Możesz z niej skorzystać tylko, jeśli posiadasz iPhone’a i wyłącznie, jeśli dostaniesz zaproszenie od innego obecnego już tam użytkownika. Brzmi ekskluzywnie? Zdecydowanie. I może to właśnie tłumaczy fenomen aplikacji Clubhouse, która robi coraz większą furorę w każdym zakątku internetu i ma już ponad 2 mln użytkowników.  Wczoraj w Clubhouse obecny był nawet innowator znany z niewyparzonego języka i najbogatszy człowiek na świecie, Elon Musk. A jaki potrafi mieć wpływ jego osoba na promowanie biznesów, widać było doskonale dwa tygodnie temu, kiedy jednym dwuwyrazowym tweetem napędził użytkowników konkurentowi WhatsAppa, Signalowi.  Clubhouse to platforma społecznościowa, opierająca się na komunikacji audio, założona przez przedsiębiorcę Paula Davisona i byłego pracownika Google’a Rohana Setha. W samej aplikacji znajdziemy mnóstwo “pokoi”, w których grupa ludzi prowadzi konwersację poruszające najróżniejsze kwestie. Jak zauważają dziennikarze portalu “CNet”, rozpiętość tematyczna poszczególnych rozmów obejmuje dyskusje o “przyszłości małżeństwa, pomysłach na promocję startupu i… rozmowy o tym, czy Clubhouse staje się już nudny”. Do pokojów można dołączyć zarówno tylko jako słuchacz, jak i – za pozwoleniem założyciela pokoju – zabrać głos i włączyć się do rozmowy. Każdy z użytkowników powinien teoretycznie zarejestrować się do niej pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem, ale oczywiście trudno to zweryfikować. Rozmowy są prywatne i nie można ich nagrywać, chyba że wszyscy obecni w danym pokoju wyrażą na to zgodę.

Clubhouse ma jednak do zaoferowania więcej niż zwykłe dyskusje. Na platformie znalazło się też miejsce dla warsztatów, występów komediowych, muzycznych, czy medytacji. Nie jest więc to publiczny odpowiednik szkolnych lekcji online, bo oprócz słuchania można się nauczyć… czegoś praktycznego. Clubhouse ma potencjał na stanie się kolejnym wielkim graczem na mapie społecznościowych gigantów. Wyżej wspomniany Elon Musk zgromadził w utworzonym przez siebie pokoju pięć tysięcy ludzi (maksymalną możliwą liczbę) odpowiadając tam na pytania o kolonizowanie Marsa, podróżach kosmicznych i kryptowalutach. Popyt na słuchanie miliardera był jednak dużo większy niż pojemność pokoju – fani streamowali bowiem przebieg spotkania na YouTubie. Musk nie jest jednak jedynym celebrytą, który z aplikacji skorzystał i ją sobie chwali. Na platformie gościli już m.in. Drake, Oprah Winfrey, czy Ashton Kutcher. Clubhouse ma influencerów z najwyższej półki.

Clubhouse ma w tym momencie przede wszystkim dwie mocne strony. Jedna to wyjątkowy sposób działania, zupełnie niepodobny do największych graczy na tym polu, czyli FacebookaTwittera, Instagrama czy Tik Toka. Nie mamy do czynienia bowiem z żadną formą wizualnej treści, nie zbieramy lajków, czy udostępnień. Drugą siłą napędową – i kto wie, czy nie ważniejszą – jest wcześniej wspomniana ekskluzywność aplikacji. Problem w tym, że ma ona raczej charakter tymczasowy. W aplikacji istnieje opcja pominięcia zaproszenia i wpisania się na listę oczekujących. Nie wiadomo, kiedy tacy użytkownicy będą wpuszczani do platformy, ale sama taka opcja sugeruje, że to się w końcu stanie. Podobnie z inkluzywnością sprzętową – zapowiedziano, że docelowo aplikacja ma trafić także na smartfony z Androidem.