Po kryzysie wywołanym początkiem epidemii COVID-19 chiński rynek odzyskuje inicjatywę. W tym tygodniu łączna kapitalizacja wszystkich spółek z Państwa Środka przekroczyła 10 bilionów dolarów – pierwszy raz od 5 lat. W USA nadal 4-krotnie większy. Pomimo wcześniejszego uderzenia pandemii, chińska giełda także osiągnęła swoje minimum w marcu. Od tego czasu jej kapitalizacja wzrosła aż o 3,3 biliony dolarów. Do tak szybkich wzrostów przyczynił się sam Pekin, który skupiał się na ułatwianiu dostępu do swojego rynku inwestorom zagranicznym. Jak zauważa Bloomberg, inwestorzy zareagowali bardzo pozytywnie na wieści o możliwym przekształceniu regionu wokół Shenzhen (w bezpośrednim sąsiedztwie Hongkongu) w globalne zagłębie technologiczne. Miałoby to służyć stworzeniu konkurencji dla Doliny Krzemowej w obliczu amerykańskich sankcji. Dobrą informacją dla rynku kapitałowego były również zapowiedzi ze strony rządu w sprawie stymulacji popytu. Szczegóły nowego planu wspomagającego gospodarkę mają być znane jeszcze w tym miesiącu. Według Bloomberga, w poniedziałek łączna kapitalizacja chińskich spółek wynosiła 10,04 biliony dolarów. – To znacząca liczba, zwłaszcza po przerwie w rajdzie akcji. Jest możliwe, że wartość chińskiego rynku może rosnąć szybciej teraz, gdy wprowadzono reformy rynkowe, takie jak system IPO oparty na rejestracji. – powiedział Hao Hong, główny strateg Bocom International. W lipcu 2019 roku w Szanghaju otworzony został nowy rynek – Star. Stworzony został z myślą o stanowieniu konkurencji dla amerykańskiego Nasdaq, a jego atrakcyjne zasady debiutów przyciągnęły inwestorów. W sierpniu na Star weszło 18 nowych spółek, które w dniu debiutu zyskiwały średnio po 212 proc.
Cyfrowe waluty na fali wznoszącej
W poniedziałek Bitcoin zamykał szóstą sesję wzrostową z rzędu i testował najwyższe poziomy od początku września (40 dni). Ostatecznie kurs BTC rósł o 1,4 proc., a w kluczowym momencie sesji testował strefę 11,7 tys. dol. Finalnie dzień handlowy dla najstarszej kryptowaluty kończył się poniżej pułapu 11,6 tys. dol., który we wtorek pełni rolę lokalnego oporu. Dzięki aprecjacji Bitcoina na rynku altcoinów przeważa kolor zielony. Po raz kolejny potwierdza się teza, że kurs BTC potrafi być silnie skorelowany z wyceną głównych amerykańskich indeksów giełdowych. Poniedziałkowe wzrosty pokryły się z umocnieniem S&P 500 o 1,6 proc. i testem najwyższych poziomów pod początku ubiegłego miesiąca. W efekcie na początku sezonu wyników za trzeci kwartał giełda w USA ponownie znalazła się o krok od historycznych maksimów. Razem z Wall Street, na przekór dolarowi amerykańskiemu, zyskiwał także Bitcoin, który ma na swoim koncie zaksięgowane sześć dni wzrostów z rzędu. Długoterminowy układ pozostaje co prawda bez zmian i główne wsparcie nadal pokrywa się z wakacyjnymi szczytami (i wrześniowymi dołkami), a strefa oporu z okolicami poziomu 12 tys. dol. testowanego w lipcu i sierpniu. Jednak kurs BTC jest bliski ponownego testu górnej bandy konsolidacji pierwszy raz od kilkudziesięciu dni. Ponad 7 proc. w przeciągu ostatnich 24 godzin na umocnieniu BTC zyskiwały Cardano (ADA) oraz Binance Coin (BNB). ADA w efekcie pokonuje pułap 0,11 doo. I testuje najwyższe poziomy od końca sierpnia, a BNB ponownie powraca nad strefę 31 dolarów i dokonuje ponownego testu maksimów rysowanych w połowie września. Altcoiny zyskują również poza pierwszą dwudziestką największych pod względem kapitalizacji, a na całym rynku we wtorek dominuje kolor zielony.
Coraz większe różnice w majątkach Amerykanów
Analiza danych dotyczących poziomu zamożności Amerykanów za pierwszą połowę tego roku pokazuje wyraźne dysproporcje majątkowe pod względem rasy, wieku i klasy społecznej. 50 najbogatszych Amerykanów trzyma w swoich rękach niemal tak duży majątek jak połowa całej populacji USA. To skutek pandemii koronawirusa, która sprzyja miliarderom, a szkodzi najuboższym. Wartość netto 1 proc. najbogatszych mieszkańców USA wynosi 34,2 bln dol., podczas gdy najuboższej połowy populacji tylko 2,08 bln dol., czyli stanowi zaledwie 1,9 proc. całkowitego majątku gospodarstw domowych. 50 największych krezusów ma niewiele mniej, czyli 2,08 bln dol. Koronawirus pogłębił nierówności w USA. Najmocniej uderzył w słabo zarabiających pracowników sektora usług. Również pod względem zdrowotnym rysują się nierówności – to mniejszości rasowe charakteryzują się największym odsetkiem zakażonych koronawirusem osób i zgonów z powodu Covid-19. W tym samym czasie wielu specjalistów z wyższej klasy średniej pracuje z domu i stamtąd obserwuje wzrost wartości swoich kont emerytalnych, będących skutkiem tego, że Departament Skarbu i Fed wpompowały ogromne pieniądze w gospodarkę i rynki. Kolejnym istotnym powodem rosnących dysproporcji majątkowych jest to, że zdecydowana większość Amerykanów nie inwestuje w rynki akcji, wobec czego nie odnosi korzyści z istniejącej hossy. Udział 90 proc. najuboższych Amerykanów w giełdowym portfolio spada w USA od prawie dwóch dekad. Najwyższy poziom miał on w 2002 roku (21,4 proc. wartości giełdy), jednak od tamtego czasu Amerykanie z wyższej klasy średniej doświadczyli 10-proc. spadku kapitałowego udziału w spółkach. Podobny trend jest dostrzegalny dla najuboższych części populacji. Natomiast najbogatszy 1 proc. społeczeństwa USA posiada ponad 50 proc. akcji korporacji oraz jednostek funduszy inwestycyjnych. Beznadziejnie prezentuje się sytuacja millenialsów (osób urodzonych w latach 1981-96), którzy posiadają jedynie 4,6 proc. krajowego bogactwa, chociaż jest ich aż 72 miliony i stanowią zdecydowanie największą część siły roboczej. Odsetek posiadanych przez Afroamerykanów aktywów nie zmienił się od 30 lat.