Dzień przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych średnia przemysłowa Dow Jonesa zakończyła na solidnym plusie. Równocześnie słabością wykazał się Nasdaq, a nastroje wśród inwestorów trudno określić jako spokojne. Przed nami prawdopodobnie jedna z najbardziej nieprzewidywalnych elekcji we współczesnej historii USA. Amerykanie są bardzo mocno podzieleni w kwestiach politycznych, na co nakładają się emocje związane z paniczną reakcją mediów i władz stanowych na pandemię chińskiego wirusa. Według sondaży Donald Trump i Joe Biden idą łeb w łeb w kluczowych stanach. Dodatkowo sprawę komplikują dziesiątki milionów głosów już oddanych drogą korespondencyjną. Z punktu widzenia inwestorów najgorszym scenariuszem byłyby kontestowane wybory. Tj. taki wynik elekcji, który zostałby podważony przez jedną ze stron, co prowadziłoby do trwających tygodnie (albo nawet miesięcy) prawnych lub nawet ulicznych batalii. Ostatecznie o wynikach wyborów może zadecydować dopiero Sąd Najwyższy.

W obawie przed takim rozwojem wypadków nowojorskie indeksy spadały od połowy października. Jednakże w poniedziałek do głosu wreszcie doszli kupujący. Dow Jones poszedł w górę o 1,60 proc., kończąc sesję na wysokości 26 924,59 punktów. S&P500 po zwyżce o 1,23 proc. osiągnął wartość 3310,22 pkt. Warto odnotować drugą z rzędu sesję słabości Nasdaqa, który ledwo zdołał obronić się przed spadkami i finalnie zyskał tylko 0,42 proc., pozostając poniżej 11 000 punktów. – Zdaje się, jakbyśmy zmierzali bardziej w stronę spółek typu value, a spółki wzrostowe nieco oberwały. To mówi nam, że rynek wciąż oczekuje zwycięstwa Bidena. Ale nie spodziewa się kompletnego zwycięstwa Demokratów (tj. przejęcia większości w  obu izbach Kongresu – przyp. red.). – tak poniedziałkową sesję skomentował Ken Polcari, główny strateg rynkowy w funduszu SlateStone Wealth cytowany przez agencję Reuters.

Po wygranej Joe Bidena inwestorzy spodziewają się ogromnego (tj. obliczonego na ponad trzy biliony dolarów) pakietu stymulacyjnego i zwiększonych nakładów na promocję energii odnawialnej, infrastrukturę i sektor ubezpieczeń medycznych. Z kolei za „akcje trumpowe” uważa się papiery banków. Subindeks bankowy S&P wzrósł w poniedziałek o 1,3 proc. Po niedawnych spadkach podnosiły się notowania spółek naftowych, korzystających na przeszło 3-procentowej zwyżce cen „czarnego złota”.