Trzydziesta trzecia rocznica „Czarnego Poniedziałku” przywitała inwestorów solidnymi spadkami na nowojorskich parkietach. Naczelnym wytłumaczeniem poniedziałkowej przeceny akcji była niepewność związana z wdrożeniem drugiego pakietu wydatków fiskalnych. Dla amerykańskich inwestorów 19 października to specyficzna data. Tego dnia w roku 1987 doszło do najsilniejszego dziennego załamania cen akcji na nowojorskich giełdach(-22,6 proc. w przypadku Dow Jonesa). Choć to już odległa historia, to jednak w tak turbulentnym roku 2020 nic nie wydaje się niemożliwe i żaden scenariusz z góry nie może zostać uznany za nieprawdopodobny. Nowojorskie indeksy otworzyły się na niewielkich plusach. Lecz później kierowały się tylko w jedną stronę: w dół. Dow Jones osunął się o 1,43 proc., schodząc do 28 197,53 pkt. S&P500 zaliczył spadek o 1,63 proc. i zakończył sesję na poziomie 3 426,91 pkt. Nasdaq zniżkował o 1,65 proc., finiszując z wynikiem 11 478,88 pkt.

– Mamy do czynienia z taką ogólną zmiennością. Nie byłbym zaskoczony, gdyby jutro to się wszystko odbiło – tak poniedziałkową sesję skomentował Tony Bedikian z Citizens Bank cytowany przez agencję Reuters. To dość celna uwaga, pozwalająca wziąć w nawias wytłumaczenia pojawiające się w finansowych mediach. Tam oczywiście mówiono o niepewności związanej z brakiem politycznego porozumienia w sprawie tzw. pakietu fiskalnego. Zarówno Demokraci jak i Republikanie chcieliby wpompować w gospodarkę mniej więcej dwa biliony dolarów, finansując te gargantuiczne wydatki rządowe ekspansją długu publicznego. Na krótką metę ma to podkręcić koniunkturę gospodarcza, ale w dłuższym terminie skutkować będzie jedynie wyższym długiem, wyższą inflacją i zapewne słabszym dolarem.

Jednak na Wall Street mało kto myśli w perspektywie dłuższej niż kwartał. A jeśli już o kwartale mowa, to ten tydzień przyniesie wysyp raportów finansowych za III kw. (raportuje blisko 1/5 spółek z indeksu S&P500) Analitycy spodziewają się, że amerykańskie spółki zaprezentują wyniki znacznie lepsze niż w fatalnym II kwartale, lecz równocześnie zyski korporacji tworzących indeks S&P500 mają być o ok. 20 proc. niższe niż przed rokiem.

Pogorszenie się nastrojów na Wall Street związane z obawami, co do powodzenia czwartego pakietu fiskalnego (wczoraj wieczorem napływały w tym temacie sprzeczne informacje z obu politycznych obozów) podbija notowania dolara i pozostałych bezpiecznych przystani, ale nieznacznie – nie widać nazbyt dużej korelacji, jak wcześniej. Dzisiaj mija termin ultimatum wyznaczonego przez spikerkę Izby Reprezentantów – tymczasem Biały Dom ma coraz większe problemy z Senatem, gdzie Republikanie uparcie dążą do przyjęcia mini-pakietu fiskalnego o wartości 500 mld dolarów. Głosowanie w tym względzie planowane jest dzisiaj, lub jutro. W nocy agencje zacytowały słowa Nancy Pelosi, której zdaniem podczas rozmów doszło do zawężenia różnic w temacie pakietu fiskalnego. W podobnym tonie wypowiedział się szef administracji Białego Domu (Meadows). Ale czy to coś zmienia? Zobaczymy. Trump przed ostatnią debatą prezydencką musi mieć jakiś mocny punkt zaczepienia.

 

Goldman Sachs wieszczy

Na dwa tygodnie przed wyborami w Stanach Zjednoczonych zwycięstwo Partii Demokratycznej wydaje się być coraz bardziej prawdopodobne. Według ekspertów Goldman Sachs wygrana Joe Bidena będzie oznaczała strumień dodatkowych środków stymulujących rynek, co z kolei może uderzyć w kurs dolara.  Donald Trump ma już tylko kilkanaście dni na nadrobienie swojej straty do kandydata Demokratów, która wynosi prawie 10 p.p. Jan Hatzius, główny ekonomista Goldman Sachs, sądzi, że Amerykanie mogą liczyć na szybkie poszerzenie pomocy fiskalnej po zwycięstwie Bidena. Rywal Trumpa zapowiedział już zwiększenie wydatków publicznych o 5,4 biliony dolarów w okresie najbliższych 10 lat.  – Demokratyczna większość w Kongresie spowodowałaby prawdopodobnie znacznie większe wsparcie fiskalne. Prawdopodobnie obejmowałoby to pakiet stymulacyjny w pierwszym kwartale, a następnie regulacje dotyczące infrastruktury i klimatu. W tym scenariuszu spodziewalibyśmy się, że do trzeciego kwartału 2021 r. uchwalone zostanie prawo zwiększające świadczenia zdrowotne, finansowane przez podwyżki podatków. – ocenia Hatzius.  Ekonomista prognozuje, że nowi rządzący jako swój priorytet wyznaczą wprowadzenie pakietu pomocowego w związku z pandemią COVID-19, który może mieć rozmiar nawet 2,5 bilionów dolarów. Jest to o 300 miliardów większy projekt niż ten proponowany Republikanom w ostatnich tygodniach. Hatzius uważa również, że większy pakiet stymulacyjny zostanie wprowadzony nawet jeżeli Trump zostanie u władzy, ponieważ jego partia prawdopodobnie straci kontrolę nad Senatem. – Niedawne negocjacje w sprawie pakietu pomocowego COVID-19 wyraźnie to pokazują, ponieważ oferta administracji Trumpa w wysokości 1,8 biliona dolarów i propozycja Pelosi mówiąca o 2,4 bilionach dolarów są znacznie bliżej siebie niż którakolwiek z nich do propozycji senackich Republikanów w wysokości 500 miliardów dolarów. – zwrócił uwagę Hatzius. Dla przypomnienia nie tak odlegej prawdy historycznej, ci sami wróżbici byli więcej niż pewni wygranej Hilary Clinton w 2016 roku. Po poniedziałkowych stratach, dolar rozpoczął wtorek z bardzo niską zmiennością, a indeks dolara utrzymuje się na poziomie 93,418.