Sesja na amerykańskich giełdach pod dyktando strony podażowej
Tendencja szczególnie mocno ujawniała się na rynku spółek technologicznych, na którym inwestorzy wycofywali się z udziałów największych koncernów high-tech. Dodatkowym motorem przeceny były dane z rynku pracy, które potwierdziły jego niepewne fundamenty i kruchość ożywienia. Wall Street doświadcza rynkowych fenomenów zwiastujących nadejście ostrej korekty. Hurraoptymistyczne nastroje inwestorów objawiły się w otoczeniu skrajnie wysokich wycen akcji i rosnących rynkowych stóp procentowych w USA. Po bardzo słabej czwartkowej sesji, zakończonej największym spadkiem indeksów od niemal trzech tygodni, piątkowy poranek za oceanem toczy się w zdecydowanie lepszych nastrojach. Rosnąca wycena kontraktów terminowych sugeruje kontratak ze strony obozu byków.
Minął już rok od początku panicznej wyprzedaży na światowych rynkach akcji i trzeba przyznać, że przez ten rok bardzo wiele się wydarzyło. Gospodarka światowa początkowo mocno ucierpiała, ale teraz wydaje się, że wychodzi już na prostą. Szybkie i skuteczne działania najważniejszych banków centralnych i rządów, polegające m.in. na masowym dodruku pieniądza sprawiły, że tempo wzrostu PKB wraca na właściwe tory. W gospodarce możemy wymienić cztery główne fazy, tj. kryzys, depresję, ożywienie i rozkwit. Oczywiście ciężko precyzyjnie wskazać, kiedy zmienia się faza cyklu gospodarczego, ale obecnie można zakładać, że gospodarka powinna zmierzać z fazy ożywienia do fazy rozkwitu.
Obserwowany w tym tygodniu duży apetyt inwestorów na ryzyko, związany z nadziejami na wyraźne ożywienie globalnej gospodarki po pandemii, w tym tygodniu mocno uderzył w ceny złota. Również odbicie wartości USD w górę, obserwowane w ostatnich tygodniach, pogłębiało spadki. Niemniej, na razie zarówno optymizm, jak i umocnienie USD, warto traktować jako przejściowy stan – dużym testem dla globalnej gospodarki będą kolejne miesiące, które pokażą, na ile pandemia faktycznie zaczyna ustępować.
Gotówka czy bitcoin wg Muska
Założyciel Tesli Elon Musk napisał na Twitterze, że “bitcoin jest po prostu trochę mniej głupią formą płynności niż gotówka”. “Gdy waluty fiducjarne mają negatywną realną stopę procentową, tylko głupiec nie szukałby innej opcji” – stwierdził Musk. I dodał, że bitcoin jest niemal tak zły jak pieniądz fiducjarny. “Kluczowym słowem jest “niemal” – napisał miliarder. Założyciel Tesli odniósł się do obecnej sytuacji, gdy w wielu krajach (m.in. USA, ale także w Polsce) stopy procentowe są niższe niż inflacja. Banki centralne obniżyły stopy proc. w reakcji na kryzys covidowy, co przełożyło się na spadek rynkowych stóp proc. W efekcie osoby czy firmy trzymające gotówkę mogą liczyć na niższe oprocentowanie depozytów czy obligacji niż wcześniej, a do tego niższe niż tempo wzrostu cen konsumpcyjnych. Oznacza to, że realna wartość ich pieniędzy maleje.
Tymczasem cena bitcoina szybko rośnie. Obecnie zbliża się do 53 tys. dolarów i jest o niemal 80 proc. wyższa niż na początku roku. Warto jednak pamiętać, że wahania kursów kryptowaluty są ogromne i nieporównywalne z wyceną gotówki – bitcoin jest dużo bardziej ryzykownym aktywem inwestycyjnym, na ulokowaniu w nim środków można dużo zyskać, ale i dużo stracić. Natomiast gotówka czy obligacje skarbowe są uważane za aktywa bezpieczne. W styczniu Tesla zainwestowała w zakup bitcoinów 1,5 mld dol. Musk napisał dziś, że działanie spółki “nie odzwierciedla bezpośrednio” jego opinii nt. kryptowaluty. A w reakcji na pytanie o inwestycję Tesli w dogecoina, na którego wcześniej “naganiał”, dodał, że posiadanie przez spółkę z S&P500 bitcoinów jest “wystarczająco śmiałe”.