Piątkowa sesja na Wall Street miała dość specyficzny przebieg. Po kosmetycznym poprawieniu rekordów wszech czasów S&P500 i Nasdaq zakończyły dzień pod kreską. Osobną historię pisały akcje Tesli, dopisując kolejny rozdział manii spekulacyjnej. To była dość dziwna sesja. Na otwarciu jakby nigdy nic S&P500 i Nasdaq nieznacznie poprawiły ustanowione dzień wcześniej historyczne rekordy. Po czym szybko cofnęły się na linie wyznaczane przez poziomy z czwartkowego zamknięcia. Taki niemrawy handel trwał aż do ostatniej godziny handlu, gdy wyraźnie przycisnęła podaż. I gdy już wydawało się, że sesja padnie łupem niedźwiedzi, ostatnie minuty przyniosły gwałtowną podbitkę nowojorskich indeksów. Nie wystarczyła ona jednak, aby wyjść na zieloną stronę rynku. Ostatecznie S&P500 spadł o 0,35 proc., kończąc przedświąteczny tydzień na poziomie 3 709,41 pkt. Nasdaq stracił raptem 0,07 proc. i finiszował z wynikiem 12 755,64 punktów. Dow Jones zniżkował o 0,41 proc., do 30 179,05 pkt.

Był to trzeci piątek miesiąca – czyli dzień, w którym wygasają grudniowe serie kontraktów terminowych i opcji, co zwykle skutkuje wzrostem obrotów i czasami też próbą manipulacji rynkiem kasowym w celu osiągnięcia korzyści na lewarowanym rynku terminowym.  Dodatkowym katalizatorem  obrotów było nadchodzące włącznie akcji Tesli do S&P500 (21 grudnia).  Z szacunków analityków wynika, że fundusze pasywne bazujące na indeksie S&P 500 muszą kupić akcje Tesli za ponad 85 mld  dolarów, żeby spółka znalazła się w ich portfelach inwestycyjnych w odpowiedniej do udziału w indeksie proporcji. Oznacza to jednocześnie, że muszą one sprzedać akcje innych spółek z tego indeksu za tę samą kwotę.

Dodatkowo pewną nerwowość na Wall Street budziła polityka. Amerykański Kongres wciąż nie wypracował porozumienia w sprawie drugiego pakietu nadzwyczajnych wydatków fiskalnych. Od tygodni mówi się o pakiecie kosztującym ok. 900 mld dolarów finansowanym dalszą ekspansją i tak już monstrualnego długu publicznego Stanów Zjednoczonych. – Wszyscy naprawdę chcieli ten pakiet przed końcem dnia. Jeśli go nie dostaną, to rynek pójdzie w dół. To jest ważniejsze od czegokolwiek związanego z trzema wiedźmami – skomentował piątkową sesję Christopher Murphy z Susquehanna Financial cytowany przez agencję Reuters. Lider większości w Senacie Mitch McConnell, powiedział w czwartek, że „wydaje się, że zbliża się ponadpartyjne, dwuizbowe porozumienie”. Zauważył, że jest „wysoce prawdopodobne”, że Kongres będzie działał przez cały weekend, aby przegłosować odpowiednią ustawę. Także przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi powiedziała, że Demokraci zbliżają się do konsensusu.

 

W ponurych nastrojach startuje przedświąteczny tydzień.

Nowy szczep COVID-19 wykryty w Wielkiej Brytanii podnosi obawy o ryzyko wybuchu nowej fali zachorowań i wprowadzeniem surowszych lockdownów. Awersje do ryzyka podsycana też brak postępów w negocjacjach brexitu. Ostatni, krótszy, bo świąteczny tydzień zaczyna się od wyraźnego umocnienia dolara na szerokim rynku, po tym jak nastroje na globalnych rynkach uległy wyraźnemu ochłodzeniu po niepokojących informacjach nt. mutacji koronawirusa.  Wszystkie główne waluty tracą do dolara i to nie przez uzgodnienie warunków fiskalnego pakietu na rzecz walki z COVID-19. Wypracowane między partiami 900 mld USD powinno być ulga dla gospodarki, a zatem wspiera apetyt na ryzyko na Wall Street, ale też globalnie. Jeśli dookoła nie byłoby innych informacji, powinniśmy z tego tytułu widzieć zieleń na indeksach, ale słabość USD, który w najbliższych miesiącach powinien być źródłem finansowania rajdu ryzykownych aktywów.

Rada Europejska zwołała na dzisiaj pilne spotkanie po informacjach z Wielkiej Brytanii, gdzie wczoraj statystyka COVID wskazała na blisko 36 tys. nowych przypadków, z czego duży jest odsetek nowej mutacji. W Londynie, oraz południowo-wschodniej części Anglii wprowadzony został czwarty poziom zagrożenia, który jest tożsamy z całkowitym lockdownem. Według brytyjskich władz może on potrwać nawet kilka miesięcy. W odpowiedzi na te działania wiele europejskich krajów zawiesiło połączenia lotnicze z Wielką Brytanią. O zbliżonej do angielskiej mutacji koronawirusa poinformowały też władze RPA.