Tym razem mieliśmy do czynienia ze zwiększoną zmiennością w obie strony. Przez pierwsze dwie sesje amerykańskie indeksy zanotowały wyraźne spadki, a w środę miało miejsce silne odbicie. W czwartek ich wartość znów obniżyła się do okolic wtorkowych dołków. Natomiast w piątek nastąpił potężny wzrost. Ostatecznie tydzień został rozegrany na remis – wartości indeksów nie uległy wyraźnej zmianie, więc długoterminowa tendencja wzrostowa zdołała się utrzymać. Którzy rynkowi giganci poradzili sobie w tym tygodniu najlepiej? Zdecydowanie silny impuls wzrostowy pokazało największe przedsiębiorstwo komunikacyjne na świecie – AT&T. W czwartek firma opublikowała swoje wyniki finansowe za pierwszy kwartał bieżącego roku. Eksperci oczekiwali przychodów w wysokości 42,69 miliarda dolarów i zysku netto w wysokości 0,78 USD na akcję. W praktyce przychody wyniosły 43,9 miliarda dolarów, a zysk netto 1,04 USD na akcję. Te wyniki oczywiście bardzo ucieszyły inwestorów i w konsekwencji spółka zanotowała tygodniowy wzrost w wysokości 4,9 proc.

Jeszcze lepiej poradził sobie medyczny koncern Danaher, który w tym tygodniu poszedł w górę o 6,9 proc.On także w czwartek opublikował wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2021 i wyniki okazały się znacznie lepsze od prognoz. Przychody wyniosły 6,86 miliarda dolarów (wobec oczekiwanych 6,26 miliarda ), a zysk netto na akcję wyniósł aż o 2,52 USD – przy oczekiwanych 1,74 $. Na drugim biegunie znalazły się z kolei takie spółki, jak Intel (spadek o 8,5 proc.) i Netflix (7,5 proc. w dół). To one odpowiadały w największym stopniu za słabszą kondycję amerykańskiego rynku. Pierwszy kwartał 2021 roku w wykonaniu najsłynniejszego producenta procesorów na świecie nie był zbytnio udany. Intel nie tylko odnotował spadek przychodów generowanych z centrów danych, ale i mocną zniżkę marży zysku brutto. Przychody firmy ogółem spadły o 1 proc. do 19,7 miliarda dol. Zysk netto, obciążony kosztami ugody prawnej, zamknął się kwotą 3,4 miliarda dolarów.

Co prawda w odniesieniu do prognoz jakie publikowali analitycy, wyniki okazały się nieco lepsze, jednak eksperci podkreślają jakie negatywne tendencje się ujawniają. Otóż stosunek przychodów pozostałych po odjęciu kosztów produkcji wyniósł 55,2%, czyli o ponad pięć punktów procentowych mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej. Jest to kluczowy wskaźnik siły produkcji i cen produktów. Intel w przeszłości regularnie zapewniał marże wynoszące powyżej 6o proc. Mało tego, prognozuje się, że w tym roku fiskalnym sprzedaż spadnie o 10 proc, po tym jak w poprzednim roku wzrosła o 8 proc. Dlaczego tak się dzieje? Podstawowym powodem jest silna konkurencja. Czasy, w których Intel trzymał w garści większość rynku minęły. Jeszcze w ubiegłym roku firma straciła miano najbardziej wartościowej firmy półprzewodnikowej. Została ona wyprzedzona przez prężnie rozwijającą się Taiwan Semiconductor Manufacturing. W tym roku przerosła ją także Nvidia.Ostatnie miesiące jasno sugerują, iż ten legendarny producent procesorów najlepsze czasy ma już za sobą. W tym tygodniu kurs jego akcji spadł aż o 8,5 proc.

Jednak nie tylko Intel rozczarował inwestorów w tym tygodniu po publikacji wyników finansowych za pierwszy kwartał bieżącego roku. Taki sam los spotkał dobrze wszystkim znaną spółkę Netflix. Rozczarowała ona inwestorów słabszym przyrostem liczby użytkowników i jeszcze słabszymi prognozami na kolejny kwartał. Otóż Netflix wykazał, że liczba opłacanych subskrypcji w pierwszych trzech miesiącach 2021 roku wzrosła o 3,98 miliona. To wynik zdecydowanie słabszy od 8,5 miliona w poprzednim kwartale oraz zaskakująco wyraźnie poniżej 6,25 miliona oczekiwanych przez analityków. Co gorsza, zarząd spodziewa się, że w trwającym właśnie kwartale baza abonentów zwiększy się jedynie o milion, co byłoby najniższym przyrostem w całej historii spółki i wynikiem czterokrotnie gorszym niż oczekiwali eksperci. Spółka tłumaczy, że w okresie pandemii spadło tempo produkcji programów telewizyjnych i filmów. Spodziewa się wyraźnego wzrostu liczby subskrybentów w drugiej połowie roku, kiedy wprowadzi do oferty nowe seriale i filmy. Co ciekawe, pozostałe informacje opublikowane w raporcie wcale nie wyglądały źle. W pierwszym kwartale przychody Netflix wzrosły rok do roku o 24 proc., do 7,16 miliarda dolarów i okazały się zgodne z wcześniejszymi prognozami przedstawionymi przez spółkę. Zysk na akcję wyniósł 3,75 USD, a rynek oczekiwał znacznie słabszego wyniku w wysokości 2,97 USD na akcję. Netflix poinformował ponadto, że przyjął plan skupu akcji własnych o wartości do 5 miliardów dolarów. Program skupu ma się rozpocząć w 2021 roku i nie ma określonej daty zakończenia. Największym wygranym tego tygodnia okazała się spółka biofarmaceutyczna Brooklyn ImmunoTherapeutics. Specjalizuje się ona w opracowywaniu immunoterapii do leczenia raka. W minionym tygodniu nabyła ona licencji na platformę technologiczną mRNA w celu opracowania genetycznie modyfikowanych komórek dla wielu nowotworów i chorób krwi. Zakup kosztował milion dolarów, lecz jest to wielkie wydarzenie dla firmy. Modyfikacja genów to technika badawcza używana do dodawania, usuwania lub korygowania materiału genetycznego pacjenta w celu leczenia choroby. Badania sugerują, że modyfikacja genów u pacjentów może potencjalnie skutkować wyleczeniem wielu chorób genetycznych. Licencjonowana platforma obejmowałaby przeprogramowanie komórek mRNA, modyfikację genów w oparciu o mRNA, białko modyfikujące geny oraz specjalistyczny system dostarczania lipidów ToRNAdo, który zapewnia wydajne dostarczanie mRNA do skóry, mózgu, oczu i płuc. Inwestorzy jednak nie zwrócili uwagi na te pozytywne informacje. Skoncentrowali się na negatywnych aspektach raportu, a ich rozczarowanie było tak duże, że cena akcji spadła w tym tygodniu aż o 7,5 proc. Inwestorzy zareagowali na tę bardzo istotną dla rozwoju spółki wiadomość, niezwykle entuzjastycznie. Poprzedni tydzień akcje Brooklyn ImmunoTherapeutics zakończyły po cenie 7,94 USD. NAtomiast w ostatni piątek, po kilku dniach silnych wzrostów, cena zamknięcia wyniosła 16,16 USD. Oznacza to niewiarygodny tygodniowy wzrost w wysokości 103,5 proc.