Świetne nastroje na Wall Street.

W zasadzie od początku lutego obserwujemy ponowny rajd na globalnych rynkach akcyjnych. Pomimo tego, że na całym świecie wciąż trwa pandemia, amerykańscy inwestorzy skupiają się przede wszystkim na programie wsparcia dla amerykańskiej gospodarki. Czy jednak sam program, jego wielkość oraz poboczne życzenia amerykańskich polityków nie stanowią ogromnego zagrożenia dla stabilności obecnej sytuacji na rynkach? Warto przypomnieć, że obecnie program został już zaakceptowany przez Kongres i obecnie opracowywane są szczegóły. Aktualnie w Senacie trwa próba wepchnięcia w pakiet fiskalny dla gospodarki podwyżki pensji minimalnej do 15 dolarów za godzinę. Teorie ekonomiczne mówią w większości, że podniesienie płacy minimalnej może prowadzić do spadku zatrudnienia, choć wiele przykładów na świecie przeczy tym założeniom. Można jednak stwierdzić, że z pewnością podniesienie płacy minimalnej może doprowadzić do jeszcze większego pobudzenia inflacji, w szczególności, kiedy na rynek trafi pakiet wsparcia o wielkości 1,9 biliona dolarów. Te ogromne środki już teraz prowadzą do wyraźnych sygnałów inflacyjnych. 10 letnia stopa breakeven, będąca pewnego rodzaju wskaźnikiem inflacyjnym, która bazująca na amerykańskich obligacjach już w tym momencie wskazuje na wystrzał cen i inflację na poziomie przynajmniej 2 proc. w najbliższym czasie. Można spodziewać się, że inflacja będzie jednak sporo wyższa przy wprowadzeniu wszystkich narzędzi zaprezentowanych przez Demokratów. Teoretycznie program wsparcia dla gospodarki to szansa dla Wall Street. Z drugiej strony możliwy sygnał ostrzegawczy. Po pierwsze program wsparcia oznacza drukowanie kolejnego długu. Po drugie wyższa inflacja może doprowadzić do taperingu programu QE przez Fed, a w najgorszym przypadku do szybkiego podwyższania stóp procentowych w celu przywrócenia stabilności cen. Taka sytuacja doprowadzi nie tylko do gigantycznego rajdu rentowności, ale również zachwiania całym systemem finansowym. Niemniej na razie inwestorzy nie obawiają się takiej sytuacji, choć oczywiście warto śledzić to, co dzieje się na rynku surowców, a w szczególności na rynku metali szlachetnych. Złoto nie jest może notowane wysoko, ale srebro odzyskuje swój wigor, a platyna notowana jest najwyżej od 2015 roku.

 

Inflacja na razie w ryzach

Styczniowy odczyt inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych okazał się niższy od oczekiwań większości ekonomistów. Zamiast przyspieszyć, dynamika wskaźnika CPI pozostała bez zmian, a w ujęciu bazowym nieznacznie się obniżyła. Inflacja CPI w największej gospodarce świata wyniosła w styczniu 0,3 proc. mdm i 1,4 proc. rdr – poinformowało rządowe Biuro Statystyki Pracy. W grudniu amerykańska inflacja konsumencka osiągnęła wartość 0,2 proc. mdm i 1,4 proc. rdr. Zatem w ujęciu rocznym koszyk cen towarów i usług konsumpcyjnych drożał w takim samym tempie jak w grudniu. Ekonomiści spodziewali się jednak przyspieszenia inflacji CPI do 1,5 proc. rdr.

Jeszcze wyraźniej  zaskoczyła tzw. inflacja bazowa, czyli wskaźnik cen bez uwzględnienia żywności, paliw i energii. Tak liczony wzrost kosztów życia wyniósł 0,0 proc. mdm i 1,4 proc. rdr wobec 0,0 proc. mdm i 1,6 proc. rdr odnotowanych w grudniu. Zaskoczył więc nie tylko spadek inflacji bazowej w ujęciu rocznym, ale przede wszystkim zerowa dynamika miesiąc do miesiąca. W tym ujęciu spodziewano się wzrostu o 0,2 proc.

Na rynkach finansowych od kilku miesięcy narastają oczekiwania inflacyjne, czego przejawem jest wzrost rentowności długoterminowych obligacji skarbowych. We wtorek dochodowość 10-letnich obligacji rządu USA osiągnęła najwyższy poziom od marca 2020, podwajając się (z 0,6 proc. do 1,2 proc.) w ciągu ostatnich pięciu miesięcy.