Po publikacji mocno rozczarowującego raportu z amerykańskiego rynku pracy trzy główne nowojorskie indeksy zakończyły piątkową sesję z nowymi rekordami. Wszystko w myśl zasady, że „im gorzej, tym lepiej”. Jak w prawie każdy pierwszy piątek miesiąca wydarzeniem dnia na rynkach finansowych była publikacja comiesięcznego raportu z amerykańskiego rynku pracy. Dane za listopad potężnie rozczarowały. Liczba „odzyskanych” miejsc pracy była prawie o połowę mniejsza od oczekiwań ekonomistów, a coraz więcej Amerykanów zniechęcona bezskutecznym poszukiwaniem zatrudnienia odchodzi z rynku pracy. Reakcja inwestorów początkowo była prawie żadna, co już samo w sobie jest sporą niespodzianką. A potem rynek zaczął się cieszyć. W górę poszły ceny akcji, spadły ceny obligacji skarbowych rządu USA, wzrosły też notowania surowców przemysłowych. – Zła wiadomość o osłabieniu rynku pracy jest potencjalnie dobrą wiadomością dla inwestorów, ponieważ oznacza to, że pakiet stymulacyjny jest bardziej prawdopodobny w miarę bliskim czasie – wyjaśnił piątkowy paradoks Ryan Detrick z LPL Financial cytowany przez Reutersa.

To powrót do giełdowej zasady, która z pewnymi przerwami obowiązywała na Wall Street przez poprzednią dekadę. Jeśli z gospodarki nadchodziły dobre wiadomości, to ceny akcji rosły w oczekiwaniu na poprawę wyników spółek napędzaną poprawą koniunktury. A jeśli dane makroekonomiczne się pogarszały, to ceny akcji… też rosły w oczekiwaniu na jeszcze większe poluzowanie polityki monetarnej przez Rezerwę Federalną. Wracamy więc do patologicznej sytuacji, gdy posiadacze akcji bogacą się nawet wtedy, gdy większość Amerykanów zmaga się z pogorszeniem sytuacji makroekonomicznej.

I ten właśnie mechanizm zadziałał w piątek. Dow Jones wzrósł o 0,83 proc. i ustanowił nowy rekord wszech czasów na poziomie 30 218,26 punktów. Historyczne maksima poprawiły także S&P500 i Nasdaq Composite. Ten pierwszy zyskał 0,83 proc. i zakończył tydzień na wysokości niemal 3700 punktów. Nasdaq poszedł w górę o 0,70 proc., finiszując z wynikiem 12 464,23 pkt. Warto odnotować też fakt, że w dół poszły ceny amerykańskich obligacji skarbowych, co jest reakcją dość nieoczekiwaną. Rentowność 10-letnich Treasuries podniosła się o 5 pb. do 0,971 proc., osiągając najwyższą wartość od marca. Możliwe, że rynek długu także wycenia drugi pakiet stymulacyjny skutkujący większą podażą obligacji i wyższą inflacją. Możliwe jednak, że inwestorzy obawiają się stagflacji – czyli długiego okresu niskiego wzrostu gospodarczego połączonego ze stosunkowo wysoką inflacją.

S&P; 500, Dow Jones, Nasdaq Composite i Russell 2000 po raz pierwszy od stycznia 2018 roku osiągnęły na tej samej sesji rekordową wartość. Inwestorzy uznali, że złe wiadomości z rynku pracy oraz zła sytuacja epidemiczna w USA zmuszą polityków do uchwalenia w końcu pakietu wsparcia gospodarki. Umocniło ich w tym oświadczenie prezydenta-elektra Joe Bidena wywołane raportem z rynku pracy, w którym wezwał do pilnych działań i zasygnalizował, że po ewentualnym pakiecie w grudniu możliwy będzie kolejny, w styczniu. Obligacje USA taniały, a drożała ropa. Wśród spółek największym popytem cieszyły się te najbardziej czułe na zmiany cyklu koniunkturalnego.

 

Brexit coraz bliżej

Według doniesień z ostatniej chwili brytyjski premier Boris Johnson jest gotowy do wycofania się w ciągu najbliższych godzin z rozmów w związku z żądaniami ze strony UE. W efekcie notowania funta załamały się spadając ponad 100 pipsów względem dolara w zaledwie 30 minut. Tym samym kurs GBP/USD przedłuża impuls spadkowy przebijając poziom 1,33.  Rosnące prawdopodobieństwo wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy handlowej wynika głównie z niezgody co do kwestii rybołówstwa.  Jeśli miałoby dojść do zawarcia umowy, UE musiałaby ustąpić niektórym brytyjskim żądaniom dotyczącym połowów w zamian za przyjęcie przez Wielką Brytanię surowszych reguł konkurencji w biznesie. Chociaż może to nadal być częścią aktu politycznego z obu stron, będzie to w międzyczasie test dla kupujących funta, gdy zaostrzająca się retoryka rozgrywa się po weekendowych rozmowach. – Po tym jak w piątek strona brytyjska i przedstawiciele UE zanegowali spekulacje jakoby porozumienie w sprawie umowy po Brexicie było bliskie osiągnięcia, premier Johnson miał stwierdzić, że jest gotowy do zerwania negocjacji. Miała to być reakcja premiera na nowe żądania Brukseli – napisano w oświadczeniu TMS.