Na nowojorskich parkietach trwa seria sesji przeplatających wzrosty ze spadkami. „Oficjalnym” wytłumaczeniem są spekulacje związane z drugim pakietem wydatków fiskalnych mającym podtrzymać chwiejną koniunkturę gospodarczą w USA. W zeszłą środę mieliśmy wzrosty, bo podobno politycy mieli się dogadać w sprawie nowych wydatków federalnych finansowanych potężną ekspansją długu publicznego. W czwartek zyskiwał w zasadzie tylko Nasdaq, ale wszystko nadal kręciło się wokół fiskalnych „stymulantów”. Piątek przyniósł spadki, ponieważ prezydent Trump trafił do szpitala z Covidem. Przez weekend prezydent ozdrowiał i już w poniedziałek mieliśmy wzrosty. Ale we wtorek Donald Trump wywrócił do góry nogami stolik negocjacyjny, zapowiadając brak pakietu nowych wydatków przed listopadowymi wyborami, co spowodowało silne spadki. A co zrobił Trump w środę? Uznał, że jednak „stymulanty” są potrzebne i wezwał Kongres do przegłosowania serii „mniejszych” ustaw zamiast jednego wielkiego pakietu. Inwestorzy z Wall Street ucieszyli się jak dzieci i zaczęli kupować akcje, choć do porozumienia w sprawie nowych wydatków budżetowych wciąż jest bardzo daleko. – “To nie jest pierwszy raz, gdy widzimy reakcję rynku na twitty Trumpa i prawdopodobnie nie jest to po raz ostatni. Przykładem jest choćby wczorajsza wyprzedaż. Taka zmienność może rosnąć wraz ze zbliżaniem się terminu wyborów prezydenckich” – ocenia Chris Larkin, dyrektor zarządzający w E-Trade.
Wszystkie główne amerykańskie indeksy zakończyły środową sesję na plusie dzięki optymizmowi inwestorów, że amerykańscy prawodawcy wciąż mogą dojść do porozumienia w sprawie dodatkowych bodźców fiskalnych. Dow Jones zamknął się z zyskiem na poziomie 1,91 proc. (28,303.46 pkt). S&P 500 wzrósł o 1,74 proc. (3,419.45 pkt), a Nasdaq Composite o 1,88 proc. (11,364.60 pkt).
Amerykański rynek pozostaje pod wpływem nowych informacji na temat pakietu fiskalnego, który ma wesprzeć niepewne ożywienie gospodarcze. W środę Donald Trump dał do zrozumienia, że jest gotowy na wprowadzenie mniejszych programów pomocowych jeszcze przed wyborami, co spowodowało optymizm na giełdach. Wśród zapowiedzianych przez prezydenta USA programów znalazły się: indywidualne wsparcie o wartości 1200 dolarów, pakiet 25 miliardów dolarów zapewniający płace w sektorze lotniczym i 135 miliardów dolarów na program wspierania zatrudnienia w małych przedsiębiorstwach.
Administracja Donalda Trumpa zastanawia się nad nałożeniem ograniczeń na działalność w USA platform obsługujących płatności należących do chińskich gigantów Ant Group i Tencent Holdings, dowiedział się nieoficjalnie Bloomberg. Takie działanie mogłoby spotkać się z negatywną reakcją władz Chin, a także zakłócić przebieg największej w tym roku na świecie pierwotnej oferty publicznej akcji.
FED nie wie co robi?
Bilans Rezerwy Federalnej pobija kolejne historyczne rekordy. Jednak mimo obecnego programu zakupu obligacji na poziomie 120 miliardów dolarów oraz łącznego skupu o wartości 3 bilionów dolarów tylko od marca, czołowy ekonomista Fed uważa, że będzie potrzebne kolejne 3,5 biliona dolarów w postaci luzowania ilościowego, aby gospodarka i rynki finansowe w USA nie doznały prawdziwego załamania. Czołowy ekonomista Fed i wicedyrektor działu stabilności finansowej banku, Michael Kiley, wskazał na niezdolność banku centralnego do dalszych obniżek stóp procentowych (Fed ostatecznie najprawdopodobniej przejdzie na negatywne stopy), chyba, że uruchomi kolejną ogromną rundę QE. Ile musiałby wynosić kolejny program? Według artykułu opublikowanego przez Kiley’iego, Fed będzie musiał spieniężyć deficyt i kupić obligacje równe 30 proc. PKB tj. 6,5 bln dolarów, aby zrównoważyć wpływ zerowej stopy procentowej. Bank centralny od marca kupił obligacje o rekordowej wartości 3 bilionów dolarów, co oznacza, że potrzebne jest kolejne 3,5 biliona dolarów w postaci luzowania ilościowego. Chociaż ostatnie protokoły Fed nie wskazywały na żadną zmianę obecnych 120 miliardów dolarów w miesięcznych zakupach obligacji, można oczekiwać wzmocnienia argumentów za zwiększeniem zakupów obligacji w nadchodzących miesiącach, a już na pewno w przypadku, gdy pojawi się większa niż 10% korekta na Wall Street. W ocenie eksperta Fed będzie kontynuował monetyzację każdego dolara amerykańskiego długu w dającej się przewidzieć przyszłości i być może będzie robić to w nieskończoność, co biorąc pod uwagę najnowszą prognozę CBO, oznacza długi, długi czas… Bank centralny już nawet nie udaje, że wie, co robi: jak przyznał ekonomista Fed, ustalenia banku są oparte na modelach opracowanych przed wybuchem pandemii, które „mogą nie uchwycić, jak wstrząsy pandemiczne w rzeczywistości wpływają na inwestycje i inne decyzje ludzi”. Innymi słowy, jak przyznaje nawet Bloomberg, „decydenci tak naprawdę nie wiedzą, jak i czy pandemia może zakłócić oczekiwany przez nich wpływ zakupu obligacji na rzeczywistą aktywność gospodarczą”. Obecnie gospodarka USA jest dosłownie sztucznie podtrzymywana przy życiu. Jak pokazały ostatnie wydarzenia, o ile nie pojawi się nowy bilion bodźców fiskalnych lub monetarnych, zarówno gospodarka, jak i giełda ulegną załamaniu. Neel Kashkari, członek Partii Republikańskiej, w wywiadzie dla CNBC powiedział: „Fed nie ma – i nigdy nie miał – żadnej innej strategii resetowania tego błędnego koła, gdzie potrzeba coraz więcej bodźców, aby uniknąć załamania całego systemu. Fed nie rozpali pożaru lasu teraz, aby uniknąć w przyszłości o wiele większego pożaru”. Jedyne, co może zrobić Rezerwa Federalna to kupować więcej długu, co gwarantuje z niemal absolutną pewnością, że cały system finansowy i społeczno-ekonomiczny w długim terminie załamie się i nie z powodu Chin, Rosji czy terrorystów, ale z powodu samego zarządzania przez Rezerwę Federalną.