Po zmiennej sesji wtorkowy handel na Wall Street zakończył się swoistym remisem. Nasdaq osiągnął nowy rekord, ale już średnia przemysłowa Dow Jonesa odnotowała zauważalny spadek. Drugi dzień z rzędu po włączeniu do indeksu S&P500 taniały akcje Tesli. Po zaskakująco udanej sesji poniedziałkowej na Wall Street zapadła lekka konsternacja. Obóz byków w zasadzie nie ma już pod co grać. Szczepionki, wybory, pakiet fiskalny, oczekiwany pokaźny wzrost zysków spółek w 2021 roku – to wszystko (a zapewne też wiele więcej) jest już prawdopodobnie wliczone w ceny amerykańskich akcji, które pod względem wycen są najdroższe od czasów bańki internetowej sprzed 20 lat. Równocześnie weszliśmy w specyficzny okres świąteczno-noworoczny, który zwykle rządzi się swoimi prawami. Inwestorzy instytucjonalni wyrzucają z portfeli nieudane inwestycje, aby nie ujawniać ich w końcoworocznym raporcie. Fundusze i ich klienci dokonują różnych taktycznych (czasem też podatkowych) manewrów, a wszystkiemu towarzyszą już mniejsze emocje i zwolnione obroty. A to wszystko po szalonym roku, w trakcie którego S&P500 ponad 40 sesji zakończył ze zmianą (w górę bądź w dół) o ponad 2% – to najwięcej od przeszło dekady. – Nie sądzę, aby ktokolwiek, kto teraz jest na rynku, widział wcześniej takie zmiany, jakie dokonały się na świecie. Nikt nie był przygotowany na to, aby radzić sobie z sytuacją, gdzie prawie cały świat został zamknięty – nieco filozoficznie skomentował całą sytuację Robert Pavlik, zarządzający w Dakota Wealth cytowany przez agencję Reuters.

Wtorkowa sesja nie przyniosła istotnych zmian. Dow Jones stracił 200 punktów, osuwając się o 0,67 proc., ale zatrzymując się tuż powyżej linii 30 000 punktów. S&P500 zniżkował o 0,21 proc., kończąc dzień na poziomie 3 687,26 pkt. Nasdaq poszedł jednak w górę o 0,51 proc. i w trakcie sesji ustanowił nowy rekord wszech czasów. Warto odnotować, że niedawno włączone w skład indeksu S&P500 akcje Tesli poszły w dół drugi dzień z rzędu, tym razem tracąc jednak tylko 1,5 proc. (po spadku o 6,5 proc. w poniedziałek). Walory spółki Elona Muska wydają się być klasycznym przykładem manii spekulacyjnej.  Produkująca relatywnie niewielkie ilości aut na baterię firma jest wyceniana wyżej niż wszystkie główne koncerny motoryzacyjne razem wzięte. Kapitalizacja Tesli to oszałamiające 616 mld dolarów osiągnięte przy mnożniku na astronomicznym poziomie 1280-krotności zysków za ostatnie cztery kwartały.

Odnotujemy też, że wtorkowej sesji towarzyszyło mocne negatywne zaskoczenie makroekonomiczne. Indeks zaufania konsumentów sporządzany przez Conference Board spadł w grudniu do 88,6 pkt. z 92,9 pkt. w listopadzie. To w zasadzie szok, ponieważ rynkowy konsensus nie wiedzieć czemu zakładał wzrost tego wskaźnika do 97,5 pkt. Rozbieżność względem oczekiwań była więc ogromna i świadczy o  tym, że analitycy z Wall Street kompletnie nie wyczuli nastrojów zwykłych Amerykanów.