Polska to wciąż biedny europejski kraj

Oglądając „Wiadomości” – wieczorny dziennik TVP można odnieść wrażenie, że jesteśmy już w czołówce najbogatszych państw Europy. Nic bardziej mylnego. Najnowsze dostępne dane Eurostatu dotyczące PKB liczonego na jednego mieszkańca pokazują, że w Unii Europejskiej istnieją znaczne różnice w zamożności zarówno między państwami członkowskimi UE, jak i wewnątrz samych państw. Wiodącym regionem w rankingu regionalnego PKB na mieszkańca wyrażonego w parytecie siły nabywczej w 2019 r. był Luksemburg, gdzie wskaźnik PKB per capita w PPS był na poziomie 260 proc. średniej UE. Kolejne najzamożniejsze obszary UE to południowe regiony Irlandii (240 proc.), czeska Praga (205 proc.), Bruksela w Belgii, region Eastern & Midland w Irlandii (po 202 proc.) i Hamburg w Niemczech (195 proc.). Wysoki PKB na mieszkańca w tych regionach można częściowo wytłumaczyć dużym napływem pracowników dojeżdżających do pracy (Luksemburg, Praga, Bruksela i Hamburg) lub dużymi aktywami kapitałowymi posiadanymi przez niektóre międzynarodowe koncerny, mające siedzibę w regionach – szczególnie w południowych, wschodnich i centralnych regionach Irlandii. Najbiedniejszymi regionami według danych Eurostatu są północno-zachodnia Bułgaria i francuska Majotta. W obu tych regionach PKB per capita w PPS był na poziomie 32 proc. średniej UE. Pozostałe regiony Bułgarii także znajdują się w dolnej części rankingu: północno-środkowy (35 proc.), południowo-środkowy (37 proc.), południowo-wschodni (40 proc.) i północno-wschodni (41 proc.). W przypadku Majotty niski poziom PKB na mieszkańca wyjaśniają głównie czynniki demograficzne – 44 proc. populacji ma mniej niż 15 lat.

W Polsce tylko jeden region może konkurować z bogatymi regionami Europy. W regionie warszawskim stołecznym, czyli Warszawie wraz z okalającymi ją gminami, PKB na mieszkańca wyrażony w standardzie siły nabywczej odpowiadał 160 proc. średniej UE w 2019 r. Pozostała cześć Mazowsza mała wskaźnik na poziomie 63 proc. średniej UE. Dane Eurostatu pokazują, że wszystkie regiony Polski poza stolicą wypadają znacznie poniżej średniej UE. W żadnym regionie, z wyjątkiem Warszawy, PKB na mieszkańca wyrażone w parytecie siły nabywczej nie przekroczyło poziomu 80 proc. średniej Wspólnoty. Najniższy dochód na mieszkańca wyrażony w PPS odnotowano w województwach lubelskim i warmińsko-mazurskim (po 50 proc. średniej UE). Niewiele lepiej było w przypadku podkarpackiego (51 proc.), świętokrzyskiego i podlaskiego (oba po 52 proc.).

 

Pandemia wstrzymała konsumpcję

Konsumenci zaoszczędzili podczas pandemii 2,9 bln dol. Ich pieniądze będą motorem napędowym gospodarczego odbicia. Gospodarstwa domowe z USA, Chin, Wielkiej Brytanii i największych gospodarek strefy euro zaczęły gromadzić zapasy gotówki. Koronawirus zmusił konsumentów do pozostania w domach oraz odciął ich od licznych możliwości wydawania pieniędzy. Biorąc pod uwagę, że w wielu krajach nadal obowiązują znaczące ograniczenia, a rządy prowadzą programy stymulujące gospodarki, wartość oszczędności prawdopodobnie nadal rośnie. Z danych zebranych przez Bloomberg Economics wynika, że około połowa (1,5 bln dol.) oszczędności znajduje się w rękach Amerykanów. To kwota odpowiadająca co najmniej dwukrotności średniego rocznego wzrostu PKB obserwowanego w tym kraju podczas ostatniej ekspansji i równowartość rocznego produktu krajowego Korei Płd. Rynkowi optymiści zakładają, że ponowne otwarcie gospodarek, w tym centrów handlowych, restauracji, obiektów rozrywkowych oraz sportowych doprowadzi do wydatkowego szaleństwa, które przełoży się na szybkie gospodarcze odbicie. Pesymiści rynkowi skłaniają się ku opcji, że duża część oszczędności zostanie przeznaczona raczej na pokrycie zadłużenia oraz odłożona do czasu, gdy sytuacja na rynku pracy poprawi i ustabilizuje się. Bloomberg Economics prognozuje, że wzrost wydatków amerykańskich gospodarstw domowych o równowartość zaoszczędzonej kwoty przełożyłaby się w 2021 roku na wzrost PKB na poziomie 9 proc. Obecna prognoza to 4,6 proc. Jeśli Amerykanie nie zaczną wydawać w ogóle swoich oszczędności, to wzrost ma wynieść prawdopodobnie w tym roku zaledwie 2,2 proc. Widzimy więc, w jak dużym stopniu jest on uzależniony od nastroju konsumentów.

Nie tylko Amerykanie więcej oszczędzają. Konta bankowe Chińczyków zostały uzupełnione w czasie pandemii o dodatkową kwotę 430 mld dol. Kolejne w zestawieniu oszczędzających są Japonia (300 mld dol.) oraz Wielka Brytania (160 mld dol.). Oszczędności w największych gospodarkach strefy euro wzrosły łącznie o 465 mld dol. – najwięcej w Niemczech – o 142 mld euro. Istotnym czynnikiem, który zniechęca do trzymania pieniędzy w banku i zachęca do wydawania są niskie stopy procentowe. Konsumenci mogą spodziewać się jednak z drugiej strony podniesienia podatków przez rządy w celu pokrycia kosztów państwowych programów ratunkowych. Należy jednak zwrócić uwagę na krajową strukturę oszczędności. Lwia część oszczędzających to bogate gospodarstwa domowe. Najuboższe zostały z pewnością już wcześniej w dużej mierze zmuszone do sięgnięcia po odłożone pieniądze.