Wzrosty na giełdach

Wszystkie główne amerykańskie indeksy odnotowały wzrosty w środę. Wyprzedaż akcji spółek technologicznych przyhamowała, a optymizm inwestorów powrócił po wystąpieniu szefa Fed Jerome’a ​​Powella, który ostudził obawy o nadchodzący wzrost inflacji. Styczniowy odczyt dotyczący zamówień na dobra trwałego użytku w Stanach Zjednoczonych zaskoczyły skalą wzrostu. Dynamika zwyżki była największa od sześciu miesięcy. Produkt krajowy brutto Stanów Zjednoczonych rósł w czwartym kwartale 2020 roku w tempie 4,1 proc. rocznie – wynika z danych Biura Analiz Ekonomicznych (BEA). Analitycy oczekiwali, że amerykański PKB wzrośnie o 4 proc. Taka sama wartość była pierwotnie prognozowana przez BEA w styczniu.

W tygodniu zakończonym 20 lutego po zasiłek dla bezrobotnych po raz pierwszy zgłosiło się 730 tys. mieszkańców USA. Oznacza to spadek liczby nowych wniosków o 111 tys. – wynika z danych Departamentu Pracy. Liczba “nowych” bezrobotnych była najniższa od trzech miesięcy. Zwolnienia pozostają na poziomie wyższym niż przed pandemią, ale tempo poprawy wzrasta wraz ze spadkiem liczby nowych przypadków koronawirusa.

Środowa sesja na rynku akcji w Europie rozpoczęła się mieszanie. Niemniej ostatecznie to kupujący utrzymali przewagę do końca dnia i główne europejskie indeksy giełdowe zamknęły się na plusie. Niemiecki DAX dodał 0,8 proc., z kolei francuski CAC40 zamknął się 0,31 proc. wyżej, a londyński FTSE100 zyskał 0,5 proc.

Wzrosty obserwowaliśmy także na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, gdzie indeks dwudziestu największych spółek dodał 0,8 proc. Niewykluczone więc, że korekta z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach została wykorzystana do zakupów. Wśród polskich blue chipów aż 17 spółek zakończyło sesję na plusie, jedna zamknęła się bez zmian, a dwie przeceniły się, jednak nie więcej niż 0,3 proc. Największe wzrosty obserwowaliśmy na akcjach Lotosu (+3,88 proc.) i Santander Banku (+3,52 proc.).

 

Rosja broni sie przed sankcjami

Rosja musi podjąć pilne działania, aby zmniejszyć wykorzystanie amerykańskiego dolara do minimum, zanim administracja Joe Bidena zwiększy skalę sankcji wobec Moskwy – uważa Siergiej Riabkow, zastępca rosyjskiego ministra spraw zagranicznych.  „Musimy się zabarykadować przed amerykańskim systemem finansowym i gospodarczym, aby wyeliminować naszą zależność od tego toksycznego źródła nieustannych wrogich działań” – powiedział w środę w Moskwie Siergiej Riabkow, jeden z czołowych rosyjskich dyplomatów. „Potrzebujemy zmniejszyć rolę dolara we wszelkich operacjach” – dodał.

Stany Zjednoczone w ostatnich latach przeprowadziły wobec Rosji ponad 90 rund sankcji, celując nimi w m.in. w państwowe banki, firmy, sektor gazowy, czołowych urzędników i oligarchów. Możliwe, że zakres działań USA zostanie jeszcze bardziej rozszerzony – wskazał Siergiej Riabkow. Napięcia na linii Moskwa-Waszyngton stale rosną i obecnie są nawet gorsze niż w czasach zimnej wojny – ostrzegł Riabkow. „Jeszcze nigdy nie było czegoś takiego, już nawet nie w kategoriach braku wzajemnego zaufania, ale wzajemnej wrogości” – dodał dyplomata. „Skala emocji jest bardzo wysoka i jeszcze przez długi czas nie będzie tutaj poprawy” – dodał.

Twierdzenia USA, że Waszyngton złagodziłby sankcje, gdyby Rosja zmienia swoją politykę, Riabkow nazwał „kłamliwymi”.

Rosja przygotowuje się na kolejne sankcje ze strony USA po tym, jak podjęto próbę otrucia lidera opozycji Aleksieja Nawalnego, a później osadzenia go w więzieniu. W trakcie ubiegłotygodniowego przemówienia podczas monachijskiej konferencji bezpieczeństwa Joe Biden stwierdził, że rozwiązanie problemu „rosyjskiej brawury i prób włamywania się do sieci komputerowych w USA i w Europie stało się krytycznie ważne dla ochrony naszego wspólnego bezpieczeństwa”. Prezydent Władimir Putin od lat dąży do zmniejszenia zależności Rosji od amerykańskich aktywów. W efekcie tych działań wartość złota w ramach rezerw rosyjskiego banku centralnego przekroczyła wartość dolara. Wciąż jednak Rosja w znaczniej mierze polega na amerykańskim dolarze, na przykład w obszarze handlu międzynarodowego czy jeśli chodzi o zadłużenie – prawie jedną czwartą rządowego długu posiadają zagraniczni inwestorzy.