz zgód i pozwoleń poszczególnych państw, które będą miały duży wpływ na to, kto i do jakich krajów będzie mógł podróżować oraz gdzie będzie mógł pracować. Dla obywateli Chin, którzy podróżują regularnie za granicę, a także dla przedstawicieli państw Zachodu, którzy chcą robić interesy w Państwie Środka, rodzi się tym samym poważny dylemat – którym preparatem się szczepić? Chiny jak dotąd uznają tylko chińskie szczepionki, które z kolei nie są zaakceptowane w USA i w Europie Zachodniej.  Dla milionów osób na całym świecie, które nie mogą wybrać sobie szczepionki, stwarza to poważny problem biznesowy, gdyż pomimo pełnego zaszczepienia nie będą mogli podróżować do określonych krajów. Może mieć to poważny wpływ na międzynarodową aktywność biznesową oraz branżę turystyczną.