Optymizm po Dniu Prezydenta

Dzień Prezydenta i związany z nim brak sesji w USA nie przeszkodził kontraktom na najważniejsze amerykańskie indeksy szybować na nowe rekordy. Szampański optymizm z kolei sprawia, że dolar nie reaguje na coraz wyższe rentowności długu. Dziś wraca normalny handel, choć ciekawsze wydarzenia w kalendarzu będziemy mieć jutro. Kto by pomyślał, że jeszcze kilka miesięcy temu na Wall Street obawiano się prezydentury Joe Bidena, a wczoraj kontrakty świętowały Dzień Prezydenta rekordami. Zresztą bardzo zgodnie – na wszystkich ważniejszych indeksach. Absolutnie rekordowe poziomy na takich indeksach jak S&P500;, Nasdaq100 czy DJIA30 to nie jedyne rekordy jakie padają. Rekordowa jest relacja kapitalizacji giełd do gospodarki, rekordowa relacja cen akcji do sprzedaży osiąganej przez spółki, rekordowe zadłużenie zaciągane na zakup akcji (również w relacji do PKB), rekordowe zainteresowanie „groszówkami” (akcjami o niskim nominalne, które wydają się tanie drobnym inwestorom), rekordowe zaangażowanie na rynku opcji na akcje, rekordowy udział spółek przynoszących straty w Russell2000 (przy rekordzie samego indeksu). Tę listę można jeszcze znacząco wymieniać. Kiedy otwieram główne serwisy informacyjne, czytam, że to dlatego, że tak pięknie idą szczepienia i wszyscy są super optymistyczni. Otóż nie, to prawo popytu i podaży – Fed udowodnił, że gdy na rynek wstrzyknie się odpowiednią ilość pieniędzy, ceny wszystkiego mogą być w zasadzie dowolne i nikt już nie zadaje sobie trudu jakie właściwie powinny być. Jeśli Fed chciał coś nam udowodnić nie jest niestety pierwszy – podobny fenomen udało się wykreować na giełdzie w… Zimbabwe, kilkanaście lat temu.

Przy powracających z przedłużonego weekendu Amerykanach dziś możemy zobaczyć więcej akcji na rynku walutowym, ale tymczasem kolejna świąteczna sesja w Azji przynosi niewiele zmian. Strategia reflacyjna ciągnie w górę indeksy, rentowności obligacji, a na FX podtrzymuje presję na golarze. Mocniejszy jest złoty, choć w granicach ostatnich fluktuacji. Pozytywne nastroje budowane na postępach w procesie dystrybucji szczepionek i oczekiwaniach przyspieszenia ożywienia gospodarczego są motywem przewodnim dla ryzykownych aktywów, ale główna siła popytu idzie na rynek akcji i surowców. Wciąż są rynki, gdzie dochodzi do nadganiania optymizmu za Wall Street, ale dopiero gdy okazuje się, że dana gospodarka ma już za sobą najgorszy etap ostatniej fali zachorowań. W tym tygodniu rekordami pochwaliły się japoński indeks Nikkei225 (najwyżej do 1990 r.) oraz rynek miedzi (ośmioletni szczyt). Za to na FX zmiany są mniej imponujące. EUR/USD nie może odkleić się od 1,2130; NOK i CAD rosną tylko dzięki wyższym cenom ropy naftowej, a GBP/USD, po wczorajszym wyskoku, dziś nie jest w stanie ruszyć wyraźnie dalej ponad 1,39.

 

Globalny przyrost i beztroska inwestorów

Popyt napędzany zbliżającą się fiskalną stymulacją gospodarki USA oraz szczepieniami na COVID-19 nadal podnosi wartość indeksu globalnego rynku akcji, pisze Reuters. Najszerszy wskaźnik MSCI rósł w poniedziałek o 0,4 proc. do 685,29 pkt. Europejski rynek akcji osiągnął roczne maksimum. W Azji indeks japońskich blue chipów Nikkei po wzroście o 1,9 proc. powrócił do 30 tys. pkt., największej wartości od 30 lat.

Kurs japońskiej spółki, znanej z inwestycji na całym świecie, jest wyższy niż kiedy wchodziła na giełdę w 1994 roku. We wtorek kurs SoftBank Group rósł na zamknięciu o 4,2 proc. do 10420 JPY. Oznacza to pobicie dotychczasowego rekordu z 18 lutego 2000 roku, kiedy w końcowej fazie bańki dotkomów za akcję japońskiej spółki płacono 10111,09 JPY. Ostatni wzrost notowań SoftBanku wiązany jest z wzrostami na światowych rynkach akcji, które zwiększają wartość spółek z portfela japońskiego giganta. W ubiegłym tygodniu jego Vision Fund informował, że w ostatnim kwartale 2020 roku zarobił 844,1 mld JPY (8 mld dolarów), bijąc rekord osiągnięty zaledwie kwartał wcześniej.

Wskaźnik beztroski inwestorów z globalnych rynków, bazujący na wycenach, zajętych pozycjach i dynamice cen, zbliża się do najwyższej wartości od czasu pęknięcia bańki dotkomów, poinformował JP Morgan Chase. Stratedzy banku zwracają uwagę, że w niektórych miejscach widać w 2021 roku dominację chęci błyskawicznego zarobku, na przykład w przypadku bitcoina i spółek marihuanowych, czy podczas niedawnej fali spekulacji na rynku spółek groszowych. Wyliczyli, że od początku roku wartość spółek na rynkach akcji na świecie wzrosła o łącznie 7 bln dolarów, a kapitalizacja kryptowalut wzrosła do 1,4 bln dolarów. Zwracają także uwagę na rekordową sprzedaż obligacji śmieciowych. Pomimo to, stratedzy JP Morgan podzielają ocenę inwestorów, według których ceny będą nadal rosły z powodu zapowiadanych działań stymulacyjnych fiskalnych i dalszej akomodacji monetarnej.

Co lepszym aktywem, srebro czy złoto?

Inflacja wzrośnie w 2021 roku, a mimo to cena złota spadnie, uważa Andrew Sheets, główny strateg ds. aktywów w firmie Morgan Stanley. W jego ocenie taki scenariusz to nie jest sprzeczność, a inne towary, poza złotem, mają radzić sobie wyjątkowo dobrze według głównego scenariuszu banku. Jednocześnie eksperci z Credit Suisse oczekują, że wzrost cen srebra będzie przewyższał żółty kruszec w najbliższych miesiącach.  Ekonomiści Morgan Stanley prognozują, że inflacja w USA wzrośnie o nieco ponad 2 proc.  w ciągu najbliższych dwóch lat. Nie jest to więc niekonwencjonalny scenariusz inflacji, do którego złoto wydaje się najlepiej przystosowane. Złoto to atut, w którym liczy się globalna narracja. Wygląda na to, że w 2021 roku sytuacja wokół pandemii ma się poprawić, a dane ekonomiczne są coraz lepsze. Polityka uspokoiła się, a realne stopy procentowe zaczynają rosnąć.

– Złoto osiąga słabe wyniki w bardziej ilościowych podejściach obejmujących różne aktywa, które stosuje mój zespół. Rentowność złota jest niska, zwłaszcza w porównaniu z innymi towarami. Jego wycena nie jest szczególnie atrakcyjna. Dynamika cen jest słaba, a ​​towary, które spadają, często kontynuują swój trend. Aktualne dane ekonomiczne, które się poprawiają oznaczają, że złoto poradzi sobie gorzej niż inne aktywa – napisano w raporcie. – Jeśli chodzi o złoto, prognozujemy cenę nieco poniżej 1800 USD za uncję. do końca roku, co oznacza dalsze spadki w stosunku do obecnych poziomów, nawet gdy inflacja rośnie – dodano. Scenariusz podstawowy dla srebra zakłada wyższe ceny, a stratedzy w Credit Suisse spodziewają się dalszych lepszych wyników od złota. – Srebro utrzymuje wieloletnią bazę i oczekujemy trwałego ruchu powyżej 29,86 USD w celu wznowienia podstawowego trendu wzrostowego. Następnie kurs powinien dotrzeć do oporu przy 50 proc. zniesieniu rynku niedźwiedzia w latach 2011/2020 na poziomie 30,72 USD, z naszym głównym celem nadal na poziomie 35,23/365 USD – zniesienie 61,8 proc. i kluczowe maksimum od października 2012 r. – wskazano w raporcie. Tymczasem idealnie utrzymuje się wsparcie na poziomie 24,05 USD, co faworyzuje trend wzrostowy na rynku białego metalu. – Stosunek złoto/srebro utrzymuje tendencję spadkową i spodziewamy się dalszej poprawy wyników srebra – podsumowano.