Umowa handlowa z Unią Europejską lub jej brak znacząco wpłynie na kształt gospodarki Wielkiej Brytanii w najbliższych latach. Na niepewności starają się zarobić inwestorzy, którzy próbują przewidzieć jak zakończą się negocjacje i jaka będzie reakcja brytyjskich i europejskich aktywów. Jakie wskazówki mają dla nich eksperci i jak zachowa się kurs funta?  Wciąż prowadzone rozmowy w sprawie relacji handlowych po Brexicie są bardzo ważne dla ożywienia gospodarczego w UE i Zjednoczonym Królestwie. Prawdopodobnie właśnie z tego powodu premier rządu Wielkiej Brytanii Boris Johnson nie zrealizował swojej groźby zerwania rozmów 15 października, jeżeli nie pojawią się nowe ustalenia.  Zmienne nastroje inwestorów bardzo dobrze widać w kursie walut. Funt wykazuje się w ostatnich miesiącach bardzo dużą zmiennością, która we wrześniu dochodziła do 12 proc. Olbrzymie napięcie przed szczytem Rady Europejskiej (termin do którego miały zakończyć się negocjacje w sprawie Brexitu) doprowadziło do tego, że zmienność kursu GBP/USD przekraczała nawet 0,80 proc. dziennie.  Jak podaje Bloomberg, strateg w Morgan Stanley Andrew Sheets, prognozuje, że w przypadku ogłoszenia zawarcia umowy funt może liczyć na gwałtowne wzrosty, które wyprowadzą go do 1,40 dolara. Taką wartość brytyjska waluta osiągnęła ostatnio w pierwszej połowie 2018 roku.  Według JPMorgan, inwestorzy skłaniający się ku opcji, w której politykom nie uda się wypracować żadnego porozumienia, powinni sprzedać irlandzkie obligacje rządowe, aby zakupić ich francuskie odpowiedniki. Eksperci banku inwestycyjnego uzasadniają, że kondycja gospodarki Irlandii jest dużo silniej uzależniona od Wielkiej Brytanii, niż większość gospodarek UE. W przypadku pesymistycznego zakończenia rozmów stratedzy rekomendują także sprzedaż aktywów notowanych na FTSE 100 i równoczesny zakup akcji na Stoxx Europe 50.

 

Raport walutowy

Trwa passa słabości polskiej waluty. Widmo faktycznego lockdownu sprawiło, że kurs euro powrócił w pobliże marcowego szczytu. Obrona linii 4,60 zł może zadecydować o losach złotego w najbliższych miesiącach. W Polsce – podobnie jak w kilku – innych krajach Europy trwa pełzający lockdown, rozumiany jako przymusowe zamknięcie gospodarki przez władze. Powtórka wiosennego scenariusza przyniosłaby zapaść gospodarczą, masowe bankructwa przedsiębiorstw, wysokie bezrobocie i być może nawet ujemne stopy procentowe w Polsce. Taki scenariusz powoli zaczyna być uwzględniany na rynku walutowym. We wtorek rano “kurs euro sięgał już 4,5881 zł, rosnąc o ponad 1,5 grosza względem stanu z poniedziałkowego wieczoru. Dzień wcześniej notowania pary euro-złoty poszły w górę o blisko trzy grosze. Przez tydzień kurs euro wzrósł już o blisko 14 groszy. Wrześniowa fala deprecjacji złotego zatrzymała się tuż poniżej 4,60 zł. W marcu bariera ta została przekroczona tylko przez kilkadziesiąt godzin. Jest to więc poziom, przy którym notowania euro „powinny” zawrócić, jeśli nadal mamy mówić o trendzie bocznym. Trwałe przełamanie linii 4,60 zł teoretycznie otwierałoby drogę do ataku na rekord wszech czasów z lutego 2009 r. (4,9237 zł.).  W górę ruszyły notowania pozostałych głównych walut. Dziś rano kurs franka szwajcarskiego wynosił 4,2820 zł i był o 1,7 grosza wyższy niż dzień wcześniej. To najwyższy kurs CHF/PLN od maja. Za dolara amerykańskiego trzeba było zapłacić już prawie 3,90 zł, czyli o ponad grosz więcej niż w poniedziałek. Funt szterling drożał o 1,5 grosza, osiągając cenę 5,0386 zł.