Dogecoin (DOGE) notował wczoraj niesamowity wzrost. Od czwartkowych minimów do szczytu, kryptowaluta rosła nawet o ponad 250 proc. W momencie pisania tego artykułu Dogecoin zyskiwał ponad 100 proc. Zainteresowanie DOGE wzrosło za sprawą dramy na forum Reddit/WallStreetBets.  Wzrostowi kryptowaluty towarzyszył podobny wzrost zainteresowania w mediach społecznościowych, a aktywność na Twitterze wzrosła o ponad 300 proc. Wydaje się, że źródłem tego ruchu jest ta sama grupa z Reddit, która wywołała dramatyczny, ale bardzo kontrowersyjny wzrost cen akcji amerykańskiej firmy GameStop.  Następnie hashtagi #dogecoin i #dogecoininto1dollar zaczęły zyskiwać popularność wśród użytkowników w Stanach Zjednoczonych, nawiązując do marzeń inwestorów altcoinów. Dogecoin ma też coś wspólnego z GameStop. Oba aktywa znalazły się ostatnio w postach na Twitterze Elona Muska. Żartobliwe poparcie Muska dla DOGE wystarczyło, aby wywołać istotną akcję cenową.  To nie pierwszy raz, kiedy Dogecoin zalicza silne wzrosty cen. Minionego lata rajd napędziły filmy na TikToku zachęcające do inwestowania w kryptowalutę. Z kolei 3. stycznia gwiazda filmów dla dorosłych Angela White napisała na Twitterze, że była HODlerką DOGE, co skłoniło wielu z jej 1,3 miliona obserwujących do znacznego podniesienia ceny kryptowaluty.

 

Amerykańska bieda…

Dziesiątki milionów ludzi w USA pracuje w pełnym wymiarze godzin, ale nie stać ich na zaspokojenie podstawowych potrzeb – pisze w felietonie dla Bloomberga Nir Kassair i Timothy L. O’Brien. Plan podniesienia federalnej płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę prezydenta Joe Bidena, wywołał podstawowe spory o to, czy Kongres powinien wspierać ten pomysł oraz na jakim poziomie powinien ustanowić pułap upoważniający do otrzymania wsparcia. Debata ta często przesłania jednak konkretny problem, którym należy się zająć: dziesiątki milionów Amerykanów pracuje w pełnym wymiarze godzin, ale nie stać ich na jedzenie, mieszkanie, transport, opiekę zdrowotną i zaspokojenie innych potrzeb ˗ jest to sytuacja której nie możemy tolerować, która zaburza jednak również społeczną i ekonomiczną równowagę. Skutki powszechnych finansowych trudności są widoczne wszędzie; począwszy od palących protestów, które wybuchły w całym kraju, przez liczbę Amerykanów wyznających radykalne ideologie, po zniszczoną tkankę społeczną kraju. Covid-19 zaostrzył te problemy, chociaż powstawały one na długo przed nadejściem pandemii. Jeśli brzmi to jak hiperbola, to weźcie pod uwagę, że według najnowszych danych Census Bureau mediana dochodu osobistego w USA wyniosła w 2019 roku około 36 tys. dolarów. Tymczasem jedna dorosła osoba potrzebuje w najbardziej przystępnych pod względem kosztów życia miejscach, takich jak hrabstwo Lamar w stanie Alabama, 34 tys. dolarów (według kalkulatora zarobków potrzebnych do zapewnienia sobie utrzymania opracowanego przez bezpartyjny think tank Economic Policy Institute), aby pokryć podstawowe koszty życia. Dochód, który realistycznie rzecz biorąc jest wymagany do zapewnienia sobie przetrwania, jest prawie trzykrotnie wyższe od federalnego poziomu ubóstwa, co jest absurdalnie niskim punktem odniesienia i wypacza nasze postrzeganie problemów, z jakimi zmaga się społeczeństwo. Jeszcze w trudniejszej sytuacji są rodziny. Czteroosobowa mieszkająca w hrabstwie Lamar potrzebuje 70 000 tys. dol. rocznie, aby zaspokoić wszystkie swoje potrzeby, czyli o 2000 dol. więcej, niż średni dochód gospodarstwa domowego w USA. Utrzymanie staje się jeszcze trudniejsze w miastach. Ta sama czteroosobowa rodzina potrzebowałaby 83 tys. dolarów rocznego dochodu, aby mieszkać w Birmingham w stanie Alabama, 106 tys. dolarów w Waszyngtonie i 114 tys. dolarów w Bostonie. Płace są zazwyczaj wyższe w dużych miastach, ale nie dla wszystkich i niekoniecznie korelują na danych obszarach z kosztami utrzymania.

W USA jest około 160 milionów pracowników, a z definicji połowa z nich zarabia mniej niż średni dochód, co oznacza, że ​​ogromna liczba osób nie zarabia wystarczająco dużo, aby pozwolić sobie na życie w małych miastach i społecznościach z całego kraju. Tysiąc największych spółek publicznych pod względem wartości rynkowej zatrudnia dziesiątki milionów ludzi, a mediana płacy w przypadku około połowy z nich jest niższa od poziomu zarobków potrzebnych na utrzymanie. Na przykład Amazon.com Inc.; jest ponad dwukrotnie bardziej rentowny niż jego przeciętny konkurent, a pomimo tego mediana płac wyniosła tam w 2019 roku zaledwie 29 tys. dol. Mediana płacy w innej niezwykle dochodowej firmie, Walmart Inc., wyniosła w tym samym okresie fiskalnym 22 tys. dol. Liczby te są jednak prawie na pewno zawyżone, ponieważ firmy chcą, aby zarobki wyglądały na tak hojne, jak to tylko możliwe. Tak więc rząd federalny i sektor prywatny muszą spojrzeć na obecny kryzys płacowy w szerszej perspektywie i skupić się na podniesieniu wynagrodzenia do poziomu, który faktycznie zapewni pracownikom godne życie. Pierwszym krokiem jest jednak przyznanie, że dla zbyt wielu Amerykanów praca na pełen etat już nie wystarcza. Jeśli zignorujemy trudności, z jakimi zmagają się miliony Amerykanów, to pociągnie to za sobą upadek społeczności, rodzin i gospodarki. Otaczają nas „pęknięcia sejsmiczne” i niepokoje społeczne spowodowane w dużej mierze nieodpowiednimi zarobkami. Czas na zajęcie się problemem już dawno minął.