Wiadomość o potencjalnej drugiej szczepionce przeciw Covid-19 podziałała na inwestorów z Wall Street znacznie słabiej niż tydzień temu. Jednakże tym razem S&P500 oraz Dow Jones zakończył poniedziałek znacznie bliżej śródsesyjnych szczytów. Inwestorzy mogli dziś czuć się jak bohaterowie giełdowej wersji „Dnia Świstaka”.  Tak samo jak tydzień temu przed otwarciem poniedziałkowej sesji na nowojorskich parkietach na rynki gruchnęła wieść o potencjalnie skutecznej szczepionce na Covid-19. Moderna ogłosiła, że trzecia faza badań wykazała skuteczność antycovidowej szczepionki na poziomie 94,5 proc., a więc nawet wyższym niż preparat Pfizera. Co więcej, produkt Moderny ma być znacznie łatwiejszy w dystrybucji (wymaga przechowywania „tylko”w -20 stopniach C, a nie w -70). Poza tym co dwie szczepionki, to nie jedna – na rynku pojawia się konkurencja i większa ilość tak pożądanego przez władze produktu. Można oczekiwać, że w kolejnych tygodniach lub miesiącach na rynek trafią doniesienia o następnych preparatach mogących zapewnić ochronę przed chińskim wirusem. Jeśli na świecie pojawi się skuteczna i niewywołująca poważnych efektów ubocznych szczepionka dystrybuowana na masową skalę i po rozsądnej cenie, to niszczące gospodarkę lockdowny już w połowie 2021 roku mogą stać się historią. O ile za tym w krótkim terminie nic się nie zmienia, to rosnące szanse na antycovidową szczepionkę drastycznie poprawiają prognozy na rok 2021. A to jest wielka szansa dla akcji spółek typowo cyklicznych, najbardziej poszkodowanych w 2020 roku. Równocześnie jest to cios w wyceny technologicznych gigantów. Spółki typu Amazon, Microsoft, Facebook, Netflix czy Alphabet były przecież jednymi z wygranych tegorocznej pandemii.

Jesteśmy zatem świadkami wielkiej „szczepionkowej rotacji”, zapoczątkowanej już tydzień temu. Inwestorzy łaskawiej spoglądali dziś m.in. na akcje linii lotniczych, operatorów turystycznych, firm naftowych czy banków. Drożejąca o ok. 3 proc. ropa naftowa sprawiła, że walory Chevrona podrożały o 7,1 proc., a Exxona o 5,8 proc.. Wśród 30 amerykańskich blue chipów najwięcej (-3,5 proc.) straciły akcje Pfizera. Sama średnia przemysłowa Dow Jonesa podobnie jak przed tygodniem otarła się o barierę 30 000 punktów, w trakcie dnia nieznacznie poprawiając śródsesyjny rekord wszech czasów z poprzedniego poniedziałku. Sam wzrost o 1,60% nie był jednak imponujący. S&P500 wzrósł o 1,16 proc., wspinając się na wysokość 3 626,91 pkt. To najwyższy w historii kurs zamknięcia tego indeksu, ale intradayowego maksimum sprzed tygodnia nie udało się przekroczyć. Jednakże z punktu widzenia analizy technicznej sytuacja prezentuje się znacznie lepiej niż tydzień temu.  – Szczepionka zmienia to, co mogłoby być długotrwałym kryzysem, w coś bliższego klęsce żywiołowej (tj. duży szok i szybkie wyzdrowienie). Bez skutecznej szczepionki obecne konsensusowe oczekiwania dotyczące EPS, które wskazują na powrót do trendu wzrostowego do końca przyszłego roku, byłyby optymistyczne, ale w przypadku pojawienia się szczepionki mogą faktycznie się spełnić – powiedzieli analitycy TS Lombard Steven Blitz i Andrea Cicione cytowani przez PAP. Na plusie sesję udało się zakończyć nawet Nasdaqowi, który zyskał 0,80 proc. i nowego rekordu nie ustanowił. Pomogły w tym rosnące o 0,9 proc. walory Apple’a oraz brak przeceny pozostałych akcji z grupy FAANG+.

Warto też pamiętać, że na Wall Street dobiega końca jeden z najbardziej zaskakujących (i to pozytywnie!) sezonów raportowych w historii. Jeszcze na początku października rynkowy konsensus zakładał, że zyski spółek (EPS) z indeksu S&P500 spadły w III kwartale o ok. 21 proc. rdr. Tymczasem po tym, jak wyniki pokazało 92 proc. spółek z tego indeksu, łączny spadek EPS-u wynosi zaledwie 7,1 proc. rdr. Jest  więc trzykrotnie mniejszy od pierwotnych szacunków analityków.

To jeszcze nie koniec wyborów

Joe Biden wygrał tegoroczne wybory prezydenckie w USA. Nie wszystko jest jednak rozstrzygnięte. Ze szczególną uwagą czekamy na rezultat drugiej tury wyborów do Senatu w Georgii, których wynik zdecyduje o tym, kto będzie kontrolował wyższą izbę amerykańskiego Kongresu. A to ma istotne znaczenie dla rynków finansowych.  W miarę jak stawało się coraz bardziej prawdopodobne, że Biden sięgnie po zwycięstwo, inwestorzy zaczęli porzucać bezpiecznego dolara, zamiast tego skupując aktywa bardziej ryzykowne. Para EUR/USD na przestrzeni kilku dni od czasu nocy wyborczej zyskała 2 proc., na krótko rosnąc powyżej poziomu 1,19 proc. w początkach tygodnia. Kluczowe waluty charakteryzujące się wyższym ryzykiem również zostały wsparte, szczególnie dolary australijski i nowozelandzki oraz korona norweska. Najgorzej po wyborach w USA radziły sobie natomiast waluty safe haven. Waluty emerging markets (EM) umocniły się. Szczególnie silnych ruchów doświadczyły meksykańskie peso i chiński juan – waluty dwóch krajów uznawanych za najbardziej narażone na skutki kontynuacji protekcjonistycznej polityki prezydenta Trumpa. Indeks MSCI dla walut EM (MSCI Emerging Markets Currency Index) obecnie znajduje się na poziomie o ok. 1,5 proc. wyższym niż na początku miesiąca i jest w okolicy najwyższego poziomu od maja 2018 roku (Wykres 3). Waluty rynków wschodzących zostały wsparte pozytywnymi informacjami dotyczącymi postępów w pracy nad szczepionką na COVID-19. Inne rynki finansowe również zareagowały na wybory. Zaobserwowaliśmy silne wzrosty na rynku akcji, a indeks S&P w poniedziałek osiągnął rekordowy poziom. Doszło również do zmian na rynku obligacji – rentowności 10-letnich obligacji skarbowych USA na pewnym etapie obniżyły się o 18 pb. do 0,72 proc., ostatecznie jednak powróciły do wyższych poziomów. Zmiany te należy w części wiązać ze zwycięstwem Bidena, w części zaś z informacjami dotyczącymi 90-procentowej skuteczności szczepionki Pfizer/BioNTech z początku tygodnia.

Biden może nie mieć pełnej kontroli nad Kongresem po rozpoczęciu kadencji prezydenta w styczniu, przynajmniej przez pierwsze dwa lata administracji. Chociaż Demokraci byli w stanie utrzymać kontrolę nad Izbą Reprezentantów USA, nie udało im się zdobyć zdecydowanej większości w Senacie i osiągnąć tak zwanej „niebieskiej fali”. Po reelekcji Dana Sullivana na Alasce w środę Republikanie uzyskali 50 miejsc w Senacie, do osiągnięcia większości brakuje im jednego miejsca. Demokraci zagwarantowali ich sobie 48. Biorąc pod uwagę to, że żaden z kandydatów w historycznie republikańskiej Georgii nie uzyskał 50 proc. wymaganych głosów, druga tura wyborów w tym stanie 5 stycznia zadecyduje o tym, kto będzie kontrolował Senat. Do zdobycia są dwa miejsca: jeśli jedno lub dwa trafią do Republikanów, Kongres będzie podzielony. Z drugiej strony, uzyskanie przez Demokratów dwóch miejsc zapewniłoby im zwycięstwo, biorąc pod uwagę, że wiceprezydent-elekt Kamala Harris miałaby uprawnienia do rozstrzygnięcia remisu.

Na tym etapie nie da się powiedzieć, kto będzie zwycięzcą. Drugie głosowanie w Georgii na początku roku nabierze wyjątkowego znaczenia i bez wątpienia przykuje uwagę rynków finansowych. Podwójne zwycięstwo Demokratów, które pozwoli im na przejęcie pełnej kontroli nad Kongresem, dałoby Bidenowi znacznie większą szansę na wprowadzenie zmian legislacyjnych w dwóch pierwszych latach prezydentury. Pozwoliłoby to na przeforsowanie bardziej imponującego pakietu fiskalnego, mającego na celu ochronę gospodarki USA przed skutkami pandemii COVID-19, i jednocześnie zapewniło lepszą pozycję do wdrażania reform w kontekście chociażby imigracji, handlu i opieki zdrowotnej. W przypadku realizacji takiego scenariusza, oczekiwalibyśmy dalszych wzrostów walut ryzykownych i ograniczonego osłabienia dolara w relacji do większości najważniejszych walut w związku z tym, że inwestorzy zaczęliby oczekiwać większego wsparcia fiskalnego i wzrostu podatków korporacyjnych. Jeśli Demokratom nie uda się zdobyć obu miejsc senackich w Georgii, reakcja rynku będzie prawdopodobnie odwrotna – nastąpi ograniczone umocnienie dolara i lekka wyprzedaż aktywów ryzykownych, zwłaszcza walut emerging markets. Biorąc pod uwagę, że jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, sądzimy że w przypadku jego realizacji skala zmian byłaby niższa niż w przypadku podwójnego zwycięstwa Demokratów. W przypadku podzielenia Kongresu szanse na wystąpienie impasu wzrosłyby, co znacznie utrudniłoby Bidenowi wdrożenie znaczącego pakietu fiskalnego.