W komentarzu analitycznym autorstwa Savity Subramaniana z Bank of Ameirca (BofA), stratega ds. akcji powtórzone zostało ostrzeżenie dotyczące potencjalnej korekty na rynku giełdowym, które wcześniej publikował również Citi oraz Goldman Sachs.  – Nastroje i wyceny stają się euforyczne. Nasz wskaźnik nastrojów jest teraz najbliżej sygnału “Sprzedaj” od czasów wielkiego kryzysu finansowego. Pomimo ostrożnego podejścia nadal utrzymujemy bycze nastawienie do niektórych części rynku: spółek wartościowych, cyklicznych oraz o niskiej kapitalizacji – komentował Subramanian.  Jak zauważa Bank of America po wygenerowaniu 16 proc. zysku w 2020 roku, akcje Wall Street handlowane są obecnie 22,5 razy wyżej niż wyniki spółek, co pokrywa się z sierpniowym szczytem kiedy wartość ta wynosiła 22,7. Dla całego indeksu S&P 500 wartości indeksu cena/zysk (C/Z) znajdują się powyżej średniej z czasu bańki dot-comów, wyprzedzając ją o prawie 60 proc. W wycenie indeksu w stosunku do ropy WTI, jego wartość przekracza średnią o 200 proc., natomiast w stosunku do złota o niemal 24 proc.  Poziomy rynkowej euforii pokonały rekordowe wartości, które obserwowano przed rozpoczęciem wielkiego kryzysu finansowego  z 2008 roku. Jednocześnie wskaźnik Bank of America pokazujący konsensus po stronie sprzedażowej znajduje się „najbliżej poziomu „Sprzedaj” od ostatniego załamania rynkowego”.  – Akcje nadal wyglądają atrakcyjniej od obligacji (chociaż mniej niż wcześniej), jednak wyceny spółek sugerują, że zwrot z rynku giełdowego zostanie ograniczony (do około 5 proc.) w przeciągu następnej dekady. Pomimo bardziej ostrożnościowego podejścia zachowujemy bycze nastroje, w niektórych obszarach rynkowych – komentował analityk Bank of America.

Miliarder i znany inwestor Barry Sternlicht w czwartek w rozmowie dla CNBC wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją na amerykańskim parkiecie w długim terminie. W jego opinii, cechy obecnego rynku byka przypominają te, który był początkiem bańki dot-com pod koniec lat 90. zeszłego wieku, a która pękła w 1999 roku.  – Nie sądzę, że problemy pojawią się na rynku giełdowym w krótkim terminie – stwierdził Sternlicht – Pakiet stymulacji jest po prostu za duży. Inwestor odniósł się w tej wypowiedzi do zapowiadanego od wielu miesięcy pakietu stymulacji fiskalnej opiewającego na łączną kwotę 1,9 bln dol., który zapewne po inauguracji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Joe Bidena, już niebawem zostanie wprowadzony.

Wzrosty na amerykańskim rynku są wywołane także wcześniejszymi programami fiskalnych. Wypuszczony w marcu 2020 roku CARES Act zagwarantował środki o astronomicznej i bezprecedensowej wartości 2,2 mld dol. Swoją cegiełkę dołożył także Fed, który ratując rynki wpompował w nie niemal 3,4 bln dol. od lutego 2020 roku. W połączeniu ze stopami procentowi w wysokości nieco powyżej zera, tworzy się sytuacja, w której olbrzymia ilość gotówki napływa na parkiet. Od dołka z marca wywołanego pandemią, indeks NASDAQ zyskał już niemal 100 proc., a S&P 500 około 72 proc. Sternlicht jest zaniepokojony zaangażowaniem drobnych inwestorów w ten nieprawdopodobny rajd, gdy światowa gospodarka pogrążona jest w kryzysie.  – Ciemną stroną tego rynku są dzieci – nie wiem czy faktycznie są to dzieci, ale po prostu nazywamy ich dziećmi, ponieważ sądzimy, że są mniej doświadczeni – siedzą w domu i codziennie handlują spółkami. – stwierdził Sternlicht. – Wciąż przypominam swoim dzieciom: Jedną z rzeczy związaną ze starzeniem się jest zauważanie, że już wcześniej się coś widziało. – Dla mnie wygląda to jak 1999 rok. – dodał. – Sądzę, że ludzie powinni być nieco ostrożniejsi w lewarowaniu swoich długich pozycji względem rynku akcji w tym momencie. Inwestor odniósł się także do zachowania niektórych spółek cechujących się wysoką zmiennością. – Są pewne spółki, które zachowują się jak Bitcoin. Rosną i rosną i rosną, a Ci inwestorzy czytają o nich w mediach społecznościowych i po prostu je kupują.