145,7 mld dol. gotówki, jej ekwiwalentów i amerykańskich bonów skarbowych jest w posiadaniu Berkshire Hathaway, holdingu kontrolowanego przez legendarnego inwestora Warrena Buffetta. W III kwartale spółka przeznaczyła rekordowe 9 mld dol. na skup akcji własnych. W minionym kwartale Berkshire zanotował 30,1 mld dol. zysku, o ponad 80 proc. więcej niż przed rokiem. Portfel inwestycyjny spuchł o 25 mld dol., m.in. dzięki wzrostom akcji Apple’a, American Express czy Bank of America. Spadł za to zysk operacyjny spółki – do 5,5 mld dol. z 8,1 mld dol. rok temu. Konglomeratowi ciążył przede wszystkim biznes ubezpieczeniowy.

W minionym kwartale wehikuł Buffetta w końcu był bardziej aktywny, inwestując m.in. w firmę oferującą usługi przetwarzania danych w chmurze obliczeniowej, spółkę energetycznąjapońskich gigantów handluproducenta złota czy Bank of America. Przeznaczył również rekordowe 9 mld dol. na skup akcji własnych. W efekcie nieznacznie zmniejszył się “stan konta” Berkshire. Na koniec września spółka miała 145,7 mld dol. gotówki, jej ekwiwalentów i amerykańskich bonów skarbowych, o niespełna miliard mniej niż 3 miesiące wcześniej. By zrozumieć jak wielka to fortuna wystarczy porównać do PKB Polski w tym roku – 607 mld dolarów.

Do holdingu Berkshire Hathaway należą m.in. ubezpieczyciel Geico, producent baterii Duracell, spółka odzieżowa Fruit of the Loom i sieć restauracji Dairy Queen. Firma Buffetta ma w portfelu także udziały w Coca-Coli, Apple, Wells Fargo, IBM czy American Express. Z kapitalizacją blisko 500 mld dol. jest w pierwszej dziesiątce najwyżej wycenianych spółek publicznych na świecie. Akcje Berkshire Hathaway są notowane o niemal 8 proc. niżej niż na koniec ubiegłego roku, tymczasem S&P500 znajduje się blisko 10 proc. wyżej niż ponad 10 miesięcy temu. W ujęciu od końca czerwca spółka Buffeta poszła jednak w górę mocniej niż indeks, w samym III kwartale zyskując niemal 20 proc. wobec niespełna 10 proc. S&P500.

Warren Buffett to jeden z najbardziej znanych inwestorów, a także jeden z najbogatszych ludzi świata – Bloomberg wycenia jego majątek na 79,1 mld dol., co plasuje go na 9. miejscu na świecie. Przekształcił Berkshire Hathaway z bankrutującego podmiotu działającego w branży tekstylnej w inwestycyjny holding. Znany jest ze swoich złotych myśli, np.: „Zasada numer jeden: nigdy nie trać pieniędzy. Zasada numer dwa: nigdy nie zapominaj o zasadzie numer jeden”. Jego sylwetka została przedstawiona w filmie dokumentalnym „Być jak Warren Buffett”. Inwestor już w latach młodości był matematycznym geniuszem, a w czasie wolnym bawił się liczbami i zaczytywał w „Almanachu światowym” oraz książkach w rodzaju „Tysiąc sposobów na zarobienie tysiąca dolarów”.

Pomódlmy się za … AI

Choć brzmi jak żart, nie jest nim. Za sprawą papieża w listopadzie br. kościół katolicki modli się za sztuczną inteligencję i efekty postępu robotyzacji. Intencje papieskie to rozpisywane przez papieża z wyprzedzeniem przedmioty jego modlitw w każdym z kalendarzowych miesięcy roku. Odpowiadają bieżącym wyzwaniom, z którymi mierzy się świat, przekrojowym tematom powszechnym w społecznej dyskusji publicznej. Jeszcze w 2019 roku kościół katolicki ogłosił, że papieska intencja powszechna w listopadzie 2020 roku będzie związana z rozwojem SI na świecie. „Módlmy się, żeby postęp robotyki i sztucznej inteligencji zawsze pozostawał w służbie ludzkości” – czytamy w intencji. Z jej okazji papież Franciszek opublikował specjalne wideo, w którym uzasadnia swoje wskazanie. „Sztuczna inteligencja znajduje się w samym sercu epokowej zmiany, jakiej doświadczamy. Zastosowanie robotów może doprowadzić do poprawy świata, o ile zadbamy, żeby przyczyniało się do poprawy powszechnego dobra. Jeśli postęp technologiczny prowadzi do powstawania nierówności, nie jest to prawdziwy postęp. Przyszłe rozwiązania powinny być zorientowane na respektowanie godności ludzkiej. Módlmy się za to, by postęp w rozwoju robotyki i sztucznej inteligencji zawsze był… można powiedzieć – ludzki” – mówi papież w nagraniu opublikowanym na papieskim kanale w serwisie YouTube.

Obawy wyrażane w intencji papieskiej nie są bezpodstawne. W dyskusji nad możliwościami i dalszym rozwojem sztucznej inteligencji wielokrotnie podnoszone są wątki konsekwencji dla ludzkości (wizje masowego przejmowania miejsc pracy wskutek automatyzacji) oraz etyki (czyjemu dobru mają sprzyjać algorytmy). Wizję negatywnych konsekwencji rozwoju sztucznej inteligencji kreśli w swoich „21 lekcjach na XXI wiek” Yuval Noah Harari. Pisze o tzw. bezużytecznej klasie ludzi, która utraci miejsca pracy wskutek robotyzacji, a nie będzie w stanie przekwalifikować się, by znaleźć dla siebie na nowym rynku pracy. „W 2050 roku kasjer albo włókniarz, który straci stanowisko na rzecz robota, raczej nie będzie mógł podjąć pracy w dziedzinie badań nad nowotworami jako operator drona albo członek zespołu człowiek-SI w bankowości”, tłumaczy Harari. Fundamentalnym zagrożeniem dla ludzkiej cywilizacji nazywa sztuczną inteligencję także Elon Musk. Konsekwencje niekontrolowanego używania SI zwykł przyrównywać do efektów bomby atomowej.

Zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji często rozpatruje się także w kategorii etyki. Czy matematyczne algorytmy powinny być wolne od emocji, co stanowi ich przewagę? Czy w sytuacji zagrożenia życia człowieka będą w stanie dokonać właściwego wyboru? Jaki wybór jest właściwy i kto podejmie decyzję na ten temat? Te pytania powracają za każdym razem, gdy przy okazji dyskusji o przyszłości sztucznej inteligencji przytacza się tzw. dylemat wagonika. Jeśli na drodze, po której porusza się samojeżdżący samochód, zagrożeniu ulega kilka osób – czyje życie „poświęcić” i czy rachunek prawdpodobieństwa stanowi wystarczające uzasadnienie wyboru – pytają etycy.