Ropa czyli „czarne złoto”

Wczoraj na rynku ropy naftowej najważniejszym wydarzeniem było spotkanie przedstawicieli krajów OPEC+, podczas którego zapadła decyzja na temat planów wydobywczych producentów ropy naftowej w kwietniu. Decyzja nie była dużym zaskoczeniem, ale jednak nie była również bazowym scenariuszem oczekiwanym na rynku. OPEC+ zdecydował o przedłużeniu dotychczasowych limitów produkcji ropy naftowej na kwiecień. Jednocześnie – co może nawet jest bardziej istotne w kontekście cenotwórczym – Arabia Saudyjska utrzymała swoje dodatkowe cięcia produkcji o ok. 1 mln baryłek dziennie. Co prawda OPEC+ wskazywał na swoje ostrożne podejście do podnoszenia wydobycia, ale mimo wszystko na rynku sądzono, że dojdzie choćby do niewielkiego podniesienia produkcji. Na reakcję po decyzji OPEC+ nie trzeba było czekać. Analitycy ruszyli do podnoszenia projekcji cen ropy. Jednymi z pierwszych są z banku Goldman Sachs, informuje Reuters.  Na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni obserwowaliśmy wzmożone wysiłki banków centralnych próbujących za pomocą interwencji (głównie) słownych powstrzymać wzrost rentowności obligacji. Z drugiej jednak strony, rynki dostawały kolejne argumenty przemawiające za ryzykiem wzrostu inflacji. Wczoraj cegiełkę dołożył OPEC.

 

Ceny żywności szaleją

Dziś największym globalnym wyzwaniem jest walka z koronawirusem. Świat stara się zaszczepić jak największą liczbę ludzi w jak najkrótszym czasie, co ma być najszybszą drogą do zakończenia pandemii. Jednak dla niektórych rządów i gospodarek pojawiło się już inne wyzwanie: globalne ceny żywności są najwyższe od ponad sześciu lat. Duży popyt ze strony Chin, wrażliwe łańcuchy dostaw i niekorzystna pogoda to powody, przez które globalne ceny żywności są najwyższe od ponad sześciu lat. Jak twierdzą niektóre banki, świat zmierza w stronę „supercyklu” towarowego. Od początku roku w Sudanie odbywają się protesty, a obawy o dostęp do żywności przyczyniły się do konfliktów w Libanie i Tunezji. W Indiach rolnicy zbuntowali się przeciwko próbom obniżenia cen. Rosja i Argentyna ograniczyły dostawy surowców rolnych do innych państw, aby obniżyć ceny na rodzimym rynku. Nawet bogate kraje, takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, rozważają wprowadzenie możliwych limitów cenowych niektórych produktów spożywczych. Oczywiście wpływ drożejącej żywności na społeczeństwo jest różny w poszczególnych krajach. W bogatych państwach zachodnich może to być przyczynek do zmiany marki produktu na nieco tańszy. W najbiedniejszych krajach może to oznaczać wybór między wysłaniem dziecka do szkoły, a wyjazdem w celu zarabiania większych pieniędzy. Jednak największy widoczny wpływ na obywateli rosnące ceny mogą mieć w największych krajach o średnim dochodzie. Są to jedne z najbardziej zaludnionych miejsc na świecie, w których koszty żywności stanowią większą część koszyka cen konsumpcyjnych. Według Oxford Economics Ltd. to: Brazylia, Rosja, Nigeria, Turcja i  Indie.

 

Półprzewodniki  – produkt pilnie poszukiwany

Nagły niedobór półprzewodników na świecie zakłóca produkcję samochodów i ogranicza wzrost przychodów Apple. Jednak dla niektórych firm deficyt ten stał się dobrodziejstwem. Producenci sprzętu do produkcji chipów zyskują na kryzysie dostaw. Firmy produkujące maszyny i osprzęt do produkcji półprzewodników okazały się największymi zwycięzcami kryzysu podażowego. Producenci chipów spieszą się, aby zwiększyć moc produkcyjną fabryk, przez co popyt na urządzenie niezbędne do produkcji mikroprocesorów też rośnie, a wraz z nim wartość giełdowa spółek wytwarzających niezbędny park maszynowy. Applied Materials Inc., największy na świecie producent sprzętu, odnotował w tym roku wzrost o około 38 proc., co daje mu najlepszy wynik w indeksie sektora półprzewodników. Brooks Automation Inc., Lam Research Corp. i KLA Corp. wzrosły o ponad 21 proc., prawie dwukrotnie więcej niż w tym roku wynosił wzrost indeksu półprzewodników na Philadelphia Stock Exchange. Zwiększanie budżetów sprzętu przez głównych producentów chipów i rządy zaniepokojone zagraniczną dominacją zakładów produkcyjnych, daje Wall Street coraz większą pewność, że rajd w branży sprzętu typu semicap utrzyma się.

Niedobór jest problemem, którego jeszcze rok temu nikt się nie spodziewał. Szybko rozprzestrzeniający się wirus Covid-19 spowodował gwałtowny spadek działalności gospodarczej, gdy firmy rozpoczęły wysiłki w celu zmniejszenia produkcji w oczekiwaniu na spadek sprzedaży. Zamiast tego, po początkowym szoku, sprzedaż w wielu branżach gwałtownie wzrosła, a firmy zaczęły zwiększyć zapasy mikroprocesorów. Wielu producentów chipów produkuje obecnie z maksymalną wydajnością, a rządy nagle zaczęły postrzegać niedobory w rodzimych zakładach jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Prezydent USA Joe Biden podpisał w zeszłym tygodniu dekret wykonawczy dotyczący przeglądu krajowych łańcuchów dostaw półprzewodników i innych produktów. Chociaż nie oczekuje się żadnych szybkich rozwiązań, obserwatorzy branży twierdzą, że długoterminowy trend jest jasny: potrzeba więcej sprzętu. „Branża półprzewodników pracuje na pełnych obrotach, a firmy, które w przeszłości mogły niechętnie angażować się w nakłady inwestycyjne, teraz nagle próbują przyspieszyć ich wzrost” – powiedział Daniel Morgan z Synovus Trust Co., który jest właścicielem akcji Applied Materials. Firma Taiwan Semiconductor Manufacturing Co., która produkuje chipy dla Apple i Broadcom, planuje wydać 12 miliardów dolarów na budowę fabryki w Arizonie. Nakłady kapitałowe firmy Broadcom mogą wynieść nawet 28 miliardów dolarów, w porównaniu z 17 miliardami w 2020 roku.